Gryfy bez formy i... Jonssona
Vastervik rozgromił na własnym terenie Dackarnę Malilla 60:36 i dzięki temu zwycięstwu awansował na drugą pozycję w tabeli Elitserien. - To była po prostu klęska - skwitował porażkę swojego zespołu Daniel Nelson, menadżer Gryfów.
Ekipa z Malilli w potyczce z Vastervik nie mogła skorzystać z usług Andreasa Jonssona, który wciąż skarży się na ból pleców. - Myślałem, że moi zawodnicy wspólnymi siłami będą w stanie zastąpić Andreasa, ale niestety tak się nie stało - dodał Nelson.
Najlepszymi żużlowcami gości byli Peter Karlsson (12 pkt. w 7 startach) oraz Hans Andersen (10 pkt. w 6 startach). - Hans spisał się znakomicie w swoich trzech pierwszych wyścigach, natomiast Peter był skuteczny pod koniec meczu. Ich wysokie zdobycze punktowe są jednak spowodowane jedynie tym, że wystąpili w większej niż zwykle liczbie gonitw - kontynuował menadżer Dackarny.
W meczu przeciwko Vastervik zawiódł Fredrik Lindgren, który w 5 startach wywalczył zaledwie 4 punkty. - Moi zawodnicy ogólnie są bez formy. Wpływ na to ma wiele czynników - Fredrik Lindgren ma na przykład ogromne problemy sprzętowe - zakończył menadżer Dackarny.
Wtorkowe zwycięstwo było najwyższą w historii wygraną Vastervik nad Dackarną. - To naprawdę bardzo wysoki wynik i chyba jedno z najwyższych zwycięstw w dziejach tego klubu. Jesteśmy w gazie i to dobrze wróży na przyszłość - powiedział Peter Helgesson, menadżer gospodarzy.
Lindbaeck chwali Miedzińskiego
Vargarna Norrkoeping po bardzo zaciętym meczu pokonała na swoim torze Piraternę Motala 49:46. Najlepszym zawodnikiem gości był były żużlowiec Wilków, Antonio Lindbaeck, który w 6 startach uzbierał 13 "oczek". - Świetnie było wrócić do Norrkoeping, ale niestety to gospodarze byli dziś lepszą drużyną i należą im się gratulacje. Wilki były bardzo zgraną i wyrównaną ekipą, a my mieliśmy dziury w składzie - powiedział "Toninho".
W ostatniej gonitwie spotkania Wilków z Piratami, Lindbaeck musiał uznać wyższość Adriana Miedzińskiego (11 pkt. w 6 startach). Polak będzie jednym z głównych rywali Szweda w finale eliminacji do cyklu Grand Prix 2010, który odbędzie się 20. września na owalu w Coventry. Antonio docenia klasę przeciwnika: - Adrian pojechał wyśmienicie, a do tego był bardzo szybki.
Piraterna Motala w chwili obecnej zajmuje przedostanie miejsce w tabeli Elitserien i praktycznie nie ma już szans na awans do fazy play-off, w której znajdzie się sześć najlepszych zespołów po rundzie zasadniczej. - Szanse na udział w play-off zaprzepaściliśmy już dużo wcześniej. Odjechaliśmy dobre spotkanie, a mimo to przegraliśmy. Jest bałagan w zespole, a chłopcy powinni mieć w sobie więcej samokrytyki - dodał Stefan Andersson, menadżer Piratów.
Lejonen zmierza do play-off
Niezwykle ciekawe widowisko stworzyły drużyny Elit Vetlanda oraz Lejonen Gislaved. Na torze w Vetlandzie minimalnie lepsi okazali się gospodarze, wygrywając 50:46. Losy tego pojedynku ważyły się jednak do ostatniego wyścigu. - Szkoda, że przegraliśmy ten mecz, ale niestety w chwili obecnej większość naszych zawodników nie jest w najlepszej dyspozycji. Porażka po tak zaciętym spotkaniu bardzo boli, jednak sądzę, że jeszcze spotkamy się w tym sezonie - powiedział Anders Froejd, menadżer Lwów.
Lejonen z 11 punktami na koncie zajmuje 6. miejsce w tabeli Elitserien, mając 5 "oczek" przewagi nad Piraterną. Obrońcy tytułu Drużynowego Mistrza Szwecji są więc na najlepszej drodze do awansu do fazy play-off. - Rywalizację w rundzie zasadniczej będziemy kończyć trzema domowymi meczami i wystarczą nam dwa zwycięstwa, żeby zapewnić sobie udział w play-off - dodał Fjoerd.