Żużel. Działacz GKM-u: To my zostaliśmy skrzywdzeni! Zawodnikom Stali zabrakło umiejętności [WYWIAD]

- Wynik jest dla nas krzywdzący. Zawody należało dokończyć. Nie wiem, na czym zależało trenerowi Chomskiemu, ale może dzięki przerwaniu meczu utrzyma stanowisko - mówi po meczu w Grudziądzu członek rady nadzorczej MrGarden GKM-u Zdzisław Cichoracki.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Przemysław Pawlicki [b] i Nicki Pedersen [ż] WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki [b] i Nicki Pedersen [ż]
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Jakie są pana odczucia po tym, co wydarzyło się w niedzielę w Grudziądzu?

 Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej MrGarden GKM-u: Ciężko to wszystko oceniać. Jeśli mamy to zrobić, to należy spojrzeć na dwa aspekty - sportowy i pozasportowy.

Poproszę w takim razie o taką ocenę.

To wszystko jest naprawdę dziwne, bo goście mieli pretensje do wejścia w drugi łuk, ale tam się nic nie działo. Wyszedł brak umiejętności niektórych zawodników Stali, który doprowadził do takich, a nie innych sytuacji na torze. Siedzę, myślę i nie wiem, na czym zależało gorzowianom. Rozumiem, że trener Stanisław Chomski był pod bardzo dużą presją i zależało mu, żeby cokolwiek zrobić. Presja może i jest częścią rywalizacji, ale nie powinna być motorem napędowym działań. Nie wiem, jakie były ustalenia w Stali przed tym meczem, ale napięcie było widoczne.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Kasprzak się obrazi? Stal nie potrzebuje takiego Kasprzaka

To znaczy?

Nie mnie to oceniać, czy dalsza obecność trenera Chomskiego w Gorzowie była uzależniona od wyniku w Grudziądzu. Mogę jedynie powiedzieć, że GKM jechał tak, jak mu pozwalały warunki drogowe. A nad naszym stadionem padało przed meczem i w trakcie spotkania.

Władysław Komarnicki mówi, że tor był fatalny i meczu nie należało nawet rozpoczynać.

Szanuję Władysława Komarnickiego, bo to bardzo mądry człowiek, ale nie był w Grudziądzu i nie chodził po tym torze. Wszystkie upadki były spowodowane brakiem umiejętności gorzowskich zawodników. Na pewno nie było tak, że wejście w drugi łuk zaważyło na wyniku meczu.

Na torze trwały później intensywne prace, ale spotkanie zostało zakończone. Co pan o tym sądzi?

Mecz należało jechać dalej. Decyzję sędziego szanujemy. W gotowości do pracy stały trzy ciągniki, ale arbiter zażyczył sobie jeden. Nie mogliśmy zrobić nic więcej na własną rękę. Przecież musimy wykonywać polecenia arbitra. Tak właśnie było. Finał jest taki, jaki jest i Stanisław Chomski musi wziąć to na klatę. Może dzięki temu przerwaniu meczu utrzyma się na stanowisku.

Rozumiem, że waszym zdaniem temat jest zakończony i wynik należy zaliczyć?

Mecz się odbył i zakończył nikłym zwycięstwem GKM-u. Jeśli pojechalibyśmy do końca, to nasza wygrana byłaby z pewnością bardziej okazała. Przyjmujemy to na klatę, choć wynik jest dla nas krzywdzący. Wszyscy zawodnicy GKM-u byli gotowi, żeby jechać.

Zobacz także:
Mecz w Częstochowie odwołany!
Żużlowy Twitter płonie po meczu w Grudziądzu

Czy zgadzasz się ze Zdzisławem Cichorackim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×