Żużel. Byli jak ogień i woda. Wielkich mistrzów łączyło tylko jedno. Rickardsson i Crump we wspomnieniach Polaka

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Jason Crump
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Jason Crump

- Byli jak ogień i woda. Jak dzień i noc. We wszystkim się różnili. Rickardsson i Crump mieli tylko jedną wspólną cechę, którą było dążenie do zdobycia tytułu mistrza świata - mówi Dariusz Sajdak, który z jednym i drugim sięgał dwa razy po złoto IMŚ.

[tag=8057]

Tony Rickardsson[/tag], rocznik 1970. Legenda sportu żużlowego. Sześciokrotny indywidualny mistrz świata. Do tego dołożył trzy tytuły wicemistrzowskie i dwa brązowe medale IMŚ. Jason Crump jest o pięć lat młodszy od Szweda. Australijczyk ma na koncie trzy tytuły indywidualnego mistrza świata. Aż pięć razy zdobywał wicemistrzostwo, a dwukrotnie brązowy medal. Przez dziesięć lat z rzędu nie schodził z podium IMŚ.

Obie wielkie osobowości sportu żużlowego łączy Dariusz Sajdak, polski mechanik, który najpierw ze Szwedem, a później z Jasonem Crumpem cieszył się ze zdobycia dwukrotnie z jednym i drugim tytułów mistrza świata. Po latach Polak może chłodnym okiem spojrzeć na obie legendy i ocenić, co ich łączyło, a co dzieliło. - We wszystkim się różnili. No poza jedną cechą wspólną, którą było dążenie do zdobywania kolejnych tytułów mistrza świata - uważa Sajdak.

Rickardsson był wizjonerem

Tony Rickardsson, to obok Ivana Maugera rekordzista w historii pod względem zdobytych tytułów IMŚ. - Byliśmy zespołem. W rozmowie z Tonym zawsze podkreślane było słowo "my". My wygrywamy, my przegrywamy, my popełniamy błędy czy my uczymy się nowych rzeczy - podkreśla Dariusz Sajdak.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

- Tony był wizjonerem. On był motorem napędowych wszelkich innowacji. Zaczynało się od jego wizji, a my w tamtych czasach patrzyliśmy na niego jak na boga i podążaliśmy za jego marzeniami, które poniekąd stawały się również naszymi. Współpracując z Tonym spełnialiśmy także nasze marzenia - podkreśla polski mechanik.

Pod względem sprzętowym na początku XXI wieku stawka Grand Prix była wyrównana. - My próbowaliśmy wyprzedzać konkurencję, wprowadzając pewne nowinki techniczne, ale to nie sprzęt wygrywał wyścigi. Zwyciężał sam zawodnik i jego zespół, który potrafił to wszystko dopiąć, odpowiednio ustawić i wspierać żużlowca. Często słychać z ust zawodników, że wszystko musi być poukładane, żeby osiągnąć sukces. W stu procentach zgadzam się z tym stwierdzeniem - dodaje nasz rozmówca.

- Tony wsiadał na motocykl z czystą głową. O nic nie musiał się martwić. Jedyną sprawą, na której musiał się skupić, było to, by pojechać jak najlepszy wyścig w danym momencie. To było jego największą zaletą. Potrafił się skupić na swojej robocie - opisuje Rickardssona polski mechanik.

Rickardsson otwarty, Crump zamykał się w swoim otoczeniu

Także pod względem charakterów dwaj wielcy mistrzowie się różnili. - Jeżeli chodzi o osobowość, Tony Rickardsson był bardzo otwartym człowiekiem. Potrafił bardzo szybko nawiązywać kontakt z innymi osobami. Bardzo dobrze czuł się także w grupie nawet nieznanych mu ludzi - tłumaczy Dariusz Sajdak.

- Jason natomiast był i pewnie jest nadal człowiekiem, który nie szukał bezpośredniego kontaktu. Jeśli ktoś przyszedł do niego, to oczywiście porozmawiał. Nie zamykał się na innych w sobie, ale nie szukał kontaktu - uważa jego były pracownik.

To dziwne, bo przecież Australijczycy uchodzą za ludzi niesamowicie otwartych i towarzyskich. - Czasami śmieję się, że Jason Crump jest bardziej angielski niż Tai Woffinden, który ma duszę Australijczyka, a jeździ dla Wielkiej Brytanii. Jason wydaje się być bardziej o mentalności angielskiej, a całe życie reprezentuje Australię – zauważa Sajdak.

Cechą wspólną Rickardssona i Crumpa była chęć kolejnych zwycięstw. - Obaj ci wielcy żużlowcy mieli mentalność zwycięzcy. Przez to rozumiem to, że jechaliśmy na zawody i oni chcieli wygrać każdy wyścig. Oczywiście, to się nie udawało, bo byłby to świat idealny. Nastawienie mieli takie samo. Każdy wyścig chcieli wygrać. Determinacja obu zawodników była taka sama - podkreśla Sajdak.

Przepowiedział Crumpowi koniec kariery

Dariusz Sajdak zanim jeszcze Jason Crump ogłosił zakończenie kariery sportowej, zauważył, że australijski mistrz nie jeździ już tak jak wcześniej. - Przed sezonem polecieliśmy do Australii, bo pierwsze Grand Prix było w Nowej Zelandii. Po kilku treningach w Australii powiedziałem Jasonowi prosto z mostu przy kolacji w oczy, że on po tym sezonie zakończy karierę. Tak się wydarzyło - wspomina nasz rozmówca.

- Jason zawsze powtarzał, że będzie ścigał się tak długo na żużlu, jak tylko będzie wierzył w możliwość zdobycia kolejnego tytułu mistrza świata. Ostatnie dwa lata spadł z podium. W 2011 roku byliśmy na czwartym miejscu. Wówczas chyba już nie wierzył, że uda mu się jeszcze coś osiągnąć. Koleje życiowe też się na to złożyły. Podkreślał, że chce, aby dzieci skończyły pewien poziom edukacji, a następnie kontynuowały ją w Australii. Wszystko złożyło się w całość, a jego decyzję o zakończeniu jakże bogatej kariery przyśpieszyły kontuzje - wyjaśnia Sajdak.

Obaj wielcy żużlowcy kończyli kariery sportowe przed czterdziestką, co obecnie jest rzadkością. Wówczas było standardem. - Tony Rickardsson kończył stosunkowo młodo w wieku 36 lat. Jason miał 38 lat. Jeszcze 15 lat temu 36-letni żużlowiec był emerytem - przypomina Sajdak. - Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym. To cechuje wielkich mistrzów. Hans Nielsen odchodził, kiedy mógł jeszcze ścigać się z powodzeniem - dodaje nasz rozmówca.

Wielcy mistrzowie - wielkie indywidualności

Dariusz Sajdak miał okazję doskonale poznać dwóch wielkich mistrzów Tony'ego Rickardssona i Jasona Crumpa. - To są indywidualności. Żeby sięgnąć po tytuł mistrza świata, zwłaszcza w żużlu, to musisz być indywidualistą. Każdy mistrz jest pewnie inny, ale na swój sposób charakterystyczny. W tym obecnym żużlu takich charakternych zawodników jest coraz mniej. Kiedyś charyzmatycznych żużlowców było więcej - uważa polski mechanik.

Żużel jest na tyle specyficzną dyscypliną sportu, że zawodnicy i całe teamy nie tylko wspólnie pracują, ale i podróżują, przemierzając w trakcie sezonu dziesiątki tysięcy kilometrów. - Oprócz tego, że pracowałem u tych żużlowców, to można powiedzieć, że my razem żyliśmy. Mechanik z zawodnikiem, czyli ze swoim pracodawcą spędza dużo więcej czasu poza torem niż w parku maszyn. Razem podróżujemy, wspólnie przebywamy w hotelach. Ta relacja musi być dobra. Powinna być chemia. Musimy się czuć dobrze w swoim towarzystwie - tłumaczy Dariusz Sajdak.

Rickardsson skupiony - Crump potrafił żartować przed wyścigiem

Każdy żużlowiec ma swoje rytuały i zachowania czy to przed zawodami, w ich trakcie lub nawet przed samym wyścigiem. Jedni potrafią odciąć się od otoczenia i być w "swoim świecie". Inni z kolei mogą rozmawiać o wszystkim nawet przed wyjazdem na tor. - Tony Rickardsson był bardzo skupiony na swojej robocie. Już w momencie wejścia do parku maszyn widać było jego niesamowitą koncentrację - wspomina Sajdak.

- Jason był bardziej luźny w tym momencie. Potrafił siedzieć na motocyklu w kasku z goglami w ręce, odwrócić się do mnie i opowiadać mi dowcip. U Tony'ego było to nie do pomyślenia. Podczas zawodów bardzo mało mówił. Komunikację ograniczał do tego, co było konieczne do naszej pracy. Nie mówił nic ponadto co, nie było związane z żużlem. Z Jasonem nawet podczas zawodów można było porozmawiać o wszystkim, co wydawało mu się w danej chwili śmieszne, czy zapytać o tym, jak się ma rodzina -dodaje polski mechanik.

Rickardsson zapracowany, a Crumpa ciągnie z powrotem na tor

Nawet po zakończeniu karier sportowych, wielcy mistrzowie nadal się różnią. Tony Rickardsson jest z dala od żużla. Praktycznie zniknął ze środowiska żużlowego. Crump z kolei wrócił na tor, choć oczywiście nie na taki poziom, jaki prezentował kiedyś.

- Tony Rickardsson jest strasznie zajętym człowiekiem. Ma mnóstwo obowiązków. Pracuje dla szwedzkiej telewizji. Robi program "Top Gear". Dużą energię pochłania mu klub sportowy. To nie jest nawet stricte siłownia. Wiem, że grają tam w coś, co jest połączeniem squasha i tenisa. Mówił, że bardzo w to się zaangażował. Dba o to żeby to wszystko ruszyło i miało ręce i nogi - opowiada Dariusz Sajdak, który pozostaje w kontakcie ze szwedzką legendą.

Crump wrócił natomiast do ścigania na żużlu na Wyspach Brytyjskich. - Z jednej strony byłem zaskoczony, a z drugiej aż tak mocno mnie to nie zdziwiło - mówi o powrocie Australijczyka na tor Sajdak. - To, że dzieci będą szły do innej szkoły, miały większy priorytet dla niego niż jeżdżenie na żużlu za wszelką cenę, do czego chyba nie miał już motywacji. Dzieci skończyły edukację, a Jason najwyraźniej odnalazł w sobie motywację do ścigania i wrócił. To jest wciąż bardzo dobry żużlowiec. Pewnych rzeczy się nie zapomina - podkreśla Sajdak.

- Jeżeli jego powrót do żużla spowodowany jest motywacją i chęcią ścigania, to on będzie dalej jeździł. Jeżeli wrócił, by zarobić jeszcze trochę pieniędzy, to będzie mu zdecydowanie trudniej - uważa polski mechanik, który pracował przez osiem lat z Australijczykiem.

Zobacz także: Gollob wraca do normalnego życia
Zobacz także: Gigantyczny sukces Motoru Lublin

Źródło artykułu: