Żużel. Andrzej Pogorzelski - mógł zostać księdzem, został mistrzem świata. Odeszła legenda polskiego sportu

Andrzej Pogorzelski z żużlem zaczynał w Gnieźnie, a w Gorzowie został legendą. Niewiele brakowało, a postawiłby jednak na kapłaństwo. W trakcie swojej kariery trzykrotnie zostawał mistrzem świata. Odszedł w wieku 82 lat.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Andrzej Pogorzelski WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Andrzej Pogorzelski
Jeśli popatrzymy na miasta, jakie przewijały się w życiu Andrzeja Pogorzelskiego, to był on skazany na żużel. Urodził się 12 października 1938 roku w Lesznie, później życiowe losy zaprowadziły go do Gniezna. Tam trafił do... seminarium duchownego. Rodzice widzieli w nim bowiem idealnego kandydata na księdza.

Problem w tym, że sam Andrzej Pogorzelski najwidoczniej miał inne plany na życie. Pewnego wieczoru zrobił sobie wycieczkę do miasta i został przyłapany w kawiarni z grupą dziewczyn. To musiało się skończyć wyrzuceniem z seminarium. W ten sposób przed Pogorzelskim otworzyła się droga do uprawiania sportu żużlowego.

Zaczęło się w Gnieźnie

Andrzej Pogorzelski urodził się w Lesznie, które na początku lat 50. zdominowało rozgrywki o Drużynowe Mistrzostwo Polski. "Byki" zdobyły sześć tytułów z rzędu (1949-1954). Tyle że on bał się wracać do rodzinnego miasta po przygodach z seminarium. Dlatego zamieszkał u starszego brata, Teodora. Ten był mechanikiem żużlowców Startu Gniezno.

ZOBACZ WIDEO Żużel. W Fogo Unii zmienia się formacja młodzieżowa. Piotr Pawlicki mówi o nowych juniorach

Brat namówił Andrzeja do treningów i tutaj znów pojawiły się problemy. Nie miał bowiem ukończonych 18 lat oraz prawa jazdy, a to było wymagane w tamtym czasie do uprawiania sportu żużlowego. Ówczesne władze klubu wpadły na pomysł, by Pogorzelski startował jako... Władysław Ryczkowski. W kadrze Startu był bowiem taki żużlowiec, ale nie mógł startować ze względu na kontuzję. Do tego miał mniejszy talent. Drobny szwindel pozwolił rozwinąć skrzydła Pogorzelskiemu.

Andrzej Pogorzelski, choć nigdy wcześniej nie siedział na motocyklu, szybko złapał dryg do żużla. Problem pojawił się, gdy pewnego dnia do Gniezna przyjechał jego ojciec. Oczekiwał on, że zobaczy w parku maszyn w roli mechanika Teodora, a tymczasem przyszło mu oglądać drugiego z synów. I to na torze.

W wieku 18 lat Pogorzelski wrócił do rodzinnego miasta i tam uzyskał żużlowe papiery. Rywalizację w lidze rozpoczął od roku 1957 w barwach Startu Gniezno. Tam dorobił się pseudonimu "Puzon".

Kupiony za parę motocykli

W pierwszej stolicy Polski spędził pięć lat, po czym przeniósł się do gorzowskiej Stali i w jej barwach został nie tylko jedną z legend klubu, ale też polskiego żużla. Transfer Pogorzelskiego kosztował... pięć motocykli.

Pogorzelski w Gorzowie rozkwitł. Zdobył ze Stalą upragnione Drużynowe Mistrzostwo Polski w roku 1969, jak i pięć srebrnych "krążków" (1964, 1965, 1966, 1968, 1971). - Nigdy nie żałowałem tej decyzji - mówił pod koniec 2015 roku, gdy przedstawiano jego tablicę w Alei sław Stali Gorzów.

- Cieszę się, że czujesz się dobrze w Gorzowie, bo po tym, co dla nas, dla Stali zrobiłeś, to tak, jakbyś naprawdę był gorzowianinem. Nie liczy się skąd pochodzisz, bo tu dla nas jesteś gorzowianinem. Tutaj mieliśmy swoje najlepsze lata - i my, i ty. Dziękujemy ci serdecznie, bo byłeś i jesteś najlepszym trenerem na świecie - komplementował wtedy Pogorzelskiego Bogusław Nowak, kolejna z legend gorzowskiej Stali.

Sam Pogorzelski podczas uroczystości na stadionie w Gorzowie był wyraźnie speszony. Nie spodziewał się, że po latach spotka go taka przyjemność. Inaczej było w trakcie kariery. Chociażby, gdy reprezentował Polskę w Drużynowych Mistrzostwach Świata. Z Biało-Czerwonymi zdobył trzy złote medale (1965, 1966, 1969).

Po zdobyciu pierwszego złota w DMŚ w niemieckim Kempten udzielił wywiadu, w którym powiedział, że cieszy się z brązowego medalu Brytyjczyków. Problem w tym, że Wyspiarze zdobyli go kosztem ZSRR. Efekt był taki, że po powrocie do kraju... musiał tłumaczyć się przed Służbą Bezpieczeństwa.

Na ostatnim etapie swojej kariery Pogorzelski wrócił do rodzinnego Leszna. Startował w ekipie "Byków" w latach 1973-1976, po czym powiedział "dość".

Andrzej Pogorzelski jako trener

Po zakończeniu kariery zawodniczej Andrzej Pogorzelski nie porzucił żużla. Wrócił do pracy w środowisku jako trener. To on wychował m.in. Marka Towalskiego, Bogusława Nowaka czy Jerzego Rembasa.

- Chciałbym podziękować od nas wszystkich - tych, których miał pod skrzydłem. Był naszym idolem, naszym wychowawcą, naszym liderem i zawsze mogliśmy na niego liczyć. Andrzej Pogorzelski to nazwisko, które w całej Polsce wiele znaczy. Jesteśmy dumni, że wyszliśmy spod jego ręki - powiedział Nowak o swoim dawnym trenerze.

Pogorzelski po latach w nSport+ opowiedział o tym, jak dobierał zawodników do swojej złotej drużyny z Gorzowie. - Każdego łapałem za rękę i sprawdzałem, czy mu się trzęsie, czy się denerwuje - powiedział.

Śmiał się też z początków w szkółce Jerzego Rembasa, którego na pierwszy trening przywiózł ojciec milicjant i kazał mu "zostać i jeździć". - Został, bo się bałem - wyznał Pogorzelski, który miał dobrze w pamięci swoje doświadczenia ze Służbą Bezpieczeństwa.

Jako trener pracował też w Lesznie, Toruniu czy Gnieźnie. Spod jego ręki wyszli tacy zawodnicy jak Roman Jankowski czy Mariusz Okoniewski. W ostatnich latach swojego życia Pogorzelski mieszkał w Lesznie. Zmarł w piątek w wieku 82 lat.

Czytaj także:
Iversen o sezonie 2020 i walce z koronawirusem
Prezes Ostrovii złożył deklarację odnośnie nowej drużyny

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×