Żużel. Rosjanin ma zaspokoić obsesję Andrzeja Rusko. Łaguta pasuje do mistrzowskiej układanki prezesa Sparty

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Andrzej Rusko
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Andrzej Rusko

Rosjanin, Artiom Łaguta, który w przyszłości być może będzie startował w PGE Ekstralidze jako Polak, ma być brakującym elementem mistrzowskiej układanki prezesa Betard Sparty Andrzeja Rusko, który we Wrocławiu buduje na sezon 2021 prawdziwą potęgę.

[tag=24]

Andrzej Rusko[/tag]  to osoba doskonale znana większości kibiców żużla w Polsce. Działa w tym sporcie od ponad 30 lat. Największe sukcesy wrocławski klub, któremu prezesuje święcił na początku lat 90. ubiegłego wieku. W sezonach 1993-1995 Sparta pod jego wodzą trzy razy z rzędu zdobywała Drużynowe Mistrzostwo Polski. Na kolejny tytuł czekała 11 lat. Od 2006 roku, czy ostatniego złota wrocławian mija właśnie 14 lat. Stanowczo za długo, jak na ambicje jednego z najbardziej wpływowych ludzi polskiego żużla ostatnich trzech dekad.

Nie tylko żużel, ale i boks oraz futbol

Rusko dał się poznać jako sprawny menedżer i organizator wielu premierowych wydarzeń sportowych. Zorganizował pierwsze w historii Grand Prix na żużlu w 1995 roku, a trzy lata później współorganizował pierwszą w Polsce galę boksu zawodowego. Od 2005 roku pełnił funkcję prezesa piłkarskiej Ekstraklasy S.A. Po kilku latach wrócił jednak ponownie do żużla, który jest jego wielką sportową miłością.

W 2017 roku na zawody World Games przebudowano Stadion Olimpijski we Wrocławiu, który prezentuje się niezwykle okazale. Andrzej Rusko postawił sobie za cel, by na tak pięknym obiekcie jego zespół święcił zdobycie Drużynowego Mistrzostwa Polski. Kilka razy było blisko, ale sukcesu z sezonu 2006 nie udało się dotąd powtórzyć. Przekleństwem Sparty w ostatnich latach była Fogo Unia Leszno, która trzy razy z rzędu zdobywała tytuł mistrzowski.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lublin ziemią obiecaną Hampela. Dobrze się stało, że trafił do Motoru

Marzeń o złocie Rusko bynajmniej nie porzucił. Przed sezonem 2020 Betard Sparta Wrocław miała dziurę na pozycji juniorskiej, bowiem wiek młodzieżowca skończył mistrz świata do lat 21, Maksym Drabik. Dla Rusko nie ma rzeczy niemożliwych. Naturalizowano zatem Rosjanina, Gleba Czugunowa, który może startować jako polski junior. W środowisku ruch ten wzbudził spore kontrowersje. W Grand Prix na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu kilka tygodni temu młody Rosjanin reprezentował właśnie nasz kraju. Szef wrocławskiego żużla wie, że bez solidnego juniora marzeń o mistrzostwie nie spełni. Aktualnie jego zespół walczy o miejsce w play-offach PGE Ekstraligi i być może jeszcze w tym sezonie zrealizuje ambicje swojego prezesa.

Na wypadek gdyby to się nie udało, wrocławianie zabezpieczają się już na kolejny sezon. Kiedy odejście z Grudziądza zapowiedział lider drużyny Artiom Łaguta, stało się jasne, że w plotkach o jego transferze do Betard Sparty było coś więcej niż tylko ziarno prawdy. Rosjanin według nieoficjalnych informacji ma trafić do Wrocławia, gdzie marzący o mistrzowskiej koronie prezes Andrzej Rusko buduje prawdziwą potęgę. Łaguta będzie jednym z liderów żużlowego dream teamu.

Rosjanin trzecią gwiazdą Betard Sparty

Aktualnie zespół ze stolicy Dolnego Śląska ma dwie gwiazdy: trzykrotnego mistrza świata, Taia Woffindena oraz Macieja Janowskiego, który znajduje się w życiowej formie i jest liderem cyklu Grand Prix. Łaguta, który w przyszłości będzie prawdopodobnie startować w PGE Ekstralidze jako Polak, idealnie pasuje do układanki prezesa Rusko na sezon 2021. Jeśli w okresie transferowym potwierdzą się informacje o przejściu Rosjanina do Wrocławia, będzie to najprawdopodobniej najbardziej spektakularna zmiana barw klubowych przed kolejnymi rozgrywkami.

Łaguta przed startem sezonu 2020, w którym lukratywne zarobki najlepszych żużlowców w PGE Ekstralidze, sięgające nawet dwóch milionów złotych, zostały obniżone, z uwagi na kryzys spowodowany pandemią COVID-19, jako pierwszy otwarcie powiedział, że nie jest zadowolony z cięć kontraktowych, które spotkały go w klubie z Grudziądza, gdzie był niekwestionowanym liderem. Te słowa nie mogły umknąć uwadze takiego wytrawnego gracza na rynku transferowym, jakim jest Andrzej Rusko.

We Wrocławiu Łaguta będzie mógł liczyć nie tylko na większe pieniądze, ale przede wszystkim walkę o wyższe sportowe cele. Z MrGarden GKM-em przez ostatnie sześć lat bezskutecznie walczył o udział w play-offach. Zamiast zarabiać w 18 meczach i jechać o medale, przedwcześnie kończył sezon na 14 spotkaniach. Brak awansu po tym sezonie i cięcia zarobków w dobie pandemii, przelały czarę goryczy żużlowca, który jedzie aktualnie najlepszy sezon w karierze.

Skromny, sympatyczny i uśmiechnięty żużlowiec

Rosjanin to bardzo skromny i spokojny człowiek. Cieszy się sympatią kibiców i to nie tylko w klubach, których barwy reprezentował. Szanują go także rywale z toru. W kwietniu tego roku otrzymał polskie obywatelstwo. Mieszka od lat w Bydgoszczy. Polska stała się jego drugim domem. Tutaj spędza większość czasu. Tu płaci podatki i zarabia na życie. Płynnie włada językiem polskim.

Rozwijał się w łotewskim Lokomotivie Daugavpils, w którym startował do 2010 roku. Później trafił do Włókniarza Częstochowa oraz Polonii Bydgoszcz. Dwa kolejne sezony spędził w Unii Tarnów. Od 2015 roku był filarem MrGarden GKM-u Grudziądz. Zżył się z tym klubem, kibicami i miastem. Pięknym pożegnaniem po meczu z Betard Spartą Wrocław i rundą honorową pokazał, że Grudziądz dla niego był ważnym przystankiem w jego sportowej karierze. Teraz ma nowe cele i marzenia.

W 2010 roku sensacyjnie wygrał Grand Prix Challenge w Vojens i awansował do cyklu Grand Prix 2011. Jako 21-latek nie był gotowy na ściganie z najlepszymi żużlowcami świata. Wypadł z hukiem z elitarnego cyklu. Na żużlowe salony wrócił w 2018 roku już jako ukształtowany zawodnik, będący jednym z czołowych żużlowców najlepszej ligi świata. W klasyfikacji Grand Prix zajął szóste miejsce. W Toruniu na zakończenie cyklu uzbierał 20 punktów, ale nie wygrał. W finale przyjechał drugi. Na historyczne zwycięstwo w SGP musiał poczekać prawie dwa lata.

W wielkim stylu zwyciężył pod koniec sierpnia na Stadionie Olimpijskim w rundzie inaugurującej cykl Grand Prix w pandemicznym sezonie 2020. Był piorunująco szybki i teraz można tylko gdybać, ile było w tym zasługi tureckich opon Anlas, które zostały ostatecznie zakazane. Łaguta jedzie sezon życia i ma ogromne szanse na historyczne sukcesy. Z reprezentacją Rosji sięgał w dwóch ostatnich latach po tytuły mistrza świata w Speedway of Nations. Teraz ma apetyt na coś więcej w rywalizacji indywidualnej. Medal, a być może nawet tytuł mistrza świata, jest w zasięgu sympatycznego Rosjanina.

Pozdrawia rodzinę w każdym wywiadzie

Artiom Łaguta ma 30 lat. Znajduje się w optymalnym wieku dla żużlowca. Spokój mentalny zapewnia mu wsparcie najbliższych osób. Żonę Avelinę i dzieci: syna Adama oraz córkę Agniję pozdrawia praktycznie przy okazji każdego wywiadu. Najbliżsi napędzają go do kolejnych sukcesów. Rosjanin krok po kroku wspina się po kolejnych szczeblach kariery. W młodości nie święcił wielkich osiągnięć. Ciężką pracą wdrapał się na żużlowy szczyt.

W ostatnich sezonach imponował w PGE Ekstralidze. Przed rokiem był piątym najskuteczniejszym żużlowcem najlepszej ligi świata. Teraz wyśrubował jeszcze bardziej swoje osiągnięcia. Wygrał ponad 60 procent wszystkich wyścigów, w których startował. Lepszy w PGE Ekstralidze pod względem średniej biegowej jest tylko jego rodak, Emil Sajfutdinow.

Rosjanin jest dowodem na to, że ciężką pracą i otoczeniem się właściwymi ludźmi, można dokonywać rzeczy, o których wcześniej się nie śniło. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że kariera Łaguty nabrała tempa, gdy w jego teamie pojawił się Rafał Lewicki. Fachowiec, jakich mało, który pracował z Tomaszem Gollobem, stał za sukcesem Bjarne Pedersena w Grand Prix we Wrocławiu w 2004 roku, czy wicemistrzostwem świata Krzysztofa Kasprzaka w 2014. Teraz jest menedżerem Artioma Łaguty, który urósł do miana jednej z największych gwiazd PGE Ekstraligi i cyklu Grand Prix.

W żużlu, podobnie jak Formule 1, o sukcesie w dużej mierze decyduje sprzęt. Nic więc dziwnego, że jesteśmy świadkami technologicznego wyścigu zbrojeń, w którym uczestniczy także Artiom Łaguta. Dzięki kontaktom swojego menedżera Rafała Lewickiego, Rosjanin współpracował z inżynierem z Formuły 1, właśnie po to, by wprowadzać do swoich motocykli najnowocześniejsze rozwiązania, także te funkcjonujące w królowej motorsportu.

Artiom Łaguta w środę pięknie pożegnał się z kibicami w Grudziądzu, dla których ścigał się przez ostatnie sześć sezonów. W przyszłym roku najpewniej owacyjnie powitają go fani z Dolnego Śląska. Prezes Andrzej Rusko może zacierać ręce, bo wszystko wskazuje na to, że będzie królem polowania w nadchodzącym okresie transferowym. We Wrocławiu być może doszli do wniosku, że półśrodkami mistrzostwa Polski nie zdobędą. Jak spełniać marzenia, to w wielkim stylu z Artiomem Łagutą na pokładzie. Kto bogatemu zabroni?

Zobacz także: Łaguta napisał do kibiców list. Tłumaczy powody odejścia
Zobacz także: Sparta buduje dream-team, który za rok ma jechać o złoto

Źródło artykułu: