- Nie ukrywam, że na początku zostałem delikatnie zachęcony do pojawienia się na stadionie. Już za pierwszym razem, kiedy poczułem ten zapach, była wielka moc. Wkręciłem się na maksa - mówił o swojej pasji do żużla Marcin Gortat w rozmowie z WP SportoweFakty (cały wywiad przeczytasz TUTAJ).
Były koszykarz m.in. Orlando Magic, Phoenix Suns, Washington Wizards i Los Angeles Clippers zakochał się w żużlu tak mocno, że nie nie wystarczyło mu już tylko oglądanie zawodów z trybun i wspieranie australijskiego zawodnika Rohana Tungate'a w sprawach marketingowych i organizacyjnych.
Marcin Gortat tak wkręcił się w żużel, że postanowił spróbować swoich sił na tym specyficznym motocyklu. Specyficznym, bo żużlowa maszyna nie posiada przecież hamulców.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZM tłumaczy, skąd wziął się przepis o zawodniku U24 i dokąd ma zaprowadzić polski żużel
Były zawodnik NBA pojawił się na treningu Orła Łódź, gdzie przejechał się na żużlowym rumaku. "Myślałeś, że jestem fanem żużla? Po tym wydarzeniu mam prawdopodobnie obsesję na punkcie tego sportu! Wszyscy musicie to zobaczyć!" - opisuje Gortat na Instagramie.
"Po 20-30 minutach stawałem się coraz lepszy. Na ostatnim filmie zacząłem startować bardzo szybko (bez strachu) i to był moment, w którym reszta chłopaków stwierdziła: ok Marcin, wystarczy, zejdź z motocykla. A właśnie miałem wejść w zakręt ślizgiem... Cholera" - relacjonuje były reprezentant Polski.
Po żużlowym treningu Marcin Gortat jest zachwycony. "Świetny dzień, niewiarygodne przeżycie. Swoją drogą: ktoś wie, gdzie mogę dostać taki motocykl?" - zapytał Gortat, oznaczając dwóch znajomych żużlowców: Mikkela Michelsena i Kacpra Worynę.
Na filmy z jego żużlowych jazd zareagowało sporo znanych w świecie sportu osób. "Duży szacun" - skomentował dwukrotny żużlowy mistrz świata Bartosz Zmarzlik. "Król!" - stwierdził Kacper Woryna. "Myślę, że po każdym starcie albo pierwszym okrążeniu zrywałbyś taśmę kaskiem" - zażartował Adam Waczyński, koszykarz Unicaji Malaga i reprezentacji Polski.
Zobacz też: Żużel. Robert Sawina o składzie Apatora. Toruń to nie jest dobre miejsce dla dream teamów