Znajdujemy się w trudnej sytuacji, w jakiej nigdy wcześniej nie byliśmy. Dlatego też nikt nie potrafi znaleźć idealnego rozwiązania na obecny kryzys. Jednak pomysł, aby w tym roku nie było spadków z PGE Ekstraligi mi się nie podoba. Z co najmniej kilku powodów.
Jeśli udobruchamy zwycięzcę eWinner 1. Ligi i damy mu prawo awansu, to w roku 2021 będziemy mieć 9-zespołową PGE Ekstraligę. W każdej kolejce ktoś będzie pauzować, ciężko to będzie zrozumieć. Jeśli już mamy dążyć do powiększenia rozgrywek, to idźmy na całość i zróbmy PGE Ekstraligę złożoną z 10 ekip. Powtarzam to od początku.
Odnoszę wrażenie, że teraz robimy wszystko, byle tylko odjechać ligę na siłę. I to słowo odjechać jest nieprzypadkowe. Jeśli już zdecydujemy wystartować rozgrywki, to niech ostatni zespół w tabeli spada. Taka jest natura sportu, że ktoś walczy o mistrzostwo, a ktoś o uniknięcie degradacji.
ZOBACZ WIDEO: Do sportu ma przyjść odwilż. Adam Małysz ma sygnały z ministerstwa
Możemy poczekać ze startem sezonu do ostatniego możliwego momentu. Jedźmy ligę bez play-offów, cztery mecze mogą być rozgrywane w piątek, cztery w niedzielę. To wszystko da się zrobić. Brak play-offów ma swoje plusy. Nie będzie kombinacji, że warto po rundzie zasadniczej być na trzecim miejscu, a może lepiej zająć drugie niż pierwsze, itd. Po prostu wyłonimy mistrza po 14 kolejkach.
Problem może się sam rozwiązać, bo na tę chwilę nie wierzę, że I i II liga są w stanie jechać bez kibiców na trybunach. Tam nie ma takich sponsorów, nie ma pieniędzy z telewizji. Jeśli zabierzemy im jeszcze wpływy z biletów, to kluby nie będą miały z czego płacić zawodnikom. Tym samym wszelkie plany o 9-zespołowej PGE Ekstralidze pójdą do kosza.
Jestem zresztą ciekaw, co na to prezesi z I i II-ligowych ośrodków. Czy oni zgodzą się na mecze bez kibiców, czy będą woleli rok bez żużla?
Czytaj także:
Phil Morris przerażony liczbą zgonów na Wyspach
Nie żyje Krzysztof Niedźwiedź