Koronawirus. Eskorta wojskowa aż do motelu. Tak Australia walczy z pandemią

YouTube / Na zdjęciu: Zane Keleher
YouTube / Na zdjęciu: Zane Keleher

Niemal pusty samolot, eskorta wojskowa na miejsce odbywania kwarantanny i zabarykadowane drzwi hotelowe, a następnie szereg restrykcji - w tym możliwość zrobienia zakupów maksymalnie 5 km od domu. Tak Australia walczy z koronawirusem.

W tym artykule dowiesz się o:

Australia jest podawana jako kraj-wzór, jeśli chodzi o radzenie sobie z pandemią koronawirusa. Ostatnie dni przynoszą po 20-30 zakażeń dziennie. Rekord zachorowań na COVID-19 padł pod koniec lipca. Wtedy w ciągu jednej doby potwierdzono zakażenie u 721 osób.

W Australii od początku pandemii koronawirusem zakaziło się 27 337 osób. Odnotowano przy tym 904 zgony. 25 041 Australijczyków uznaje się za ozdrowieńców.

Miesiące pełne stresu

Australijczycy, aby zminimalizować ryzyko związane z COVID-19, nie bali się postawić na zdecydowane rozwiązania. Przekonał się o tym Zane Keleher. Żużlowiec ubiegłej zimy poleciał na Wyspy Brytyjskie, by startować w barwach Poole Pirates. Jak się okazało, nie było mu to dane. Z powodu pandemii koronawriusa sezon 2020 na Wyspach został odwołany.

ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Maciej Rybus zakażony koronawirusem. Reprezentant opowiedział o swoim stanie zdrowia

Gdy wiosną koronawirus rozprzestrzeniał się po Wielkiej Brytanii, Keleher postanowił pozostać na Wyspach. Liczył, że sezon w którymś momencie zostanie wznowiony.

- Chcę zostać żużlowcem. Nie chcę wracać do domu, do dawnego życia. Poświęciłem trzy lata ciężkiej pracy na to, by osiągnąć odpowiedni poziom i znaleźć się na Wyspach. Czuję, że lepiej tu zostać i nadal pracować nad osiągnięciem założonych celów - mówił w maju "Daily Echo".

Keleher różni się bowiem od większości Australijczyków docierających na Wyspy w poszukiwaniu startów na żużlu. Zbliża się do 30-stki, na speedway postawił dość późno. Nie jest już obiecującym młodym talentem. Odwołanie sezonu 2020 oraz coraz gorsze perspektywy sprawiły, że w październiku Keleher postanowił wrócić do ojczyzny. - To był szalony okres. Pełen wzlotów i upadków. Kosztował mnie sporo stresu - powiedział żużlowiec o miesiącach spędzonych w Wielkiej Brytanii.

Keleher już wcześniej myślał o wylocie do Australii, ale COVID-19 sprawił, że ceny połączeń lotniczych poszybowały w górę. Teraz wsiadł do samolotu, że po powrocie czeka go 14-dniowa kwarantanna i szereg restrykcji, jakich nie doświadczył na Wyspach.

Eskorta wojskowa aż na miejsce kwarantanny

- Wylądowałem w Sydney. Wydostanie się z lotniska, badanie lekarskie, odprawa paszportowa, itd. To wszystko zajęło nam ponad dwie godziny. Następnie do autobusu zaprowadziło nas australijskie wojsko i policja federalna. Zostałem zakwaterowany w jednym z moteli, by tam odbywać kwarantannę. Na miejsce kwarantanny byłem cały czas eskortowany przez wojsko - opowiedział Keleher.

Aby dotrzeć do Australii, Keleher musiał zaliczyć międzylądowanie. Samolot z Heathrow zatrzymał się w Abu Zabi. Zwykle jest to miejsce tętniące życiem. Helmut Marko, były kierowca Formuły 1 i obecny doradca Red Bull Racing, wiosną 2020 roku nazwał tamtejsze lotnisko "hot spotem koronawirusa". Po kilku miesiącach sytuacja w Abu Zabi wygląda zupełnie inaczej, bo ludzie boją się latać.

- Lot był dziwny. W samolocie praktycznie nie było ludzi. Jak ktoś znajdował się na pokładzie, to oczywiście miał maseczkę, zachowywał dystans społeczny. Nie było jakichś sytuacji, by ktoś kwestionował restrykcje i obostrzenia - zdradził Keleher.

- Abu Zabi zwykle jest oblegane przez ludzi. Samolot lecący do Sydney miał ponad 400 miejsc. Zajętych było 25. To po części efekt rządowych restrykcji, które ograniczają liczbę osób wchodzących na pokład. Dla mnie to jednak było dziwne i szokujące przeżycie. Lecieć taką ogromną maszyną, która praktycznie była pusta - opowiedział żużlowiec "Piratów" z Poole.

Kevlar żużlowy przypomina o marzeniu

Żużlowiec Poole Pirates musi spędzić łącznie dwa tygodnie w malutkim pokoju w motelu w Sydney. Jego kwarantanna właśnie przekroczyła półmetek. Keleher przywykł już do tego, że trzy razy dziennie dostaje jedzenie pod drzwi w papierowych torbach.

Wyjście z pokoju zostało jednak zabarykadowane specjalnymi deskami, tak aby nikt nie myślał o opuszczeniu swojego lokum i złamaniu kwarantanny. Na dole znajduje się jedynie malutka szczelina, za pośrednictwem której można zabrać do wnętrza torby z posiłkami.

- W takiej dziennej paczce jest aż jeden owoc - powiedział żużlowiec, który przywykł do zdrowej diety i nieco innych dań niż te serwowane dla osób na kwarantannie. Jak sam przyznał, dzwonienie na recepcję z pretensjami odnośnie zawartości toreb nawet nie ma sensu. Na szczęście z pomocą przychodzą znajomi. Dzięki temu obsługa hotelowa pod drzwi dostarcza mu dodatkowe pakunki.

Keleher zabrał ze sobą kevlar żużlowy "Piratów". Jest praktycznie nieużywany. Gdy wybuchła pandemia koronawirusa, sezon 2020 miał dopiero startować. Australijczyk zdążył odbyć ledwie kilka treningów. - Zawiesiłem go w pokoju hotelowym, aby był dla mnie inspiracją - powiedział.

Kwarantanna to dopiero początek

Keleher musi spędzić na kwarantannie jeszcze kilka dni. Dopiero po jej zakończeniu, jeśli oczywiście nie okaże się być zakażony koronawirusem, otrzyma zgodę na podróż do rodziny w Queensland. Oba miasta dzieli ponad 2100 km. Pokonanie tej trasy samochodem, i to bez przerwy, zajmuje niemal dobę. Biorąc pod uwagę rządowe restrykcje, może się to okazać jedynym wyjściem dla żużlowca Poole Pirates.

Australia odnosi bowiem sukces w walce z pandemią koronawirusa, ale odbywa się to ogromnym kosztem. Restrykcje wprowadzone przez rząd i federalne władze, podobnie jak w Polsce, nie podobają się części społeczeństwa. Już we wrześniu organizowano tam pierwsze protesty przeciwko obostrzeniom, w trakcie których manifestujący domagali się poszanowania praw człowieka.

Jak żyje się w Australii w dobie koronawirusa? Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w wybranych stanach doprowadziło do tego, że nie można poruszać się po mieście od godz. 20 do godz. 5 nad ranem kolejnego dnia. Na zakupy wybrać może się tylko jedna osoba z danego gospodarstwa domowego i to nie dalej niż 5 kilometrów od swojego miejsca zamieszkania.

Do tego obowiązkowe jest noszenie maseczek również w przestrzeni publicznej. Ograniczono kursy komunikacji miejskiej, wprowadzono pracę zdalną. Przekłada się to na bardzo niski wzrost zakażeń. Pytanie, jak długo Australijczycy będą w stanie żyć w takich realiach.

Czytaj także:
Skoszarowanie nie takie straszne. Gwiazdy mogą wracać do domów
Czas na ekwiwalent za szkolenie jak w piłce nożnej

Komentarze (3)
jackyl
17.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Koronawirus - Zbrodnia Przeciwko Ludzkości !!! Czytaj całość
avatar
Daryl Dixon
14.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Australia to teraz państwo milicyjne. Psiarnia rządzi na ulicach, a ludzie pozbawieni są swoich praw... Mam relacje z pierwszej ręki i dzięki temu wiem do czego ten zamordyzm i u nas zmierza. M Czytaj całość