Los uśmiechnął się do GKM-u pod koniec 2014 roku. Wtedy dwa kluby startujące w elicie wpadły w kłopoty finansowe, co zaowocowało "awansem" żółto-niebieskich. Najpierw ogłoszono konkurs na dziką kartę, ale wszystkie warunki spełniał tylko ośrodek z Grudziądza i po kilku tygodniach spekulacji najwyższa klasa rozgrywkowa wróciła na stadion przy ulicy Hallera.
Kibice znad Wisły czekali na start sezonu 2015 jak nigdy wcześniej. W końcu mieli okazję obserwować jazdę najlepszych zawodników na świecie. Kadrę beniaminka wzmocnili: Artiom Łaguta, Krzysztof Buczkowski oraz Tomasz Gollob. Początkowo wydawało się, że transfer mistrza świata z 2010 roku jest tylko chwytem marketingowym, ale wspaniały żużlowiec szybko wyprowadził tak myślących ludzi z błędu i stał się pewnym punktem GKM-u. Firma MRGARDEN została sponsorem tytularnym w maju.
Podopieczni Roberta Kempińskiego na inaugurację przegrali w Lesznie (36:54). Zresztą przez cały sezon byli dostarczycielami punktów. Na własnym obiekcie potrafili jednak stworzyć wiele znakomitych widowisk. Grudziądzcy fani bardzo miło wspominają mecz, który dał im pierwsze zwycięstwo w elicie od 16 lat. GKM odniósł wygraną już w drugim spotkaniu - i pierwszym na własnym torze - gdy rywalem był ówczesny mistrz Polski - MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen
To była prawdziwa uczta! Zacięta walka obu drużyn, niesamowite napięcie i wynik przez cały czas na styku. Czego chcieć więcej? Gospodarze w końcówce zawodów wykorzystali znajomość toru i zwyciężyli 50:40, co wówczas było dużą niespodzianką. Najlepszym zawodnikiem meczu okazał się Artiom Łaguta (14+1), dla którego był to debiut przed grudziądzką publicznością w kevlarze żółto-niebieskich. Rosjanin momentalnie dopasował motocykl do nawierzchni i popisał się "płatnym" kompletem. Tylko "oczko" po drodze zgubił Krzysztof Buczkowski (11+3).
Gorzowianie nie potrafili znaleźć sposobu na liderów GKM-u, ale akcję dnia - a nawet sezonu - wykonał Tomasz Gollob - 11 "oczek". Powtórkę 11. wyścigu do teraz można oglądać w nieskończoność. Wieloletni kapitan reprezentacji Polski zrobił prawdziwe show, gdy na ostatnim wirażu wjechał pomiędzy Krzysztofa Kasprzaka a Mateja Zagara i doprowadził trybuny do ekstazy. Był to kluczowy moment, grudziądzanie utrzymali sześć punktów przewagi (36:30) i dostali pozytywnego kopa na końcowy fragment meczu.
Ważne "oczka" do mety przywieźli żużlowcy, którzy zostali w drużynie po awansie, czyli Daniel Jeleniewski (7+2) oraz Rafał Okoniewski (6+1). Brakowało tylko wsparcia juniorów - Marcin Nowak i Mike Trzensiok wspólnie uzbierali jeden punkt z urzędu. Znacznie więcej dziur mogliśmy zauważyć w składzie MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów, bo tylko Bartosz Zmarzlik (13+1) i Krzysztof Kasprzak (12+1) stanęli na wysokości zadania. Zdecydowanie zawiódł Matej Zagar - 8 "oczek", a przede wszystkim Niels Kristian Iversen - 3 "oczka".
Trener Piotr Paluch tego dnia nie mógł liczyć na skuteczną postawę krajowych seniorów - Tomasz Gapiński zapisał na swoim koncie dwa punkty z dwoma bonusami. Jeszcze słabiej spisał się Piotr Świderski, który zakończył zawody bez żadnej zdobyczy. Do Adriana Cyfera natomiast nie powinno być zastrzeżeń, ponieważ w wyścigu młodzieżowym dojechał na podwójnym prowadzeniu.
Stal w słabym stylu broniła mistrzostwa kraju - pierwszy mecz wygrała dopiero przy siódmym podejściu. Wcześniej nastąpiła zmiana szkoleniowca, stery w drużynie objął Stanisław Chomski. Szóste miejsce na koniec zmagań uznano za porażkę. Grudziądzanie zamknęli tabelę, jednak utrzymali się w elicie z powodu problemów finansowych rzeszowskiej Stali.
Zobacz także: Żużel. MRGARDEN GKM. Odważna deklaracja Kennetha Bjerre. "Jedziemy po medale, musimy dostać się do play-off"
Zobacz także: Żużel. Vaclav Milik kończy budowę toru żużlowego obok domu. W czerwcu zostanie ojcem w czasach zarazy (wywiad)