Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Zobaczyłem na fanpage'u Motoru zdjęcie prezesa Jakuba Kępy z Jarosławem Hampelem i wysłałem temu pierwszemu sms-a, że jest królem polowania. Teraz się jednak zastanawiam, czy się aby nie zagalopowałem.
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Moim zdaniem fatalnie to zostało rozegrane. Wizerunkowy samobój. Co z tego, że idzie przekaz, mamy w Lublinie kasę, skoro obietnice z listopada lądują w koszu. Tenże król, jak go nazwałeś, doprowadził do tego, że prawdziwe polowanie to sobie zawodnicy urządzą, ale na treningach. Chyba że będzie teraz kogoś odstrzeliwał kilka dni przed ligą.
Ostafiński: Już wiem, kto jest tym chochlikiem, który siedzi w mojej głowie i zasiewa te wszystkie wątpliwości. To ty nim jesteś. Mówisz, że będą się kopali na treningach? To możliwe. Prezes Kępa nie mógł jednak zatrudnić Hampela i skreślić jednego z seniorów, bo to dopiero byłby wizerunkowy strzał w kolano. Zabiłeś mi klina. Na końcu języka mam, że nie powinien był brać Hampela, ale z drugiej strony absolutnie mu się nie dziwię. Z Hampelem ma drużynę na finał. Cel uświęca środki.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump
Hynek: Wiesz, jest jeszcze sprawa słynnego płaczu prezesów w marcu, że z powodu koronawirusa muszą uciąć zawodnikom stawki. Można się wzmacniać, ja prezesowi nie wróg, ale jest jeszcze coś takiego jak lojalność i moralność. Ja będąc zawodnikiem, następnym razem dwa razy bym się zastanowił przed pójściem do Motoru. Dziękuję za takie niespodzianki tydzień przed ligą.
Ostafiński: Widzę, że masz ochotę na rolę oskarżyciela, więc zabawię się w adwokata prezesa Motoru. Powiedziałbym zawodnikom tak: w maju musiałem ciąć, bo nie wiedziałem co będzie z karnetami, które sprzedaliśmy. Kibice ich nie oddali, więc teraz mam ekstra środki. Poza tym my musimy w tym roku mieć sukces, bo w innym razie część sponsorów może się wycofać, a i miasto może już nie dać tyle, co w tym roku. Hampel jest, bo my musimy być w czwórce, a wierzę, że z nim mamy na to 100-procentową szansę. Kupujesz to?
Hynek: Średnio. Kibiców Motoru może łatwiej by ci było przekonać. Za chwilę się okaże, że karnety przerzuci na przyszły rok i jednak wbrew temu, co prezes zapowiadał, że nie będzie dzielenia na fanów lepszych i gorszych, znajdzie obejście, i tak wypuści do sprzedaży otwartej 25 procent wejściówek. Głupio przecież tak tego Hampela kisić na zamkniętym stadionie.
Ostafiński: Ty to jednak jesteś odporny na argumenty. Zwłaszcza na moje. I tak skaczesz z tematu na temat, że ciężko się z tobą dogadać. Nie rozumiem, dlaczego czynisz prezesowi Motoru zarzut z tego, że puści do sprzedaży bilety na 25 procent stadionu? No puści. I co z tego? Ma prawo. Każdy to zrobi. Karnety przechodzą na 2021, więc jaka tu sensacja? Nie będzie dzielenia kibiców. Będzie kto pierwszy, ten lepszy i tyle. Życie. Natomiast nie rozumiem, czego żużlowiec Hynek nie rozumie à propos akcji Hampela. W maju nie miałem, teraz mam, a żeby mieć za rok, to muszę w tym wygrać.
Hynek: Ok cwaniaczku, to pobaw się teraz w adwokata Jamroga. Chwaliłeś go przecież za przejście ze Sparty do Motoru, gdzie pod kaskiem miał bez przerwy zamocowany pistolet przy skroni.
Ostafiński: Nie mogę być adwokatem prezesa i zawodnika równocześnie, cwaniaczku. Jednak sportowcy lubią mówić, że rywalizacja nie stanowi dla nich problemu, więc w czym problem? Domyślam się, że Jamróg przychodząc do Motoru, usłyszał, że nie będzie trzeciego polskiego seniora, ale co ja mogę na to. Mam zresztą jakieś dziwne przekonanie, że już ruszyła budowa składu na sezon 2021. Michelsen, Łaguta i młody Lampart mają dłuższe kontrakty, pozostali biją się o miejsca. Jamróg nie ma wyjścia, musi podnieść rękawicę, bo nawet jeśli nie zostanie w Motorze, to załatwi sobie angaż gdzie indziej.
Hynek: Skoro się wymigujesz od odpowiedzi, to ja się pobawię w psychologa i wejdę w głowę Jamroga. Podejrzewam, że po przeczytaniu informacji o Hampelu najpierw puścił sobie po cichu soczystą wiązankę, a potem zacisnął zęby, uśmiechnął się pod nosem i pomyślał: znów to samo, a przecież miało być tak fajnie.
Ostafiński: Ja się nie wymiguję, a w ogóle to musimy zweryfikować nasz pogląd na temat Pawła Racibora, menedżera Jamroga. Chwaliliśmy go, a tymczasem, jak się okazało, trafił ze swoim zawodnikiem, jak z deszczu pod dziurawą rynnę. Minus dla Racibora za brak szklanej kuli. A i już wiem, że to ty mu ją ukradłeś, skoro tak tu pięknie opowiadasz, co myślał Jamróg. Tylko proszę, nie puszczaj mi tej wiązanki zawodnika.
Hynek: Szybko zmieniasz front. Nie chciałbym trafić do klubu przez ciebie prowadzonego, bo widzę, że jedziesz na jednym wózku z prezesem Motoru. Ja tam optyki nie zmieniam i nikomu nic nie zabierałem. Na tamtą chwilę Lublin był strzałem w dziesiątkę, więc bronię Racibora. Wierzę też w Jamroga, że da sobie radę i znów udowodni swoją wartość. Cała jego kariera to ciągła walka. Jest jeden warunek. Rywalizacja musi się odbywać na zdrowych zasadach, a nie, że są jacyś pewniacy i choćby się waliło, paliło i tak wystąpią w meczu. To najkrótsza droga raz do kwasów, dwa do zniszczenia psychiki zawodnika.
Ostafiński: Chyba za bardzo się wczułeś z tym wchodzeniem ludziom w głowę. Wypij łyk zimnej wody, jakiś okład sobie zrób, wyluzuj, odpocznij. I daj sobie spokój z tymi zarzutami, bo ja przecież powiedziałem, że wcielam się w rolę adwokata prezesa Kępy. Zresztą, jak Motor zrobi majstra, to pierwszy będziesz bił brawo i piał z zachwytu nad geniuszem prezesa. Mówię ci, liczy się cel.
Hynek: Tak i jeszcze stanę na głowie i zaklaskam uszami. Po trupach do celu to jednak nie moja bajka.
Czytaj także:
Hynek: w Lublinie każdy trening będzie jak mecz
Bez Hamulców 2.0: w Fogo Unii potrzebny jest jeden król