Władysław Komarnicki przeszedł poważną operację. Później z bólem głosował w Senacie i doradzał w sprawie Crumpa

Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Tomasz Gollob i Władysław Komarnicki.
Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Tomasz Gollob i Władysław Komarnicki.

Wielki przyjaciel Stali Gorzów, a obecnie senator RP trafił do szpitala. Władysław Komarnicki przeszedł poważną operację. Mimo to wziął udział w kluczowym głosowaniu w Senacie. Niestety, wielki ból i zmęczenie sprawiły, że popełnił błąd.

[tag=406]

Władysław Komarnicki[/tag] to były prezes Stali. W historii gorzowskiego klubu odegrał ważną rolę. To dzięki niemu targana wcześniej problemami drużyna wstała z kolan i wróciła do PGE Ekstraligi, w której z powodzeniem startuje do dziś. Komarnicki stał za transferami wielkich mistrzów. Sprowadził do zespołu Nickiego Pedersena i Tomasza Golloba. Ten drugi właśnie w barwach Stali został drugim w historii polskim mistrzem świata.

Później Komarnicki zrezygnował z funkcji prezesa, ale nigdy nie przestał wspierać Stali. Został prezesem honorowym i zajął się polityką. Obecnie jest senatorem Koalicji Obywatelskiej. Ostatni tydzień był dla niego bardzo trudny.

- Zostałem poddany bardzo poważnemu zabiegowi, który trwał pięć godzin i przeprowadzony był w pełnej narkozie - poinformował były prezes Stali. Konkretów wprawdzie nie zdradził, ale łatwo wywnioskować, z jakimi problemami zmaga się senator. Komarnicki w swoim emocjonalnym wpisie na Facebooku przypomniał wszystkim mężczyznom, żeby pod żadnym pozorem nie zapominali o regularnym badaniu prostaty.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Mimo bólu zagłosował w Senacie

Po operacji Władysław Komarnicki zmagał się z wielkim bólem. Zrobił jednak wszystko, by głosować w Senacie, gdzie w ubiegłym tygodniu zapadały kluczowe decyzje w sprawie wyborów prezydenckich. - Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, jak ważna jest to ustawa. Postanowiłem, że nawet operacja nie stanie na przeszkodzie, żebym mógł zagłosować i spełnić swój obowiązek wobec mojej kochanej ojczyzny - przyznał.

Będący na skraju wytrzymałości Komarnicki, wypełnił swój obowiązek. Niestety, finał całej historii okazał się dla niego bardzo smutny. Senator podczas głosowania popełnił błąd, który przeżywa do dziś. - Od rana uczestniczyłem zdalnie w posiedzeniu, leżąc na szpitalnym łóżku. Posiedzenie trwało od godziny 11:00 do ostatniego głosowania, które odbyło się około godziny 22:00. Niestety, zmęczenie, ból, chwila nieuwagi sprawiły, że zagłosowałem błędnie. Jest to dla mnie bardzo przykra sytuacja i chciałbym z tego miejsca przeprosić moich wyborców i moich serdecznych kolegów senatorów z Koalicji Obywatelskiej - podkreślił.

Stal Gorzów wspiera swojego przyjaciela

Historia Komarnickiego mocno poruszyła obecnym prezesem gorzowskiego klubu Markiem Grzybem. - To nasz prezes honorowy, więc jego wspieranie jest dla nas sprawą honoru - powiedział nam szef gorzowskiego klubu. - Do tej pory był zawsze, kiedy go potrzebowaliśmy, więc teraz może liczyć z naszej strony na to samo. Cała Stal Gorzów jest z nim – dodał Grzyb.

Kiedy prezes Stali dowiedział się o problemach Komarnickiego, od razu chwycił za telefon. Dowiedział się, że senatora czekają nerwowe dni. - Zadzwoniłem i chwilę porozmawialiśmy. Wiem, że teraz przed nim trudne dwa tygodnie. Czeka na wyniki badań, a ja trzymam kciuki. Namawiam też do tego wszystkich kibiców Stali Gorzów. Władysław Komarnicki jest przecież częścią naszej wielkiej rodziny. Bardzo go cenię, bo w pewnym sensie ułatwił mi start w klubie – podkreślił Grzyb, który prezesem Stali został w zeszłym roku. - Wiele rzeczy było dla mnie wtedy czymś zupełnie nowym. Skorzystałem zatem z jego wielu rad. Robiłem to chętnie, bo przecież to człowiek, który oddał żużlowi kawałek swojego życia. Ma zatem zdecydowanie większe doświadczenie ode mnie – wyjaśnił.

"Nie bierzcie Crumpa. To ostateczność"

Takiej rady Władysław Komarnicki udzielił Markowi Grzybowi podczas ich ostatniej rozmowy telefonicznej. Działacze Moje Bermudy Stali Gorzów poważnie rozważali zakontraktowanie byłego mistrza świata, bo napotkali pewne trudności w negocjacjach z Andersem Thomsenem.

- Nasza ostatnia rozmowa bardzo szybko zeszła na temat żużla. Gdy już się tak stało, to poprosiłem o radę w sprawie Crumpa. Nasz prezes honorowy powiedział mi, że to wielki mistrz, który zasługuje na szacunek, ale nie powinniśmy realizować tego transferu. Stwierdził, że to ostateczność, na którą można się zdecydować, gdy będziemy pod ścianą – wyjaśnił Grzyb. Stal z rady Komarnickiego skorzystała i podziękowała Australijczykowi za rozmowy. Transfer nie był zresztą konieczny, bo w czwartek na podpisanie aneksu finansowego z klubem zdecydował się Anders Thomsen.

- Mam wrażenie, że ta rozmowa na temat Crumpa wiele mu dała. Na chwilę mógł się oderwać od swoich zmartwień, których bez wątpienia mu teraz nie brakuje. Niestety, to pokazuje, że choroba nie wybiera. Mam nadzieję, że finał całej historii będzie pozytywny i niebawem spotkamy się z senatorem na naszym stadionie. Start ligi przecież już niedługo, a bez niego na trybunach to nie to samo - podsumował Grzyb.

Zobacz także:
Micaela Bazan: Argentyna zamknięta od ponad 50 dni, a końca nie widać
Ligi podwyższonego ryzyka

Źródło artykułu: