Około 300 tysięcy wyda w tym roku na sprzęt (włącznie z tym, co już zainwestował) i utrzymanie teamu ligowy średniak. Taki na 5-6 punktów. Zakładając, że zdobędzie 100-120 punktów, a na tyle liczy, podniesie z toru 300 tysięcy. Jeśli do tego dołożymy regulaminową stawkę za podpis rzędu 200 tysięcy i pieniądze, które żużlowiec dostanie od swoich sponsorów (minimum 50 tysięcy), to wyjdzie nam, że zostanie mu 250 tysięcy minus podatki.
To wyliczenie pokazuje, że stawki wynegocjowane z PGE Ekstraligą przez Krzysztofa Cegielskiego, przewodniczącego stowarzyszenia Metanol (200 tysięcy podpis, 2500 punkt) ratują średniaków, ale i też juniorów. Ci mają wydatki na poziomie 200 tysięcy (nie mówimy tutaj o czołowych juniorach, jak Wiktor Lampart) lub mniejszym, więc przy 50-60 punktach i 100-150 tysiącach za podpis nie dokładają do interesu, a nawet mają lekką górkę. Jeśli dołożą swoich sponsorów (tu oczywiście jest mniej niż 50 tysięcy), to już nie jest źle. Zwłaszcza, że ten sezon ma być na przeżycie.
Największy problem przy nowych stawkach mają gwiazdy. Ci, którzy nie mają dobrych kontraktów reklamowych, jak Bartosz Zmarzlik (po dojściu Orlenu mistrz ma około miliona złotych ze swoich sponsorów), muszą grać ostrzej, gdy idzie o dodatki sponsorskie z klubów. Ich koszty wynoszą 500-600 tysięcy złotych (u Zmarzlika to jest poziom 700-800 tysięcy), więc dla nich regulaminowe minimum, to trochę za mało. Zwłaszcza gdyby z jakichś względów sezon im nie wyszedł.
W przypadku wydatków zawodniczych warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Żużlowcy kreśląc koszty, zwykle wrzucają do jednego worka wszystkie ligi i zawody, w których będą uczestniczyć. Dotąd było tak, że prezesi przymykali na to oko. Jednak w czasach koronawirusa i cięcia kosztów działacze stawiają sprawę jasno: finansują wyłącznie starty zawodnika w polskiej lidze.
Czytaj także:
Dramatyczny apel prezesa ROW-u Rybnik
Mechanik pyta: co, jeśli kogoś zakażę lub umrę
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill