Zacznijmy jednak od tego, że w ogóle trudno było spodziewać się czegoś ekstra w spotkaniu najlepszej i najsłabszej obecnie drużyn w PGE Ekstralidze. Chyba wszyscy liczyliśmy przynajmniej na choć trochę emocji, bo że mistrzowie Polski wygrają ten mecz wysoko można było brać za pewnik. - W parku maszyn pełen luz, uśmiech na twarzy. Tylko to nam zostało - mówił przed telewizyjnymi kamerami kapitan PGG ROW-u Rybnik, Kacper Woryna. A nam pozostała nadzieja, że z tego luzu coś jednak się urodzi.
Początek spotkania jednak wyraźnie dla Fogo Unii Leszno. W pierwszej serii tylko wspomniany już Woryna i wracający po kontuzji Andrzej Lebiediew byli w stanie pokonać zawodników gospodarzy. I w tym miejscu odnotujmy od razu powrót do jazdy Łotysza. Na początku sezon złamał nogę i żużel miał z głowy przez dwa miesiące. Żużlowiec beniaminka stosunkowo szybko się wyleczył. Szacunek za hart ducha.
Rybniczanie znów zaskoczyli nas specyficzną taktyką. A to dlatego, że ich lider Robert Lambert pojawił się na torze dopiero w biegu piątym. Zaczął od razu od zwycięstwa, ale co z tego, jeśli strata jego zespołu w tamtym czasie wynosiła już dwanaście punktów. Nie był to jednak pierwszy raz, kiedy kierownictwo beniaminka obrało podobną taktykę. Czy słusznie? Wynik mówi wszystko.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co Artiom Łaguta ma wspólnego z Leo Messim?
Swoją drogą to jedynie biegi z udziałem Brytyjczyka dawały nam emocje w tym meczu. Lambert szybko dopasował się do leszczyńskiego toru i napsuł sporo krwi miejscowym zawodnikom. Pozostali żużlowcy PGG ROW-u, poza małymi przebłyskami, jechali tak jak przez cały sezon - mizernie. A to sprawiło, że mieliśmy jednostronne spotkanie. Praktycznie każdy wyścig budował przewagę Fogo Unii. Wszystko prowadziło do demolki.
Z kwestii istotnych odnotujmy, że rybniczanie spadają z PGE Ekstraligi. Od kilku kolejek była to tylko formalność, ale teraz wiemy to oficjalnie. Prezes PGG ROW-u Krzysztof Mrozek może już powoli zacząć myśleć o przyszłym sezonie spędzonym w eWinner 1. Lidze.
Co innego Fogo Unia, która cały czas trzyma wysoki poziom i straszy rywali, którzy marzą o zabraniu jej mistrzowskiego tytułu. A gospodarze mogą cieszyć się podwójnie, bo zdaje się, że prędkość i formę odzyskał Janusz Kołodziej. Leszczyński lider rozpędza się - znów na chwilę przed rundą play-off.
Punktacja:
Fogo Unia Leszno - 65 pkt.
9. Emil Sajfutdinow - 11+1 (3,2*,3,3,-)
10. Janusz Kołodziej - 13+2 (3,3,2*,3,2*)
11. Bartosz Smektała - 6 (1,2,2,1)
12. Jaimon Lidsey - 10+3 (3,1*,1*,2*,3)
13. Piotr Pawlicki - 11+2 (2*,3,3,2*,1)
14. Szymon Szlauderbach - 4+1 (2*,1,1)
15. Dominik Kubera - 10 (3,1,3,3)
PGG ROW Rybnik - 25 pkt.
1. Kacper Woryna - 3 (2,0,1,0,0)
2. Mateusz Szczepaniak - 3 (1,2,0,-,0)
3. Siergiej Łogaczow - 4 (0,-,2,1,1)
4. Andrzej Lebiediew - 3 (2,0,-,1)
5. Vaclav Milik - 1 (0,1,-,0,-)
6. Kamil Nowacki - 1 (1,0,0)
7. Mateusz Tudzież - 0 (0,d,0)
8. Robert Lambert - 10 (3,w,3,2,2)
Bieg po biegu:
1. (61,88) Sajfutdinow, Woryna, Smektała, Łogaczow - 4:2 - (4:2)
2. (62,37) Kubera, Szlauderbach, Nowacki, Tudzież - 5:1 - (9:3)
3. (60,97) Lidsey, Pawlicki, Szczepaniak, Milik - 5:1 - (14:4)
4. (61,66) Kołodziej, Lebiediew, Szlauderbach, Nowacki - 4:2 - (18:6)
5. (62,06) Lambert, Smektała, Lidsey, Lebiediew - 3:3 - (21:9)
6. (62,10) Pawlicki, Szczepaniak, Kubera, Woryna - 4:2 - (25:11)
7. (61,21) Kołodziej, Sajfutdinow, Milik, Tudzież (d) - 5:1 - (30:12)
8. (62,69) Pawlicki, Łogaczow, Szlauderbach, Lambert (w) - 4:2 - (34:14)
9. (61,94) Sajfutdinow, Kołodziej, Woryna, Szczepaniak - 5:1 - (39:15)
10. (62,12) Lambert, Smektała, Lidsey, Nowacki - 3:3 - (42:18)
11. (61,60) Sajfutdinow, Lidsey, Lebiediew, Woryna - 5:1 - (47:19)
12. (62,56) Kubera, Lambert, Smektała, Tudzież - 4:2 - (51:21)
13. (61,94) Kołodziej, Pawlicki, Łogaczow, Milik - 5:1 - (56:22)
14. (61,69) Lidsey, Lambert, Pawlicki, Woryna - 4:2 - (60:24)
15. Kubera, Kołodziej, Łogaczow, Szczepaniak - 5:1 - (65:25)
NCD: Jaimon Lidsey w biegu 3. - 60,97 s.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Artiom Łaguta priorytetem GKM-u. Jeśli Rosjanin odejdzie, to grudziądzanie powalczą o Vaculika
CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Wiemy, co FIM zrobi z oponami Janowskiego i Woffindena. Na początek leżakowanie