Wiemy już oficjalnie, że kluby PGE Ekstraligi będą mogły korzystać z zapisu gościa w sezonie 2020. Działacze długo nie czekali i ostro wzięli się do pracy. I-ligowe gwiazdy już są sondowane. Dochodzi nawet do wstępnych rozmów. Na konkrety na razie jeszcze za wcześnie, ale w wielu klubach już mają stworzoną listę nazwisk, z których będą chcieli skorzystać w razie braku konsensu z innymi żużlowcami.
- Ruchy transferowe mogą być. Poczekajmy jednak na efekt rozmów klubów z zawodnikami, bo to jest kluczowe. Dużo mamy niewiadomych w tym momencie. Inną sprawą jest zachowanie rodzimych federacji zawodników zagranicznych, bo wiemy, że z tym może być problemem - mówi nam żużlowy ekspert, Wojciech Dankiewicz.
Swoją drogą w komfortowym położeniu są kluby z eWinner 1. Ligi. To one muszą najpierw dać zawodnikowi zgodę na ewentualne starty w PGE Ekstralidze. Ten fakt może być więc kartą przetargową przy rozmowach dotyczących renegocjacjacji kontraktów. Zawsze można zaproponować zawodnikowi, że od klubu dostanie nieco mniej, ale w pakiecie otrzyma zgodę na jazdę w PGE Ekstralidze. Tam będzie można zarobić znacznie więcej. Dla wielu może być to niezwykle kusząca propozycja.
Zresztą na podobne ruchy decydują się też sami zawodnicy. Kilku z nich już wykonało parę telefonów i zadeklarowało, że są w gotowości. Mówił o tym zresztą prezes Michał Świącik. Na jego szczęście negocjacje z częstochowskimi zawodnikami przyspieszyły i być może dodatkowe ruchy nie będą konieczne.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Zagraniczne federacje dały swoim zawodnikom szlaban. Duńska czołówka o Polsce może zapomnieć
CZYTAJ TAKŻE: Żużel zamienił na kopalnię, bo potrzebował adrenaliny. Teraz kopalnie zaatakował koronawirus [WYWIAD]
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony