Żużel. Rafael Wojciechowski: Wiemy, co robić. Pozwólcie nam spokojnie pracować [WYWIAD]

Materiały prasowe / Start Gniezno  / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski
Materiały prasowe / Start Gniezno / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski

Nastroje wśród kibiców Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno są mocno zróżnicowane. Nie brakuje takich, których bulwersuje to, jak przygotowywany jest tor w Gnieźnie. - Wiemy, co robić - zapewnia Rafael Wojciechowski, menedżer Startu.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Dyrektor Piotr Mikołajczak powiedział mi, że Oliver Berntzon nie pojedzie w Daugavpils ze względu na problemy logistyczne. "Przegląd Sportowy" doszukuje się w tej sprawie drugiego dna, spekulując, że Szwed mógłby zrezygnować z Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno na rzecz Betard Sparty Wrocław. Jak jest naprawdę?
Rafael Wojciechowski, menedżer Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno: [/b]

Oliver Berntzon również jest dostępny na mecz w Daugavplis. W czwartek wieczorem podejmiemy ostateczną decyzję, kto tam pojedzie. Najprawdopodobniej zobaczymy skład bez Olivera, a z Juricą Pavlicem.

Coś się więc zmieniło, że Oliver jest jednak dostępny?

Zmieniło się w środowy wieczór. Wcześniej dogadaliśmy jednak ten temat z Juricą. Nie będę zatem już tego zmieniał. Tym bardziej, że Jura zawsze dobrze się spisywał w Daugavpils. Jako kapitan zasługuje na szansę. Wcześniej Oliver nie był dostępny, a w tej chwili się to zmieniło. Jest już jednak za późno. Jeżeli nie nastąpi jakaś nieprzewidziana sytuacja, to raczej nie spodziewam się Oliego w Daugavpils.

A jakby pan się odniósł do wspomnianych doniesień medialnych.

Nie odnoszę się do plotek i niesprawdzonych informacji. Są one dziwne. To na pewno nie jest taka przyczyna. Jedynym problemem było to, że miałby kłopot ze zorganizowaniem przejazdu na mecz do Szwecji. Wiem, że to zostało rozwiązane.

ZOBACZ WIDEO Unia nie zdenerwowała Smektały aneksem. Będzie rozmawiał o nowym kontrakcie

Jurica Pavlic ma wrócić do składu Startu. Ostatnio tego miejsca dla niego brakowało. Domyślam się, że nie jest to łatwe. Ani dla niego, ani dla pana. Kogoś musi pan jednak odstawiać, co pewnie nie jest najprostsze.

Nigdy nie jest najprostsze. Staram się kierować aktualną formą poszczególnych zawodników. Jeżeli komuś forma spada, staram się znaleźć sposób, by mu pomóc. W tym przypadku pojedzie Jura. Wyraził taką chęć, z czego się cieszę. Dostanie szansę, by się zaprezentować. Oliver będzie musiał poczekać. Uważam, że sytuacja rozwiązała się sama. Będę wiedział, w jakiej formie jest Jurica. Nie jest komfortowe to, by prowadzić drużynę z sześcioma seniorami. Nie jestem w stanie wszystkich zadowolić.

Jeżeli w Daugavpils wszyscy pojadą solidnie, to znów zrobi się duży problem...

Myślę, że dziennikarze za dużo dywagują na temat przyszłości. W takich przypadkach żyję z dnia na dzień. Zawsze się cieszę, kiedy zawodnicy odjeżdżają zawody cało i zdrowo. To jest najważniejsze. Może zdarzyć się wiele nieprzewidzianych rzeczy. Muszę mieć kilka scenariuszy. Staram się nad nimi pracować tak, by nic mnie nie zaskoczyło.

Po ostatnim meczu Start - Lokomotiv (48:31) kibice ustawili się pod parkiem maszyn. Poleciało wiele niecenzuralnych i ostrych słów. Widziałem, że stanął pan z nimi twarzą w twarz.

Doszło do rozmowy. Poprosiłem kibiców, by dali nam spokojnie pracować. Wiemy, co robimy i w którym kierunku zmierzamy. Nie jest łatwo diametralnie zmieniać tor. Tak, jak zrobili to chociażby w Częstochowie i zaczęli przegrywać. Jeżeli nie ma się wszystkich zawodników na treningu, to nie ma się podstawy, by radykalnie zmieniać nawierzchnię. Zawodnicy mogliby się w takiej sytuacji tłumaczyć, że nigdy nie mieli takiego toru albo nie mieli go na treningu.

Jak będę miał wszystkich zawodników na treningu, to będziemy pracować nad torem. Przy takich prognozach, a nie innych, mamy taką bazę torową, jaką mamy. Myślę, że upały już się skończyły. Będziemy więc wracać do takiego przygotowania toru, jaki był podczas meczu z Ostrovią. Czym będzie bardziej wilgotno, będzie nam łatwiej przygotować powtarzalną nawierzchnię. Być może zadowoli ona więcej zawodników.

Trzeba rozumieć też to, że nigdy nie da się w pełni zadowolić wszystkich. Muszę to wypośrodkować. Najważniejszy jest wynik sportowy. Z każdego spotkania na spotkanie będzie coraz lepiej. Będziemy pracować nad tym, by zawodnicy w dziwny sposób nie tracili punktów. Ze startu wszyscy byli zadowoleni, a to było najważniejsze. Co do trasy, są pewne zastrzeżenia, ale nie od wszystkich zawodników. Co najmniej połowa jest zadowolona przynajmniej ze swojego wyniku. Widzimy u niektórych progres, a u innych - regres.

Będziemy pracować nad tym, by każdy u siebie wyciągał wnioski. My, jako klub, również to czynimy. W niedzielę woda na torze nie leżała naszym zawodnikom. Później zaczęło się kurzyć, bo laliśmy ją oszczędniej. Kibice mogą być z tego powodu niezadowoleni, ale liczył się wynik spotkania. Udało się osiągnąć sukces w postaci zwycięstwa. To jest na razie najważniejsze. Będziemy pracować nad tym, by było jak najlepiej. Na pewno słuchamy rad zawodników i staramy się dostosować.

Niestety, jesteśmy tylko ludźmi i pewnie drobne błędy się zdarzają. Nie wszystko jest jednak do przewidzenia. Trzeba zwrócić uwagę na to, że ten tor od czterech lat jest taki sam. Mamy taką nawierzchnię, jak w zeszłych latach. Można próbować przygotować coś innego, ale na końcu i tak decydują komisarze. Ich działania zawsze będą doprowadzać do tego, że będziemy mieli maksymalnie twardy tor, do którego też trzeba umieć się dopasować. Możemy taką nawierzchnię spotkać wszędzie i co wtedy powiemy? Że nam tor nie leży i nie będziemy na nim jeździć?

Dzisiaj nie można tłumaczyć się torem. Proszę zwrócić uwagę na słowa Marka Cieślaka... My nie kombinujemy przesadnie. Nawierzchnia jest w miarę powtarzalna. Można się do niego dopasować. Trzeba jednak wykazać się też odrobiną pracy z drugiej strony, a nie tylko narzekaniem. 

Czy któryś z waszych zawodników był zadowolony w chociażby 90 proc. z toru, jaki był podczas meczu z Lokomotivem?

Timo Lahti zauważył, że w trakcie sezonu nie powinniśmy już nic zmieniać. Też tak uważam, że podczas sezonu nie powinniśmy za dużo z nim robić. Przed meczem z Orłem Łódź będziemy mieć na treningu większość zawodników. Wówczas możemy popróbować jakichś manewrów, tym bardziej, że będzie inna godzina spotkania - późniejsza niż z Lokomotivem. Nie chcemy jednak odchodzić od twardego toru. Bardziej będziemy próbować utrzymać w nim wilgoć. Myślę, że na mecz z Orłem uda nam się zadowolić zawodników takim torem, który będzie podobny do tego, jaki mieliśmy podczas spotkania z Ostrovią.

Po meczu z Lokomotivem analizowałem różne wpisy na Facebooku. Mechanik Olivera Berntzona napisał: "nie zasłaniajmy się już pogodą", a mechanik Frederika Jakobsena stwierdził, iż "myślał, że tor robi toromistrz, a nie pogoda". Widać, że troszeczkę zawrzało w waszym parku maszyn.

Myślę, że to prywatne wpisy i nie biorę tego pod uwagę. Tym bardziej, że wszystko wyjaśniamy sobie na bieżąco w szatni. Nawet, jak są jakieś rozbieżności, to trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że tak na razie wygląda nasza baza. Jest poprawa na polach startowych, a nadal tych startów nie wygrywamy. Zawodnicy mają to, co chcieli, a jednak nie wygrywają startów. Przygotowujemy pola tak, że gościom też się startuje lepiej. Niech zawodnicy najpierw popracują nad sobą. My oczywiście też będziemy pracować nad torem. Jeśli żużlowcy będą w optymalnej formie, to żadna nawierzchnia nikomu nie będzie przeszkadzać. Praca musi być widoczna z dwóch stron. Zawodnicy wiedzą, na czym mają się skupić. Na mecz z Orłem Łódź zamierzamy przygotować się tak, by już wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Kibiców ciekawi to, czy w tym sezonie będą play-offy.

Na dzień dzisiejszy tego nie wiemy. Prawdopodobnie ich nie będzie. Jest takie założenie, że zostaną one rozegrane wtedy, gdy dopuszczona zostanie 100 proc. pojemność stadionów. My chcemy godnie zakończyć sezon. Nawet, jeśli nie będzie awansu, to chcemy uplasować się na jak najwyższej pozycji. Chciałbym powalczyć o podium i nawet poprawić wynik z zeszłego roku. Będzie to bardzo trudne. Poza Toruniem, pozostała czwórka zespołów jest bardzo wyrównana. Tak naprawdę każdy może skończyć sezon na drugim miejscu. To bardzo szybki i trudny sezon. Ma dużą intensywność. Po błędach nie ma czasu na pracę. Musimy się mocno uwijać, by wprowadzać jakieś zmiany. Trzeba ten sezon odjechać. Na pewno po jego zakończeniu czekają nas duże zmiany.

Kibice Startu piszą, że chcieliby takiego toru, jaki jest chociażby w Bydgoszczy. Czy są możliwości techniczne i finansowe, by coś takiego w Gnieźnie zrobić? 

Nie ma technicznych możliwości, by przebudować ten tor. Tam jest inna geometria, o czym nie można zapominać. U nas też już kilka razy mieliśmy ściganie. Pracujemy nad tym, by w tym sezonie to powtórzyć. Często to zależy od tego, jak dopasowani są zawodnicy. Na pewno będziemy robić wszystko, by ten tor pozwalał na jak najlepsze widowiska.

Nasza nawierzchnia nie była wymieniana od 20 lat. To olbrzymi koszt. Jeżeli będzie nas na to stać, to będzie to jedno z naszych zamierzeń. Być może uda się to zrealizować przy okazji budowy minitoru. Wówczas można częściowo wykorzystać tę starą nawierzchnię na minitor. Czy to nastąpi w przyszłym sezonie? Mam nadzieję, że tak, ale nie jestem tego w stanie na razie zagwarantować.

Ile by was wyniosła taka wymiana nawierzchni?

Trudno dzisiaj mówić o dokładnych kwotach. To się wiąże z pewnymi pracami. Należałoby pomyśleć, czy nie należałoby jednocześnie zrobić odwodnienia liniowego i paru innych rzeczy. To też by zmniejszyło koszty na przyszłość. To jednak temat na rozmowę z zarządcą obiektu - GOSiR-em - czy w przyszłości również z Urzędem Miasta. Na pewno są to setki tysięcy złotych. Dokładne koszty zależą od skali przedsięwzięcia. Trzeba to sensownie zaplanować.

Wróćmy stricte do sportu. Czy Oliver Berntzon ma jakąś zadyszkę?

Nie jestem zaniepokojony jego formą. Wszystkim będą zdarzały się słabsze mecze. Trzeba pamiętać, że nikt nie jest maszynką do robienia punktów albo może jest niewielu takich zawodników. Oceniajmy zawodników po sezonie. Wiemy, co robić. Pozwólcie nam spokojnie pracować. Sezon jest bardzo intensywny. Pracy jest mnóstwo.

I jeszcze na koniec chciałbym wrócić do meczu w Daugavpils. Znów pojedzie Marcel Studziński?

To pytanie jest nie na miejscu i przed czasem. Dzisiaj (czwartek - dop. red.) mamy jeszcze zawody DMPJ w Lesznie. Najpierw je odjedźmy, a później zostanie podjęta decyzja. Pojedzie ten, kto obecnie jest w jak najlepszej formie.

Czytaj także:
> Skąd bierze się siła Falubazu? Dudek mówi o kluczach do sukcesu

Komarnicki wierzy w pozostanie Zmarzlika w Gorzowie i przestrzega przed niebezpiecznym procederem 

Źródło artykułu: