Żużel. Po bandzie: Tego Wam życzę… [FELIETON]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

- Żużlowcy ciągle czegoś szukają. Odpowiednich ustawień i odpowiednich ścieżek. Są nawet tzw. poszukiwacze zaginionej zębatki. Magicznej, gwarantującej sukces w każdych warunkach i w każdym towarzystwie - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

W tym artykule dowiesz się o:

"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książki "Pół wieku na czarno", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Był taki dowcip:
Uczelnia, student zdaje egzamin. Wyciąga karteczkę, czyta, zaczyna się drapać po brodzie, mlaskać, w końcu zbiera się na odwagę:

- Panie profesorze, a czy mógłbym raz jeszcze pociągnąć karteczkę?

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Profesor, stary wyga, przystaje w zasadzie bezwarunkowo:

- No proszę bardzo, panie kolego, proszę.

Student wybiera więc nowy zestaw pytań, zerka w kartkę, znów się frasuje i nieśmiało zwraca do belfra:

- Panie profesorze, a czy mógłbym raz jeszcze?

Profesor, o dziwo, ponownie idzie młodemu człowiekowi na rękę, czemu członkowie komisji nie mogą się już nadziwić. No więc student wyciąga karteczkę po raz trzeci, zapoznaje się z treścią i... to samo. Znów prosi o kolejną szansę. Tym razem profesor zażądał już od studenta indeks, wpisał tróję, po czym chłopak wychodzi zadowolony, a do profesora doskakują członkowie komisji:

- Profesorze! Jak Pan tak mógł?! Przecież on nic nie wiedział.

Na co ten ze spokojem:

- Nie, nie, coś musiał wiedzieć. Ewidentnie czegoś szukał.

To podobnie jak w żużlu, gdzie zawodnicy ciągle czegoś szukają - i w parku maszyn, i na torze. Odpowiednich ustawień i odpowiednich ścieżek. Są też tzw. poszukiwacze zaginionej zębatki. Magicznej i wyjątkowej, gwarantującej sukces w każdych warunkach i w każdym towarzystwie.

Dlatego całemu środowisku, w tym kibicom, życzę, byście zawsze znajdowali to, czego w życiu szukacie. A personalnie na nowy rok:

Bartoszowi Zmarzlikowi - Piotra Pawlickiego w najwyższej życiowej dyspozycji.

Markowi Cieślakowi - ścieżki rowerowej z Częstochowy do Rybnika.

Markowi Grzybowi - parafowania ze Zmarzlikiem 10-letniej umowy.

Dominikowi Kuberze - Unii lubelskiej.

Rafałowi Dobruckiemu - licznych zaproszeń do Pałacu Prezydenckiego.

Jasonowi Doyle'owi - byczej formy.

Maksymowi Drabikowi - by sezon przeleciał jak z bicza strzelił.

Glebowi Czugunowowi - udanego pożycia małżeńskiego. Bo przecież rodzina jest najważniejsza.

Kacprowi Pludrze - jeśli nie postępu, to chociaż utrzymania średniej biegopunktowej z poprzedniego sezonu.

GKM-owi Grudziądz - by z formą Kasprzaka i Pawlickiego nie było jak z żoną serialowego porucznika Columbo. O której wszyscy słyszeli, lecz nikt jej nie widział.

Maciejowi Polnemu, Piotrowi Szymańskiemu i Ryszardowi Czarneckiemu –- mistrzostw świata na długim torze nie tylko w Rzeszowie, ale również w Tarnowie i Krośnie. Bo czemu nie.

Nielsowi K. Iversenowi - by jego forma nie okazała się znów bezobjawowa.

Szefom BSI - by odeszli z poczuciem dobrze wypełnionych kieszeni.

Włókniarzowi - korekty w budżecie Częstochowy.

Betard Sparcie - szkółki żużlowej.

Tobiaszowi Musielakowi - by pozostał najszybszym sprzęgłem Rzeczypospolitej.

Kibicom Motoru Lublin – by Wasza postawa stała się w żużlu zaraźliwą pandemią i przeniknęła do innych żużlowych ośrodków.

Antonio Lindbaeckowi - by z kopania w żużlu żyło mu się lepiej niż z jeżdżenia na żużlu.

Jerzemu Kanclerzowi - sprzyjającego terminarza, by mu eWinner 1. Liga nie przeszkadzała w kolekcjonowaniu turniejów Grand Prix.

Nickiemu Pedersenowi - by po zakończonych wyścigach częściej używał kciuka, a rzadziej środkowego palca. I by nikt mu nie pluł przed przednie koło, od czego warunki torowe robią się niezwykle selektywne. Zwłaszcza gdy się jest juniorem starszym.

Ryszardowi Kowalskiemu - by w kolejce do swojego warsztatu wprowadził godziny dla seniorów. I by jego zawodnicy trzymali na torze dystans społeczny.

Wszystkim zawodnikom - klubów, które przedstawiają najlepszą wizję rozwoju, a nie najlepsze pieniądze. Bo przecież kasa nie jest najważniejsza.

Tunerom - by wprowadzić wreszcie nomenklaturę - skoro ten sprzęt tak ważny - ze świata wyścigów konnych i by media zaczęły informować, że zwyciężył Kowalski pod Zmarzlikiem, Holloway pod Kołodziejem oraz Graversen pod Madsenem. A ten ostatni z tunerów niech sobie wygraweruje - "kocham GM-a".

Sędziom - żeby pod taśmą zawodnicy nie drżeli z zimna, bo się można pomylić.

Mechanikom - przepisu zezwalającego na występy zawodników wyłącznie w jednej lidze. Bo gdy przed dwoma laty pracownicy Roberta Lamberta (ponad sto imprez w sezonie) wyszli z domu w marcu, to wrócili dopiero w październiku. I wtedy się zorientowali, że po drodze nie zjedli nic ciepłego.

Kolegom dziennikarzom - punktówki. Mogą to być nawet ustalenia dotyczące kompletnie pustych trybun. I tak oszalejecie ze szczęścia...
...albo nie. Życzę Wam redakcji, w których panuje świetna atmosfera i w których można się rozwijać. Pieniądze szczęścia nie dają.

Reporterom telewizyjnym - odwagi i szczęścia przy próbach podejścia do Mateja Zagara. Najlepiej trzymać wysoko gardę.

Hejterom - umiejętności czytania między wierszami. Bo czasy takie, że bez wstawienia wielokropka lub też jakiejś mniej lub bardziej zniekształconej buźki czytanie ze zrozumieniem zaczyna być kłopotliwe.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Andrzej Szymański zasypia i budzi się z bólem
Transferowy TOP 3 Marka Grzyba

Źródło artykułu: