Żużel. Martin Smolinski wyjechał na tor. Jednak to nie były przyjemne treningi

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Smolinski
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Smolinski
zdjęcie autora artykułu

W maju Martin Smolinski zaliczył upadek na treningu, który poskutkował ciężką kontuzją. Chwilę po operacji wydawało się, że Niemiec może zapomnieć o sezonie 2020. Teraz zawodnik ma za sobą pierwsze okrążenia i myśli o powrocie do rywalizacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Wiele wskazywało, że najlepszy niemiecki żużlowiec może zapomnieć o poważnym ściganiu w 2020 roku. Upadek na treningu pod koniec maja zakończył się dla Martina Smolinskiego fatalnie. Zawodnik złamał i zwichnął biodro, a do tego uszkodził nerw strzałkowy wspólny. Jakby tego było mało, to Niemiec zaraził się infekcją MRSA (odporność i brak wrażliwości na antybiotyki). Jednakże jak się okazało, Smolinski przechodzi rekonwalescencję w sposób niemal wzorowy i ma za sobą już pierwsze treningowe okrążenia na torze.

- Razem z lekarzem prowadzącym oraz jego zespołem zdecydowaliśmy się na wyjazd na tor, aby dowiedzieć się na jakim jestem etapie powrotu do zdrowia. Pomoże mi to podjąć dalszą rehabilitację i wrócić do pełni zdrowia - mówił na łamach speedweek.com Martin Smolinski.

Wyjazd Niemca na tor zaledwie dziewięć tygodni po tak ciężkim wypadku to ewenement. Jednakże sam zawodnik uspokaja i tonuje emocje osób, które sugerują, że niedługo może wrócić do rywalizacji na żużlowym owalu. - Robiłem wszystko bardzo spokojnie i nawet nie wykonywałem próby startu. Operowane biodro nie dawało oznak bólu i ogólnie nie sprawiało problemów. Jednak nerw strzałkowy okazał się być bardziej potrzebny podczas jazdy niż myślałem. Reakcja prawej nogi nie była poprawna i wyraźnie brakowało mi czucia mojej maszyny - ocenił swój powrót.

ZOBACZ WIDEO Leigh Adams mu pomógł. Dzięki niemu junior Fogo Unii Leszno wie więcej

Wiadomo już, że wyjazd na tor w Olching to nie była jednorazowa przygoda. Martin Smolinski odbędzie kolejne jednostki treningowe w Landshut i prawdopodobnie po tej sesji będzie wiadomo, w którym kierunku będzie zmierzać dalsza rehabilitacja. Wiele jednak wskazuje, że powrót do rywalizacji z innymi zawodnikami będzie cięższy niż wyjechanie na kilka okrążeń treningowych.

- Sama jazda w Olching wyglądała dosyć płynnie. Jednakże nie jestem jeszcze w formie, aby się ścigać. Największym problemem jest nerw strzałkowy i muszę położyć jak największy nacisk na jego regenerację - podsumował Smolinski.

Zobacz także: Johns wybawieniem Kasprzaka? Zobacz także: Były żużlowiec prosi o pomoc

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
yhym1920
25.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I po co? Za kapusiem i przekrętem sprzętowym raczej nikt nie tęsknił