Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Słyszałem, że w nocy pływałeś na barce po Wiśle.
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Ja nie, bo nie umiem pływać. Bałbym się, że wypadnę za burtę i utonę. Pewnie parę osób by się z tego faktu nawet ucieszyło, ale jeszcze nie dam im tej satysfakcji. Choć tak dużo się naczytałem i naoglądałem ostatnio o ogniach, pożarach, że ta woda byłaby nawet miłą odmianą. Jednak chyba nie o tym chcesz dyskutować?
Ostafiński: Chciałem tylko ustalić, jak długo świętowałeś z Legią mistrzowski tytuł i czy już jesteś myślami przy żużlu. Jeśli nie, to chciałem cię obudzić magicznym słowem: derby. Tylko nie mów mi, proszę, że rządzą się swoimi prawami, bo tego sloganu nie znoszę.
Hynek: Szczerze? Niespecjalnie mnie w tym roku grzeją. I nawet nie potrafię ci odpowiedzieć do końca dlaczego. Może, dlatego że nie było pompowania atmosfery. Wpływ na to miała pewnie bezpłciowa postawa Stali, ale to już nie moja wina.
ZOBACZ WIDEO Turowski o tym, dlaczego nie jeździ jak Kubera: za dużo zmian klubów, ciężko to poukładać w głowie
Ostafiński: Nie nawrzucali sobie, nie pokłócili się i Hynek ma to w nosie. Tak jakby opakowanie było ważniejsze od produktu. A przecież sport jest piękny i bez tego. Kiedyś oglądałem taki francuski film, gdzie szef ośrodka częstował pracowników ciasteczkami. Tymi najtańszymi. Jak je widzieli, to się krzywili. A jak jedli te same ciastka wsadzone do opakowania po rarytasach, to cmokali z zachwytu. Z tobą jest tak samo, a przecież sport i bez tej otoczki jest piękny.
Hynek: Ładna opowieść. Swoją drogą ciekawe co będzie jadł przed telewizorem Krzysztof Kasprzak, który wyleciał ze składu. I chyba słusznie. Bolą oczy od patrzenia na jego jazdę. Powoli między bajki można wrzucać naciągane teorie o tym, że parzyste sezony ma wystrzałowe.
Ostafiński: Ty chyba czytasz w moich myślach? Zanim zaczęliśmy rozmawiać, pomyślałem sobie, że powiem coś o tym Kasprzaku. Otóż kilka miesięcy temu, jak Stal rozważała zakup Jamroga, ale ostatecznie podpisała umowę z Kasprzakiem, jeden z tamtejszych działaczy powiedział mi: To, co dla Jamroga jest sufitem, dla Kasprzaka jest podłogą. No i teraz mamy Kasprzaka leżącego na tej podłodze na łopatkach. Najpewniej z powodów sprzętowych, bo on zawsze przy nowinkach wpadał w tarapaty. Jak weszły tłumiki, też miał kłopoty. Teraz mamy limitery i Kasprzak znowu jest w opałach.
Hynek: To też jest ciekawy wniosek do wyciągnięcia na przyszłość przez działaczy. Facet miał mizerny 2019 rok, ale wygrał na zakończenie sezonu finał Złotego Kasiu i od razu jego akcje poszły w górę. Po jednym turnieju! Kiedyś już w Gorzowie dali się nabrać na podobny numer z Linusem Sundstroemem. Kasprzak musi wziąć się w garść, bo jak tak dalej pójdzie, nie będzie miał go kto z tej podłogi zebrać i to on będzie rozsyłał CV ze swoimi usługami.
Ostafiński: Na razie jednak może zacierać ręce, bo mimo słabego sezonu 2019 dostał w Stali podwyżkę. I po bieżących rozgrywkach też nie będzie się nikogo o nic prosił. To do niego będą słali CV. This is speedway.
Hynek: Nie będzie to nad wyraz odważna teza, ale wydaje mi się, że jak Kasprzak się nie ogarnie, zmieni zespół po tym sezonie. On chyba najbardziej potrzebuje nowego impulsu.
Ostafiński: Ty też potrzebujesz impulsu po imprezie na Łazienkowskiej. Jakbym ci powiedział, że Stal wygra, to pewnie byłby to taki kubeł zimnej wody na twoją głowę. Czyż nie?
Hynek: Odpowiedziałbym ci, że dzielisz sufit z Kasprzakiem. Podaj mi chociaż jeden argument za tym, że Stal wyjedzie od odwiecznego rywala z tarczą?
Ostafiński: Ja bym ci powiedział, że przebiłem głową sufit, gdyby to nie była prowokacja. Nie wierzę w wygraną Stali. Chciałem cię ruszyć. Udało się.
Hynek: Falubaz się rozkręca. Menedżer Żyto pręży muskuły i wypina po remisie we Wrocławiu pierś do orderów. Inna sprawa, że przy ewentualnej porażce bilans Stali będzie zatrważający.
Ostafiński: Przy czterech porażkach, bez punktu, powiedziałbym, że to zespół do spadku. Powiedziałbym, gdyby nie PGG ROW.
Hynek: Jest jedno "ale". Wracając do twojej wcześniejszej wypowiedzi, gdyby tak jakimś cudem udało się Stali wygrać w Zielonej Górze, to wydaje mi się, że kibicom będzie łatwiej strawić poprzednie porażki. Może nie pójdą w zapomnienie, ale taki właśnie meczami buduje się zaufanie kibiców na nowo.
Ostafiński: Chyba sobie czytasz na boku mój tekst o derbach. Marek Jankowski powiedział mi, że można przegrać wszystko, ale jak się pokona sąsiada, to grzechy idą w zapomnienie.
Hynek: Przepraszam, to bardziej czytanie w myślach. Wracałem z Warszawy z przygodami, spałem półtorej godziny i nie miałem jeszcze czasu nadrobić zaległości czytelniczych.
Ostafiński: Przygody? Badali cię na obecność narkotyków?
Hynek: Bardzo śmieszne. Lokomotywa zepsuła się na starcie, czekaliśmy prawie dwie godziny na przyjazd i podpięcie zapasowej. Później już połykaliśmy dystans jak Mateusz Cierniak w Gdańsku. Skoro już nawiązałeś do gdańskiego łapania się brzytwy.
Ostafiński: Mówi się: też, że tonący brzydko się chwyta. Mega-słabe było to sprawdzanie Mroczki. To jest ta otoczka żużla, o której opowiadał mi Maciej Jaworek. Jak będziesz miał czas, to nadrób zaległości. Potem mi opowiesz, jak ci się podobało.
Czytaj także:
Został mistrzem Polski, ale wyjechał z kraju i nie wrócił
Sprawa Mroczki. Prezes Unii Tarnów zabrał głos