W piątek Racing Point otrzymał karę 0,4 mln euro i stracił 15 punktów do klasyfikacji konstruktorów Formuły 1 za to, że złamał przepisy sportowe F1 i skopiował elementy układu hamulcowego z zeszłorocznego bolidu Mercedesa.
Cztery zespoły (Ferrari, McLaren, Renault i Williams) zapowiedziały odwołanie od decyzji FIA i podkreślały, że kara jest zbyt niska. Racing Point może bowiem nadal korzystać m.in. ze skopiowanego układu hamulcowego i czerpie z tego wyraźne profity, będąc momentami nawet drugą siłą F1 sezonu 2020.
Termin na wniesienie odwołania od decyzji FIA mija w środę o godz. 9.30 czasu brytyjskiego. Ferrari i Renault już zapowiedziały, że złożą stosowne pismo i będą domagać się surowszej kary dla Racing Point. Z kolei McLaren we wtorkowy wieczór wydał oświadczenie, w którym poinformował o zmianie zdania.
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
W komunikacie podkreślono, że Brytyjczycy wierzą w zapowiedzi FIA, że sprawa zostanie dokładnie wyjaśniona. Równocześnie firma z Woking będzie nadal przyglądać się postępowaniu "ze sporym zainteresowaniem". "Dodatkowo McLaren szanuje decyzje Ferrari i Renault, by składać odwołania w tej sprawie" - napisano.
Williams zapowiedział, że stosowne oświadczenie, co do składania odwołania od decyzji FIA wyda w środowy poranek. Nie wiadomo, czy Brytyjczycy również zmienią zdanie i wycofają się z wojny przeciwko Racing Point.
Warto zwrócić w tej sytuacji uwagę na jedną kwestię. W aferę Racing Point zamieszany jest Mercedes, bo to on udostępnił projekty i części konkurencji z Silverstone. Tymczasem McLaren od roku 2021 zacznie korzystać z silników niemieckiego producenta. Williams również współpracuje z Niemcami w F1. Dlatego ewentualne wycofanie się Williamsa z protestu nie będzie zaskoczeniem.
Dla samego postępowania decyzja McLarena nie ma większego znaczenia, bo wystarczy, że odwołanie złoży choć jeden zespół, to FIA będzie zobowiązana jeszcze raz zająć się sprawą i zastanowić się nad wymiarem kary dla ekipy z Silverstone.
Czytaj także:
Fatalne wyniki finansowe Formuły 1
Czy Sebastian Vettel dokończy sezon w Ferrari?