Żużel. Dyrektor Startu Gniezno: Jazda bez kibiców to gwóźdź do trumny dla budżetów klubowych

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Mikołajczak i Damian Stalkowski (w kasku)
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Mikołajczak i Damian Stalkowski (w kasku)

Najnowsze informacje przekazane przez premiera Mateusza Morawieckiego nie napawają optymizmem. Wszystko wskazuje na to, że kibice nieprędko wrócą na stadiony. Dyrektor Startu Gniezno nie wyobraża sobie, by rywalizacja mogła toczyć się bez nich.

- Po wysłuchaniu czwartkowej konferencji premiera i ministra zdrowia optymizm, który we mnie był, można powiedzieć, że powoli całkowicie wygasa. Przekaz był jednoznaczny. Imprezy masowe nie zostaną uruchomione w żadnym z założonych przez rząd czterech etapów luzowania wprowadzonych zakazów. Co prawda nie zostały określone terminy kolejnych etapów, natomiast odpowiedzi premiera i ministra zdrowia na zadawane pytania, w zasadzie nie pozostawiają złudzeń. Dopóki nie będzie szczepionki i nie będzie ona masowo podawana obywatelom, imprezy masowe nie zostaną wznowione. A uruchomienie imprez sportowych do 50 osób, co przewiduje trzeci etap luzowania zakazów, nic u nas w żużlu nie wnosi - powiedział Piotr Mikołajczak.

Co zatem z pierwszoligowym speedwayem w tym sezonie? - Biorąc to wszystko pod uwagę, rozgrywki ligowe, jeśli miałyby w ogóle ruszyć, musiałyby odbywać się bez udziału publiczności. A na to zgody klubów - przynajmniej 1. ligi - nie ma. Nie wyobrażam sobie jazdy przy pustych trybunach z uwagi na fakt, iż całe show robi się tylko pod kibiców, a zawodnicy jeżdżą dla nich - dodał dyrektor GTM Startu Gniezno.

Piotr Mikołajczak zauważył również, że brak kibiców na trybunach byłby ogromnym ciosem wymierzonym w budżety. Działacz przewiduje, że niektóre kluby mogłyby nawet przez to upaść.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen

- Druga rzecz, najważniejsza, to kwestie organizacyjne i finansowe. Jazda bez kibiców to gwóźdź do trumny dla budżetów klubowych, a tym samym brak wypłacalności należności m.in. dla zawodników. Takie rozwiązanie mogłoby doprowadzić do upadłości wielu klubów żużlowych. A tego chyba nikt nie chce. Poza tym, boję się również o to, że nawet przy wprowadzeniu rozwiązania "mniejszego zła", czyli przełożenia rozgrywek na sezon 2021, co w tej chwili wydaje się rozwiązaniem najbardziej prawdopodobnym, klika klubów będzie i tak miało poważne problemy finansowe, a i część zawodników może zakończyć swoje kariery i zacząć wykonywać inną pracę - zaznaczył.

Aktualnie dyrektor gnieźnieńskiego klubu mówi "nie" dla rozgrywek bez udziału publiczności. - Chyba, że TV i sponsor ligi są w stanie zrekompensować wydatki klubów, chociażby te związane z kontraktami zawodników. To wydaje się rozwiązaniem mało realnym. W poniedziałek mamy rozmowy z GKSŻ i zobaczymy, co z nich wyniknie. Może będziemy wiedzieć coś więcej w sprawie dalszej przyszłości i rozwiązań - podsumował Piotr Mikołajczak.

Czytaj także:
Czas raz na zawsze zrezygnować z niektórych imprez. "Żużel to tylko malutki kawałek całej branży rozrywkowej"
Te miejsca to raj dla zdolnych żużlowców. Gdzie rozwijają się najlepiej?

Źródło artykułu: