Żużel. Pokonał raka, świętował 40-lecie jazdy i... będzie walczył o GP 2022. Eddie Castro wciąż zadziwia

Archiwum prywatne / Paul Flanders / Na zdjęciu: Eddie Castro
Archiwum prywatne / Paul Flanders / Na zdjęciu: Eddie Castro

Pokonał raka, świętował 40-lecie swoich startów i mimo 61 lat na karku wciąż czaruje swoją jazdą. Eddie Castro nie przestaje zadziwiać i... w teorii znalazł się o 15 wyścigów od cyklu Grand Prix 2022.

W tym artykule dowiesz się o:

Eddie Castro żużlową przygodę rozpoczął w 1980 roku, jako 21-latek. Niemal całą karierę ścigał się na krajowych torach. Wyjątkiem były sezony 2009 oraz 2010, kiedy został członkiem USA Dream Team - drużyny, która wybrała się na tournee po Wielkiej Brytanii.

Jego kariera została brutalnie przerwana przez chorobę. W 2015 roku doznał kontuzji i musiał przejść operację kręgosłupa. W jej trakcie wykryto u niego raka jelita grubego.

Pokonał raka

Komórki nowotworowe zdążyły dotrzeć już także do jego wątroby. Zamiast jeździć na stadiony, Eddie Castro musiał udawać się do szpitala, gdzie przechodził chemioterapię.

Leczenie było uciążliwe, przyniosło jednak pozytywne efekty. Po zaledwie kilku miesiącach choroba zaczęła ustępować. Rok po usłyszeniu koszmarnej diagnozy, Eddie Castro zdołał powrócić do ścigania.

Na torze pojawił się ponownie w marcu 2016. W turnieju skróconym przez opady deszczu udowodnił, że rozbrat z żużlem nie wpłynął na niego negatywnie. W rundzie zasadniczej zdobył trzy punkty w dwóch startach, a zmagania w Venturze ukończył ostatecznie na czwartej pozycji.

Wciąż czaruje

Castro w ubiegłym roku świętował 40-lecie swoich startów. Podczas zawodów rozgrywanych 8 czerwca w Costa Mesa, uhonorowany został przez organizatorów pamiątkową nagrodą.

Na torze pojawił się trzykrotnie. W swoim pierwszym starcie zrobił show ze swoim rówieśnikiem Shawnem McConnellem. McConnell zwyciężył, natomiast przez cztery okrążenia Castro starał się go gonić.

Tym jednym wyścigiem "Fast" Eddie Castro udowodnił, że nie tylko wciąż potrafi się ścigać, ale robi to jakby miał kilkadziesiąt lat mniej.

Żyje marzeniami

Urodzony w 1959 roku zawodnik wciąż regularnie ściga się na amerykańskich torach. Nie zatrzymała go nawet pandemia koronawirusa, która sprawiła, że odwołano większość imprez w USA.

Najlepiej spisał się podczas mistrzostw USA par, gdzie wywalczył 9 punktów i wraz z Robbiem Sauerem zajął 6. miejsce. W pokonanym polu pozostawili Sarę Cords i Jake'a Isaaca.

13 grudnia o godz. 4:00 czasu polskiego Castro przystąpi do krajowych eliminacji... Grand Prix 2022. W rywalizacji wezmą udział ponadto tacy zawodnicy, jak Max Ruml, Luke Becker czy Billy Janniro. Dwóch najlepszych zawodników uzyska prawo startu w RK IMŚ w Europie.

"Eddie Castro, w teorii, jest tylko 15 wyścigów od cyklu GP 2022. To jest życie marzeniami!" - napisał na Facebooku Steve Evans, promotor z Perris, gdzie odbędą się zawody.

Castro nie będzie należał do faworytów turnieju, ale jego ostatnie wyniki pokazują, że mimo 61 lat na karku, wciąż potrafi się ścigać, również ze znacznie młodszymi rywalami.

Czytaj także:
- Cztery kluby PGE Ekstraligi pod ścianą. Samorządy nie mają pieniędzy. Niektórzy już proszą o więcej czasu
Fatalne wieści dla Motoru Lublin. Jest decyzja ws. pieniędzy z miasta

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Komentarze (2)
avatar
Tomek z Bamy
5.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
To jakis krewny Fidela?;) 
avatar
HR_Sparta
5.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hancock to mu pewnie hamburgery przynosił.