Marcin Malinowski, WP SportoweFakty: Sezon 2020 już dość daleko za nami, ale na chwilę jeszcze do niego wróćmy. Co ci dała jazda w tym trudnym, pandemicznym sezonie?
Kamil Nowacki (żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów): Na pewno bardzo dużo doświadczenia, bo to mój pierwszy rok w Ekstralidze. To mi pomoże w kolejnych sezonach, w których planuję zostać w najwyższej klasie rozgrywkowej i zdobywać punkty w Gorzowie. Poza tym doświadczenie całej otoczki Ekstraligi, bo nie miałem wcześniej okazji startować w niej. W końcu zobaczyłem to od wewnątrz, z perspektywy zawodnika. Wiem już, na co mogę być przygotowany na następny sezon.
PGE Ekstraliga w jakiś sposób cię przerosła, czymś zaskoczyła?
Nie wydaje mi się. Myślę, że jak na pierwszy sezon w PGE Ekstralidze, to w jakimś małym stopniu mogę wyciągać pozytywne rzeczy z tego. Mogę być z siebie zadowolony. Wiadomo, że błędy popełnia każdy. Ja swoje przeanalizowałem, aczkolwiek najważniejsze to nie myśleć o tym, co było, tylko o tym, co będzie. Zapominam o tym sezonie i przygotowuję się do następnego, aby być lepszym zawodnikiem, zdobywać więcej punktów i może też medale.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Przejdźmy w takim razie do przygotowań do sezonu 2021. Jak wygląda twój tydzień pracy nad formą?
Trenuję pięć razy w tygodniu, a treningi przygotowane są przez trenera Piotra Palucha. W poniedziałek mamy zajęcia ogólnorozwojowe na sali gimnastycznej, w środę troszeczkę biegamy, a później gimnastyka. W czwartek bieganie i chodzimy na basen, jeżeli pandemia na to pozwala. W piątki judo, gdzie staramy się uczyć, jak upadać. Na weekend, jeśli pogoda pozwala, to staramy się nie tracić kontaktu z motocyklem i jeździmy na crossach.
Coś się zmieniło w tych przygotowaniach w porównaniu do poprzedniego roku?
Byłem jeszcze dzieckiem, więc dokładnie nie pamiętam, ale od dłuższego czasu, od 11. roku życia trenuję pod okiem trenera Piotra, który przygotowuje to wszystko. Dwa lata temu nie mogłem uczęszczać na treningi przez cały rok przez kontuzję. To harmonogram uporządkowany pod to, co jest nam najbardziej potrzebne, więc przygotowujemy się co roku dość podobnie, aczkolwiek jeżeli ktoś ma w sobie rzeczy, które chce poprawić, to mamy wtorek i niedzielę, żeby jeszcze ten trening indywidualny przeprowadzić.
A w kolejnych miesiącach jak to będzie wyglądało?
Mam nadzieję, że będziemy mogli korzystać z tego, co mamy. Czytałem o narodowej kwarantannie, ale myślę, że nas, jako zawodników, nie będzie to obowiązywać i będziemy mogli spokojnie się przygotowywać.
To, że będziesz jeździł w przyszłym sezonie w Stali Gorzów, jest kwestią bezdyskusyjną, biorąc pod uwagę formację młodzieżową klubu. Jak twoim zdaniem będzie wyglądać rywalizacja o miejsce w składzie i jak się na nią zapatrujesz?
Powiem szczerze, że bardzo bym chciał jeździć, bo to jest moje marzenie od dziecka, żeby założyć ten kevlar i zdobywać punkty dla tej drużyny. Do tego będę dążył. Mam nadzieję, że ta rywalizacja między nami wszystkimi będzie na tyle zdrowa, że nawzajem będziemy siebie nakręcać, żeby wyniki były coraz lepsze. Wiem, że to skutkuje. Będziemy zdrowo rywalizować. Wszyscy, juniorzy i seniorzy, będziemy dążyć do tego, by osiągać jak najwyższe cele.
Analizujesz sytuację kadrową zespołu? Jak oceniasz siłę samej formacji młodzieżowej, jak i całej drużyny na tle innych ekstraligowych drużyn?
Jest nas czwórka. Po pierwszych sparingach i treningach trenerzy wyciągną wnioski. Jeśli się odbędą, bo w tym roku ich nie było. Kto będzie najlepszy, ten będzie jechał. Pozostali, którzy się nie załapią, będą dążyć do tego, by wskoczyć do tego składu i będą chcieli zdobywać punkty. Może pomóc nam to, że żaden z nas pewnego miejsca w składzie nie będzie miał i będzie trzeba patrzeć, żeby ktoś go nie wygryzł. Raczej nie patrzę na to, jakie drużyny mają składy, z kim stanę pod taśmą. Ten sport nauczył mnie już tak dużo, że wiem, iż jak się staje pod taśmą, to można wygrać z każdym. Nie ma co na to patrzeć. Sezon zweryfikuje. Żużel jest nieprzewidywalny. Każdy z nas może mieć słabszy dzień. Ten jesteśmy ludźmi. W czterech stajemy pod taśmą. Ktoś musi przyjechać pierwszy, ktoś drugi, trzeci i ostatni.
Jaki rodzaj kontraktu podpisałeś w Stali Gorzów?
Zawodowy.
Wszystko jest więc po twojej stronie. Jak będzie wyglądał twój team?
Mam swojego mechanika, Adama. Jeśli będzie opcja i tacie nie będzie to kolidowało z pracą, to on też będzie pomagał. Aspekty sprzętowe nie zmieniają się za dużo. W tamtym roku zakupiłem dwa nowe silniki. Tym sprzętem, co mam, zacznę sezon. Jeżeli coś nie będzie jechać, to usiądziemy wspólnie i domówimy jakąś jednostkę, żeby to ruszyło do przodu. Wiem jednak, że tym silnikom, które mam, mogę zaufać i tego na razie się trzymam. Aktualnie nowych silników nie kupuję. Pomagają mi Adam Czechowicz, mama i tata, choć tata już dużo mniej, bo pracuje. W parkingu pracujemy praktycznie we dwójkę z Adamem.
Nie wiemy jeszcze, co zastaniemy dokładnie w 2021 roku, ale jakie nadzieje wiążesz z kolejnym sezonem?
Oby już pandemii nie było, abyśmy mogli ze spokojną głową pracować i odjechać tak spokojny sezon, jak ten w 2018 czy w 2019. Jeżeli będzie trzeba, to odjedziemy sezon w każdych warunkach, nawet takich, jakie były w ubiegłych rozgrywkach.
Wyznaczasz sobie jakieś indywidualne cele?
Rozwijać się, cieszyć się jazdą, bo wiem, że jak będę się nią cieszył, to wyniki przyjdą same z siebie. Chcę być zadowolony z siebie, zdobywać punkty dla drużyny, jeździć w pierwszym składzie i spełniać marzenia. Ja mam tak, że nie wyznaczam sobie konkretnych celów. Chcę po prostu dawać kibicom, drużynie, sobie, mojemu teamowi dużo radości oraz robić tyle punktów, ile tylko mi się uda.
Czytaj także: Rafał Dobrucki: Nikt nie ma u mnie nabazgrane w papierach.
Czytaj również: Prezes GKM-u mówi o trudnym terminarzu, większej PGE Ekstralidze i transferze Bartkowiaka