Żużel. Paweł Przedpełski odpłaca się Włókniarzowi za zaufanie. "Jest w odpowiednim czasie i miejscu"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski na prowadzeniu

Paweł Przedpełski, zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa, jest jedną z pozytywnych niespodzianek bieżącego sezonu PGE Ekstraligi. Sam zawodnik zachowuje pokorę, a eksperci go chwalą. - To może być jego rok! - twierdzi Jacek Frątczak.

A akurat on dobrze wie co mówi, bo współpracował z Pawłem Przedpełskim w Toruniu, kiedy to był menedżerem tamtejszego Get Well. Z 2017 roku zapamiętamy obrazki, gdy to Jacek Frątczak nosił swojego ówczesnego podopiecznego na rękach. Sezon później jednak więcej szans otrzymywał Jack Holder, Przedpełski w końcu powiedział dość i przeniósł się do Eltrox Włókniarza Częstochowa.

Pierwszy sezon w barwach Lwów był nienajlepszy. Dopiero w końcówce wychowanek toruńskiego klubu zaczął pokazywać potencjał, który w nim drzemie. Gdy już to zrobił, to Marek Cieślak, trener Włókniarza, powiedział, że tego chłopaka ze swojej ekipy nie wypuści. Teraz w osobie Pawła Przedpełskiego ma nawet więcej niż krajowego lidera.

Wiadomo, że trzon drużyny z Częstochowy stanowią Leon Madsen, Jason Doyle i Fredrik Lindgren. Jednak to, jak prezentuje się Przedpełski wzbudza podziw. Gdyby nie kolejny błąd w wykonaniu sędziego Pawła Słupskiego, który przerwał mu prawidłowy start, a następnie bezpardonowej jazdy w wykonaniu Nickiego Pedersena, 25-latek zacząłby sezon od 9 "oczek" i dwóch bonusów. Skończyło się na 6+2, potem było 8+1 w Zielonej Górze, 10+1 przeciwko Sparcie Wrocław i komplet 9 punktów w Gorzowie.

ZOBACZ WIDEO Prezes Włókniarza mówi, że jego klubowi groził walkower. Ktoś ich straszył

Ten przerwany mecz to był koncert w wykonaniu Przedpełskiego. To, że wygrywał to jedno, ale najważniejsze w jakim stylu to robił. Rywale musieliby mieć lornetki, aby dojrzeć go pędzącego na prowadzeniu. - Paweł w Częstochowie ma duży komfort. Jeździ w zdecydowanie silniejszym zespole niż dwa lata temu w Toruniu czy nawet rok temu we Włókniarzu. W związku z tym jest mu łatwiej, co nie znaczy, że się do tego sezonu właściwie nie przygotował. Trafił na drużynę, gdzie największa odpowiedzialność spoczywa na liderach. Ma czystą głowę i może spokojnie jeździć - skomentował dla nas Jacek Frątczak.

Zwrócił on też uwagę na to ze sprzętu jakiego tunera Przedpełski korzysta. - Dosiadł silników Ryszarda Kowalskiego. Jest to dla mnie zaskoczeniem, bo biorąc pod uwagę to, co działo się pod koniec zeszłego roku, kiedy to chwalił współpracę z Ashleyem Hollowayem, wydawało się, że będzie ona rozwijana. Tymczasem Paweł postawił na silniki RK Racing. Te jednostki świetnie odnajdują się przy znakomitych parametrach startowych, jakie Paweł posiada. Czasami jest szybszy od sędziów - zauważył nasz rozmówca.

Według niego Przedpełskiemu na dobre wyszedł transfer z Torunia do Częstochowy. We Włókniarzu, nawet mimo słabszych biegów w minionym sezonie, otrzymywał szanse, co wreszcie zaprocentowało.

- To jest chłopak, który w końcu znalazł się w odpowiednim czasie i ma odpowiedni sprzęt. Jak się okazuje, zaskoczyło. Ubiegły sezon w jego wykonaniu, nie licząc końcówki, mówiąc wprost, szału nie było. Ale Paweł zacisnął zęby. Zresztą mówiłem o tym, że sam fakt, iż został w Częstochowie należy traktować w kategoriach odwagi. Miał bardzo poważną propozycję powrotu do Torunia, a jednak zdecydował się zostać w Ekstralidze - przypomniał Frątczak.

- Zaryzykował sporo, ale jak na dzisiaj się opłacało. A jak się od początku złapie odpowiedni rytm i ma się komfort jazdy, bo przecież startuje się w drużynie, w której liderzy jadą powtarzalnie, to nie spodziewam się aby coś w temacie formy Pawła się zmieniło. Wygląda na to, że to może być jego sezon - prognozuje nasz ekspert.

Czytaj również:
- Włókniarz - Motor: Starcie samozwańczych króli
- Deszcz nie pomógł gościom. Festiwal rekordów i gospodarzy

Komentarze (0)