Żużel. Marek Cieślak: Nie będę siedział w klatce. A jak będą potrzebowali trenera w niebie, pójdę [WYWIAD]

Archiwum prywatne / Kajetan Cieślak / Marek Cieślak nie boi się koronawirusa
Archiwum prywatne / Kajetan Cieślak / Marek Cieślak nie boi się koronawirusa

- Chorzy i starzy powinni sobie wszystko dokładnie przemyśleć, bo to jest niebezpieczna kombinacja. Ja jestem jednak mocno wyżyłowany i przygotowany do wysiłku, więc w to wchodzę - mówi trener kadry Marek Cieślak.

[b]

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Liga rusza 12 czerwca. Z Markiem Cieślakiem? Pytam, bo ma pan 70 lat, a kilka dni temu doktor nauk medycznych Agnieszka Gorgoń-Komor, gdy komentowała dla nas temat wznowienia rozgrywek, zauważyła, że dla osób powyżej 55 roku życia udział w wydarzeniu jest ryzykowny.[/b]

Marek Cieślak, trener Eltrox Włókniarza Częstochowa i reprezentacji Polski: Nie lekceważę problemu, ale nie panikuję. Myślę, że z wyjściem na mecze będzie jak z zakupami. Maseczka, rękawiczki, dezynfekcja rąk, trzymanie dystansu. Poza tym ze mną to jest tak, że z jednej strony jestem w strefie zagrożenia, a z drugiej nie czuję, żebym miał 69 lat. Uprawiam sport, dużo jeżdżę na rowerze. W tym roku zrobiłem już 5 tysięcy kilometrów.

Sam czy - jak dawniej - z kolegami?

Przeważnie sam, czasami z kolegą, byłym kolarzem. Nie ma peletonu jak dawniej. Od razu dodam, że maseczki też nie mam. Lekarz mi powiedział, że to by było zabójstwo wdychać bakterie zamiast świeżego powietrza. Wracając do ligi - co ma być, to będzie. W klatce siedział nie będę. Jak będą potrzebowali trenera w niebie, to pójdę. Wiadomo, że będę teraz bardziej narażony niż wcześniej, bo wchodzę między ludzi. Tu już jednak będzie maseczka i wszystkie potrzebne środki. Kupiłem sobie 300 sztuk jednorazowych rękawiczek.

Gorgoń-Komor powiedziała, że nie tylko osoby starsze, ale i te z chorobami współistniejącymi powinny się zastanowić, zanim zdecydują się na jakąś rolę w obsłudze imprez.

Na pewno to słuszna uwaga. Chorzy i starzy powinni sobie wszystko dokładnie przemyśleć, bo to jest niebezpieczna kombinacja. Ja jestem jednak mocno wyżyłowany i przygotowany do wysiłku, więc w to wchodzę. Mój lekarz robił wielkie oczy, jak mu mówiłem, że nie muszę brać żadnych leków. Mam nadzieję, że nawet jak mnie wirus dopadnie, zniosę to lżej niż inne osoby w moim wieku. Zresztą, co my tu będziemy mówili o zagrożeniu w związku ze startem ligi. Niebezpieczne jest nawet takie wyjście do sklepu. Wystarczy, że kupi się chleb, na który ktoś mógł wcześniej kichnąć, a my tego nie widzieliśmy. Żeby być całkowicie pewnym, trzeba by siedzieć w bańce mydlanej, a tak się nie da. Zresztą, zanim ruszy liga, wszystkim zrobią testy, więc ryzyko będzie ograniczone.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill


Przed startem ligi nie będzie żadnych sparingów z innymi drużynami. To duży kłopot?

Jedyna dobra rzecz w tym całym interesie jest taka, że wszyscy wystartujemy z tego samego poziomu. Nikt nie będzie jeździł sparingów. Dla mnie jednak większym problemem będzie jazda bez publiczności. Żeby dobrze jechać, trzeba mieć w sobie jakiś stopień adrenaliny. Publiczność, która krzyczy i dopinguje, powoduje, że sportowcy wydobywają z siebie dodatkowe pokłady energii. Już na starcie są bardziej zmotywowani. Dla niektórych pierwsze wyścigi będą ciężkie, nie będą umieli się nakręcić.

Dla innych jazda bez widzów może być zbawieniem. Nie każdy lubi tę presję.

Kiedyś byli mistrzowie treningów. Zobaczymy, jak będzie teraz. Według mnie nie ma już jednak takich, co to sobie kompletnie nie radzą z presją. Niemniej zobaczymy, komu te puste trybuny pomogą, a komu zaszkodzą. Na pewno to będzie inny żużel niż dotychczas.

Układ sił po oknie, w którym podpisywano aneksy, zmienił się?

Nie było wielkich zmian. Praktycznie wszyscy, poza Unią Leszno, pojadą tym, co mieli. W przypadku mistrza Polski też bym jeszcze zaczekał. Teraz nie wyglądają tak dobrze, bo Pawlicki i Sajfutdinow podpisali umowy warszawskie, ale zobaczymy, jak to się skończy.

Ma pan jakieś informacje o Speedway of Nations i Grand Prix?

Rozmawiałem z moimi zawodnikami, którzy są na kwarantannie, i nie mam dobrych informacji. Jason Doyle mówi, że nie wierzy w żadne Grand Prix, że tej imprezy w tym roku nie będzie. Twierdzi, że liga angielska też nie pojedzie, bo bez publiczności nie da rady.

To mistrza świata w tym roku nie będzie?

Może tak się stać, że nie będzie.

Z drugiej strony, może FIM do spółki z BSI zrobią gdzieś jedne zawody.

Na dziś nie widzę żadnych szans. Kibice to nie jedyny problem. Dochodzi też kwarantanna. Anglicy właśnie ją wprowadzili. Nie wyobrażam sobie, że reprezentacje miałyby jechać na finał do Manchesteru, a wcześniej miałyby tam dwa tygodnie siedzieć na kwarantannie. Z tego samego powodu nie wystartuje liga szwedzka. Tam jedna trzecie to byli Polacy, którzy teraz z powodu kwarantanny nigdzie się nie ruszą.

Jak nie będzie SoN, to już nie będzie pan miał szansy powołać do kadry nowego Polaka Gleba Czugunowa.

Powoła go mój następca Rafał Dobrucki. Zresztą, ja to bym go nie powołał, nawet jakby finał SoN się odbył. Miałbym skreślić Dominika Kuberę? Czugunow jechał rok temu w finale SoN dla Rosji i niczym nie zachwycił, nawet delikatnie kaleczył. Nie róbmy z niego osiłka. Jest młody, utalentowany, jako junior uratuje Spartę, ale dla reprezentacji Polski to nie jest w tej chwili jakieś wielkie wsparcie.

Czytaj także:
Jason Crump chciał do Leszna. Menedżer woli zaczekać na Pawlickiego i Sajfutdinowa
Liga podwyższonego ryzyka. Chorzy i starzy muszą się zastanowić

Źródło artykułu: