Moje Bermudy Stal Gorzów wystąpiła w pierwszym meczu bez swojego podstawowego sztabu szkoleniowego Stanisława Chomskiego i Piotra Palucha. (Pisaliśmy o tym TUTAJ) Drużynę poprowadził kierownik, Krzysztof Orzeł. - Śmiałem się do Krzysia przed spotkaniem, że jak przegramy, to będzie na niego. Najważniejsze, że pojechaliśmy fajne spotkanie z Unią Leszno, pokazaliśmy przede wszystkim dobry żużel kibicom. Mecz mógł się podobać publiczności. Chcieliśmy się przed naszą domową widownią pokazać się z jak najlepszej strony - mówił, podsumowując spotkanie w mix zonie Bartosz Zmarzlik.
Mistrz świata z dużym szacunkiem podkreślał klasę rywala gorzowian. - Leszno jest bardzo mocną drużyną. Jadą wszyscy. Unia Jest wspaniałym zespołem. Z nimi naprawdę ciężko się rywalizuje. To, że udało się nam z nimi wygrać w ostatnim wyścigu, na pewno cieszy. Ta zaliczka nie jest za duża, ale nie odpuszczamy i walczymy do końca - zapewnia kapitan Stali.
Gorzowski tor był na pewno inny niż to miało miejsce kilka dni temu podczas półfinału play-ff. Gospodarze też mieli problem, by od początku połapać się na takiej nawierzchni. Zmarzlikowi to jednak nie robiło różnicy. - Na pewno było twardziej niż zazwyczaj. W pierwszym biegu jechałem na elastyczniejszym silniku. Wygrałem go. Też było w sumie dobrze. Później chciałem spróbować ten silnik, na którym zawsze jeździłem w Gorzowie. On też był szybki. Oczywiście, korekty w ustawieniach były w porównaniu z wcześniejszymi meczami. Jako cała drużyna poszliśmy z ustawieniami w dobrą stronę i te końcowe wyścigi zadecydowały, że zwycięstwo jest po naszej stronie - powiedział w mix zonie w nSport+ Bartosz Zmarzlik.
Sezon 2020 nie układał się po myśli Moje Bermudy Stali Gorzów, która bez względu na efekt końcowy już jest zwycięzcą, bo podniosła się po serii porażek. - Parę pierwszych spotkań nie było po naszej myśli. Jak już zaskoczyliśmy, było zdecydowanie lepiej. To jest właśnie piękne w sporcie, że przychodzi nowy sezon i pojawiają się nowe problemy. Są nowe wyzwania, walka z samym sobą. To wszystko napędza do jeszcze cięższej pracy. Zmusza to myślenia, co poprawić. Czy problem tkwi w nas, czy w sprzęcie. Wiele składowych wpływa na to, żeby wygrywać pojedyncze wyścigi. On trwa minutę, ale tyle, ile myśli trzeba zebrać w całość, żeby wszystko poskładało się na ostateczny sukces, to ciężko sobie to wyobrazić. Za to kochamy żużel i naprawdę nie jest takie proste, jak się wydaje z boku - podsumował Bartosz Zmarzlik.
Zobacz także: Tor zrobił komisarz. Stal nie miała nic do gadania
ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców. Kołodziej, Chomski, Dowhan, Janiszewski i Kuźbicki gośćmi Galewskiego!