Teraz jest tak, że zawodnicy mogą startować w kilku krajach, przepisy im na to pozwalają. Wiadomo, że rodzima liga jest najważniejsza, ale jeśli nie ma kolizji terminów, to żużlowcy mają szczelnie zapełniony tydzień w grafiku. W PZM chcą to zmienić. Po niedawnych przykrych doświadczeniach z trzema największymi światowymi federacjami (Anglia, Szwecja i Dania nie zgodziły się na przyjazd swoich zawodników z ważnymi umowami w tych krajach do Polski na kwarantannę), w związku wzrosło grono zwolenników koncepcji, że każdy zawodnik powinien być przypisany do jednej ligi.
Więcej o koncepcji jedna liga - jeden zawodnik pisaliśmy TUTAJ. Teraz okazuje się, że ta wizja może być bardzo szybko wcielona w życie. Nawet od sezonu 2022. I nie chodzi wyłącznie o zrobienie na złość zagranicznym federacjom. Fakty są takie, że telewizje w rozmowach z działaczami coraz częściej podnoszą argumenty, by zwiększyć liczbę kolejek i meczów, bo za taki produkt będzie można więcej zapłacić. Nie będzie można jednak tego zrobić, jeśli zawodnicy startujący w Polsce będą związani kontraktami w innych ligach.
Dziś pewien porządek z europejskimi rozgrywkami mamy dzięki systemowi slot, który każdej lidze daje określony dzień tygodnia. Gdyby jednak chciano zwiększyć liczbę kolejek w Polsce, to slot by nie wystarczył. Trzeba by wtedy nie dwóch, ale co najmniej czterech dni w tygodniu na mecze naszej ligi.
Oczywiście w PZM zdają sobie sprawę, że w tej chwili inne ligi nie są gotowe na takie rozwiązanie. Działacze pracują jednak powoli nad kompleksowym rozwiązaniem, w którym kluby zagraniczne mogłyby zarabiać na transferowaniu zawodników do Polski. Jest też pomysł, by zrobić cykle zawodów dla młodych zawodników, pod egidą FIM, by kluby mogły jakoś załatać dziury w składzie. A takie z pewnością by się pojawiły, gdyby nagle wszyscy zawodnicy mieli się ograniczyć do jednej ligi.
Czytaj także:
Kazano im pracować, choć już byli pierwsi zakażeni
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams