Mimo pandemii koronawirusa od niedawna zawodnicy mogli trenować na torach w Szwecji i Norwegii - z zachowaniem środków ostrożności. Sport powoli budzi się do życia także w Czechach, choć tam przyjdzie jeszcze nieco poczekać na otwarcie stadionów żużlowych.
We wtorek, 21 kwietnia, część obostrzeń została zniesiona także w Danii, co oznacza, że zawodnicy mogą rozpocząć przygotowania do sezonu. Wcześniej jednak będzie musiało zostać spełnionych szereg warunków związanych z bezpieczeństwem.
Danmarks Motor Union (duńska federacja) przygotowała zestaw wytycznych. Osoby nieuczestniczące w treningu nie będą miały wstępu na obiekt. Ponadto szatnie i budynki klubowe mają pozostać zamknięte, dozwolona jest wszelka aktywność jedynie na świeżym powietrzu.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill
Zawodnicy mają przebierać się w swoich samochodach, a wszystkie flagi i urządzenia na stadionie w miarę możliwości nie mają być używane przez więcej osób.
Oprócz tego ustalono, że w parku maszyn odległości pomiędzy żużlowcami ma wynosić 5-8 metrów. Rejestracja uczestników odbywać się będzie z zachowaniem dwumetrowych odstępów, zalecane są też płatności bezgotówkowe. Każdy zawodnik może mieć do dyspozycji maksymalnie jednego mechanika.
Pod koniec kwietnia miały wystartować rozgrywki duńskiej Metal Speedway League. Z powodu pandemii koronawirusa zaplanowane na kwiecień i maj spotkania zostały przełożone.
- To kwestia czasu, ale należy pamiętać, że u nas stadiony żużlowe nie pękają w szwach tak jak w Polsce. Zamiast kilku czy kilkunastu tysięcy ludzi mamy kilkuset widzów. Żużel w Danii spokojnie ruszy - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Sławomir Derdziński, były zawodnik, obecnie mieszkający w Danii (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Czytaj także:
- Koronawirus. Coraz mniej zakazów w Czechach, sport budzi się do życia. "Radykalne kroki poczyniliśmy wcześniej" (wywiad)
- Sławomir Derdziński: W Danii nie ma dramatu i epidemii strachu. Nie jesteśmy pod takim pręgierzem jak w Polsce (wywiad)