Żużel. Szpila tygodnia: Bartosz Zmarzlik wyznacza nowe standardy i odjeżdża konkurencji [KOMENTARZ]

Instagram / zmarzlik95 / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik podczas przygotowań w Dubaju
Instagram / zmarzlik95 / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik podczas przygotowań w Dubaju

Zwykliśmy oglądać żużlowców trenujących przed sezonem na crossie w Hiszpanii czy we Włoszech. Bartosz Zmarzlik postanowił podnieść poziom rywalom i jest na obozie w Dubaju. To wszystko w momencie, gdy inni myślą co najwyżej o wakacjach.

Bartosz Zmarzlik szybko rozpoczął przygotowania do walki o trzeci z rzędu tytuł żużlowego mistrza świata. Ledwo co dowiedział się, że jest nominowany do tytułu sportowca roku w Polsce, a już można go oglądać na pustyni w Dubaju, gdzie wraz z Orlen Teamem korzysta z pustynnych warunków i trenuje w najlepsze na motocrossie.

Dlaczego o tym piszę? Bo mamy początek grudnia i jeśli zawodnicy lecą w tym terminie do Dubaju, to co najwyżej na wakacje. Zmarzlik kolejny raz pokazuje, że pod pewnymi względami jest o krok przed konkurencją i wyznacza nowe standardy. On już haruje na kolejny sukces, nie myśli o odpoczynku.

Przywykliśmy przecież do żużlowców jadących na wiosnę do Hiszpanii czy Włoch, by tam potrenować na motocrossie. Czy słyszeliśmy jednak o tym, by zawodnicy przemierzali pustynię na Bliskim Wschodzie w ramach przygotowań do sezonu? Nie. Zmarzlik jest pod tym względem pionierem. Czy jego śladem pójdą kolejni? Śmiem wątpić.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Wyprawy do Dubaju nie byłoby, gdyby nie wsparcie Orlen Teamu. Razem ze Zmarzlikiem na pustyni szaleje przecież Maciej Giemza, który właśnie szykuje się do Rajdu Dakar. Taka wyprawa to olbrzymie koszty i nie każdy może sobie na nią pozwolić. Dlatego nie mam wątpliwości, że pod tym względem nie każdy będzie mógł "pogonić" za Zmarzlikiem.

Inna sprawa, że wszystko jest kwestią chęci. Mamy w żużlu zawodników ze stajni Red Bulla czy Monster Energy, czyli firmy również obecne w Rajdzie Dakar. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że gdyby Chris Holder (w swoich najlepszych latach) czy Tai Woffinden tylko chcieli pomocy w zorganizowaniu takiego obozu, to by je otrzymali. Obaj mają przecież świetne relacje z Joe Parsonsem, który w Monster Energy odpowiada za sprawy sponsorskie i marketingowe.

Na przykładzie Zmarzlika widzimy jak ważne jest posiadanie mocnego mecenasa, jakim bez wątpienia jest Orlen. Bez płockiej firmy zapewne nie byłoby obozu w Dubaju i wyznaczania nowych standardów. Jest to szczególnie ważne w dobie koronawirusa, bo przecież nie wiemy, co czekać nas będzie w lutym czy w marcu. Może się okazać, że Hiszpania czy Włochy zamkną się przed Polakami albo wprowadzą obowiązkową kwarantannę, by ograniczyć liczbę zakażeń COVID-19.

Wtedy inni zawodnicy ze światowej czołówki będą mogli tylko z zazdrością spojrzeć w kierunku Zmarzlika i jego szaleństw na pustyni w Dubaju. Znając gorzowianina i jego nakierowanie na sukces, nie jest to zresztą ostatni obóz tego typu.

Łukasz Kuczera

Czytaj także:
Cegielski nadal walczy o pieniądze dla rodziny Jędrzejaka
Co dalej z transferem Bartkowiaka?

Źródło artykułu: