Żużel. Piotr Protasiewicz: Nie czepiałbym się tej pandemii [WIDEO]

WP SportoweFakty / Foto Forysiak / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Foto Forysiak / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz

Tegoroczny sezon był wyzwaniem dla całego świata, jak i żużlowej społeczności. Pandemia wirusa COVID-19 wpłynęła nie tylko na okres przygotowania do sezonu, ale też na całą fazę rozgrywek. Ten żużlowy rok był nieprzewidywalny i pełen niespodzianek.

Przez panujące obostrzenia spowodowane pandemią wirusa COVID-19 zawodnicy mieli spory problem ze sprawdzeniem sprzętu w różnych okolicznościach, co u większości skutkowało nierówną formą w trakcie sezonu, a nawet dyspozycją podczas jednego spotkania.

Jedni poradzili sobie z tym lepiej, a inni przez cały okres rozgrywek nie mogli się odnaleźć. Piotr Protasiewicz uważa, że większy wpływ na liczbę niespodzianek w tym sezonie miało doskonałe przygotowanie drużyn do zawodów, niż utrudnienia związane z pandemią.

- Nie czepiałbym się tej pandemii. Uważam, że jak już ruszyły rozgrywki, to skumulowało się dużo wyścigów. Była regularność, powtarzalność. Nie było jakichś dużych przerw. Każdy miał możliwość pojeżdżenia i rozjeżdżenia się. Jedyny problem w moim przypadku, to brak możliwości pojeżdżenia na różnych obiektach, sprawdzenia sprzętu i przetestowania ustawień. Przychodził mecz ligowy, a trening na swoim torze jednak nigdy nie będzie tym samym, co jazda w zawodach w różnych warunkach. Nie mogłem zebrać danych do nowego sprzętu i trzeba było się czasem uczyć - oznajmił zawodnik w wywiadzie dla "FalubazTV".

ZOBACZ WIDEO Unia miała skorzystać z przepisu U24, a będzie mieć ubytki, bo rynek się rozszalał

Żużlowiec w tym sezonie zdobył dla Falubazu 137 punktów i wykręcił średnią bieg. 1.779, co dało mu 25 miejsce w ekstraligowym zestawieniu.

- Prosty przykład, jadę do Leszna na mecz półfinałowy na nowym silniku. Końcówka sezonu, ale razem z tunerem podjęliśmy taką decyzję i bardzo go prosiłem o to, żeby zrobił ten silnik. Wsadziłem go w ramę i prosto na mecz. Dwa lub trzy wyścigi gdzieś tam się ścigałem, ale nie byłem optymalnie dopasowany. Na następne wyścigi w końcu trafiliśmy z ustawieniami, przy niemałej pomocy mojego tunera, który też to obserwował i ostatnie wyścigi były bardzo dobre, a sprzęt spisywał się rewelacyjnie. Gdybym miał możliwość pojeżdżenia na takich warunkach torowych, ścigania się, pewnie trafilibyśmy może nie w punkt, ale bylibyśmy bliżej tych idealnych ustawień i ta jazda mogłaby wyglądać jeszcze lepiej - dodał Protasiewicz, który w wspomnianym wyżej spotkaniu zdobył 9 punktów i bonus (2,0,1*,3,3).

- Absolutnie nie przeceniałbym tego i nie chce szukać dziury w całym. Uważam, że jeśli sezon już ruszył i później było tyle imprez, taka częstotliwość, to można było sobie jakoś poradzić. Myślę, że to, że sezon był tak nieprzewidywalny, to świadczy o tym, że drużyny są bardzo mocne. Słabszy moment, czy słabszy dzień jednego lub dwóch zawodników powodował, że przegrywało się nawet u siebie - podsumował zawodnik.

Piotr Protasiewicz uważa, że 4. miejsce RM Solar Falubazu Zielona Góra w tegorocznych rozgrywkach ekstraligowych można zdecydowanie uznać za sukces tej drużyny, a braku medalu dopatruje się w problemach zdrowotnych zawodników w końcówce sezonu.

Zapis całej rozmowy z kapitanem Falubazu:

Czytaj także: Żużel. Piotr Żyto: Zapamiętuje się zawsze te najprzyjemniejsze rzeczy

Czytaj także: Żużel. Łukasz Kuczera. Szpila tygodnia: Ani złotówki na sport w Rybniku. Które miasto kolejne? [KOMENTARZ]

Źródło artykułu: