"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książki "Pół wieku na czarno", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.
***
Był taki dowcip:
Uczelnia, student zdaje egzamin. Wyciąga karteczkę, czyta, zaczyna się drapać po brodzie, mlaskać, w końcu zbiera się na odwagę:
- Panie profesorze, a czy mógłbym raz jeszcze pociągnąć karteczkę?
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Profesor, stary wyga, przystaje w zasadzie bezwarunkowo:
- No proszę bardzo, panie kolego, proszę.
Student wybiera więc nowy zestaw pytań, zerka w kartkę, znów się frasuje i nieśmiało zwraca do belfra:
- Panie profesorze, a czy mógłbym raz jeszcze?
Profesor, o dziwo, ponownie idzie młodemu człowiekowi na rękę, czemu członkowie komisji nie mogą się już nadziwić. No więc student wyciąga karteczkę po raz trzeci, zapoznaje się z treścią i... to samo. Znów prosi o kolejną szansę. Tym razem profesor zażądał już od studenta indeks, wpisał tróję, po czym chłopak wychodzi zadowolony, a do profesora doskakują członkowie komisji:
- Profesorze! Jak Pan tak mógł?! Przecież on nic nie wiedział.
Na co ten ze spokojem:
- Nie, nie, coś musiał wiedzieć. Ewidentnie czegoś szukał.
To podobnie jak w żużlu, gdzie zawodnicy ciągle czegoś szukają - i w parku maszyn, i na torze. Odpowiednich ustawień i odpowiednich ścieżek. Są też tzw. poszukiwacze zaginionej zębatki. Magicznej i wyjątkowej, gwarantującej sukces w każdych warunkach i w każdym towarzystwie.
Dlatego całemu środowisku, w tym kibicom, życzę, byście zawsze znajdowali to, czego w życiu szukacie. A personalnie na nowy rok:
Bartoszowi Zmarzlikowi - Piotra Pawlickiego w najwyższej życiowej dyspozycji.
Markowi Cieślakowi - ścieżki rowerowej z Częstochowy do Rybnika.
Markowi Grzybowi - parafowania ze Zmarzlikiem 10-letniej umowy.
Dominikowi Kuberze - Unii lubelskiej.
Rafałowi Dobruckiemu - licznych zaproszeń do Pałacu Prezydenckiego.
Jasonowi Doyle'owi - byczej formy.
Maksymowi Drabikowi - by sezon przeleciał jak z bicza strzelił.
Glebowi Czugunowowi - udanego pożycia małżeńskiego. Bo przecież rodzina jest najważniejsza.
Kacprowi Pludrze - jeśli nie postępu, to chociaż utrzymania średniej biegopunktowej z poprzedniego sezonu.
GKM-owi Grudziądz - by z formą Kasprzaka i Pawlickiego nie było jak z żoną serialowego porucznika Columbo. O której wszyscy słyszeli, lecz nikt jej nie widział.
Maciejowi Polnemu, Piotrowi Szymańskiemu i Ryszardowi Czarneckiemu –- mistrzostw świata na długim torze nie tylko w Rzeszowie, ale również w Tarnowie i Krośnie. Bo czemu nie.
Nielsowi K. Iversenowi - by jego forma nie okazała się znów bezobjawowa.
Szefom BSI - by odeszli z poczuciem dobrze wypełnionych kieszeni.
Włókniarzowi - korekty w budżecie Częstochowy.
Betard Sparcie - szkółki żużlowej.
Tobiaszowi Musielakowi - by pozostał najszybszym sprzęgłem Rzeczypospolitej.
Kibicom Motoru Lublin – by Wasza postawa stała się w żużlu zaraźliwą pandemią i przeniknęła do innych żużlowych ośrodków.
Antonio Lindbaeckowi - by z kopania w żużlu żyło mu się lepiej niż z jeżdżenia na żużlu.
Jerzemu Kanclerzowi - sprzyjającego terminarza, by mu eWinner 1. Liga nie przeszkadzała w kolekcjonowaniu turniejów Grand Prix.
Nickiemu Pedersenowi - by po zakończonych wyścigach częściej używał kciuka, a rzadziej środkowego palca. I by nikt mu nie pluł przed przednie koło, od czego warunki torowe robią się niezwykle selektywne. Zwłaszcza gdy się jest juniorem starszym.
Ryszardowi Kowalskiemu - by w kolejce do swojego warsztatu wprowadził godziny dla seniorów. I by jego zawodnicy trzymali na torze dystans społeczny.
Wszystkim zawodnikom - klubów, które przedstawiają najlepszą wizję rozwoju, a nie najlepsze pieniądze. Bo przecież kasa nie jest najważniejsza.
Tunerom - by wprowadzić wreszcie nomenklaturę - skoro ten sprzęt tak ważny - ze świata wyścigów konnych i by media zaczęły informować, że zwyciężył Kowalski pod Zmarzlikiem, Holloway pod Kołodziejem oraz Graversen pod Madsenem. A ten ostatni z tunerów niech sobie wygraweruje - "kocham GM-a".
Sędziom - żeby pod taśmą zawodnicy nie drżeli z zimna, bo się można pomylić.
Mechanikom - przepisu zezwalającego na występy zawodników wyłącznie w jednej lidze. Bo gdy przed dwoma laty pracownicy Roberta Lamberta (ponad sto imprez w sezonie) wyszli z domu w marcu, to wrócili dopiero w październiku. I wtedy się zorientowali, że po drodze nie zjedli nic ciepłego.
Kolegom dziennikarzom - punktówki. Mogą to być nawet ustalenia dotyczące kompletnie pustych trybun. I tak oszalejecie ze szczęścia...
...albo nie. Życzę Wam redakcji, w których panuje świetna atmosfera i w których można się rozwijać. Pieniądze szczęścia nie dają.
Reporterom telewizyjnym - odwagi i szczęścia przy próbach podejścia do Mateja Zagara. Najlepiej trzymać wysoko gardę.
Hejterom - umiejętności czytania między wierszami. Bo czasy takie, że bez wstawienia wielokropka lub też jakiejś mniej lub bardziej zniekształconej buźki czytanie ze zrozumieniem zaczyna być kłopotliwe.
Wojciech Koerber
Zobacz także:
Andrzej Szymański zasypia i budzi się z bólem
Transferowy TOP 3 Marka Grzyba