- Myślę, że ostrowscy działacze są sami sobie winni. Wszyscy dobrze widzieli, że przez pogodę czy może zaniedbanie ten tor jest w takim a nie innym stanie. Nikt z szesnastu zawodników nie chciał dzisiaj wyjechać z prostego powodu. Tor naprawdę nie nadawał się do bezpiecznego ścigania. Przełożenie zawodów na inny termin nie było żadnym problemem. Jeden z prezesów ostrowskiego klubu powiedział mi, że nie mamy poszanowania dla kibiców. Jednak to działacze ostrowscy nie szanują nas, nawet swoich żużlowców. Po raz pierwszy doszło do sytuacji, że szesnastu zawodników odmówiło wyjazdu na tor. Sędziemu wydaje się, że ten tor jest bezpieczny. Teraz pojawia się tylko pytanie, czy wierzyć szesnastu osobom, które jeżdżą na co dzień na motocyklu żużlowym, czy jednemu panu, który na żużlowej maszynie nigdy się nawet nie przejechał? - komentował zamieszanie wokół niedzielnego spotkania Krzysztof Jabłoński.
Na rozpoczęcie zawodów bardzo nalegali działacze ostrowskiego klubu i trener Janusz Stachyra. - Przecież nikt nie broni tym osobom zdać licencji. W każdej chwili każdy z nich może zostać zawodnikiem i ścigać się na żużlu - odparł lider Startu.
- Spodziewaliśmy się w Ostrowie przyczepnego toru. Wydaje mi się jednak, że nawierzchnia po bronowaniu została zostawiona na noc. Później przyszła pewnie porządna ulewa i sytuacja wyglądała tak a nie inaczej. Być może ten tor udałoby się uratować kilka godzin przed zawodami, gdyby postanowiono zebrać luźną nawierzchnię na trawę. Takie rzeczy robi się na co dzień w Szwecji, Danii czy Anglii. Tak się jednak nie stało i całe to zamieszanie ma wiele negatywnych konsekwencji. Zresztą niech pan spojrzy, za chwilę do parkingu wejdą kibice i będą niezłe jaja - dodawał Jabłoński.
Zawodnikom za odmówienie występu w derbach Wielkopolski grozi zawieszenie i kara pieniężna. - Rzeczywiście, to prawda. Co mi jednak po tym zawieszeniu, skoro mogłem doznać np. złamania kręgosłupa i nie wystartować już do końca życia? - odparł na zakończenie zawodnik gości.