Żużel. Grand Prix Arabii Saudyjskiej i wydłużenie sezonu pomogą dyscyplinie?

Zhierarchizowanie rozgrywek, wydłużenie sezonu, egzotyczne kierunki i rekordowe pieniądze. Żużlowi eksperci debatowali w programie WP SportoweFakty nad stanem dyscypliny i tym, co można zrobić, by speedway zyskał jeszcze więcej.

Marcin Musiał
Marcin Musiał
SGP na Motoarenie WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / SGP na Motoarenie.
W Żużlowej Rozmowie na żywo tym razem udział wzięli eksperci. Michał Korościel, Tomasz Dryła i Jan Konikiewicz podsumowali rok 2020 w speedwayu, ale także zastanawiali się nad tym, co czeka dyscyplinę w latach kolejnych.

Cały odcinek programu można zobaczyć na naszym Facebooku.

Swoje pomysły na ulepszenie żużla w wielu aspektach miał Jan Konikiewicz, wiceprezes toruńskiej firmy One Sport, która jest organizatorem między innymi cyklu TAURON SEC. - Kluczowe jest to, żeby zhierarchizować wszystkie rozgrywki. Grand Prix ma być wisienką na torcie, ale wszystkie inne imprezy muszą być lepiej poukładane. Zawodnicy powinni płynnie przechodzić z jednych zawodów do drugich, a ścieżka kariery zawodnika powinna być dla niego jasna od samego początku.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Wydłużenie sezonu

Jako kluczowe w tej kwestii Konikiewicz wskazuje wydłużenie sezonu. - Dziś faktycznie ta (zimowa - red.) przerwa od żużla jest zbyt długa - wtórował mu Tomasz Dryła, komentator Canal+.

- Tak pół żartem, pół serio to globalne ocieplenie może żużlowi pomóc - zauważył Michał Korościel. - Ja już nie pamiętam białych świąt, a może się okazać, że w marcu będzie w Polsce 15 stopni i tak do listopada. Nie za rok czy dwa, ale za 15. Oczywiście nie kibicuję globalnemu ociepleniu, bo są sprawy ważniejsze niż żużel - wyjaśniał komentator Eurosportu i Eleven.

- Potrzebne jest wydłużenie sezonu, a przez to otwarcie się na nowe kierunki. Tam gdzie jest ciepło - przekonywał Konikiewicz.

Jako proponowane kierunki warte rozważenia przez cykl Mistrzostw Świata wskazał Australię, Nową Zelandię, Stany Zjednoczone oraz Bliski Wschód. Konikiewicz uważa, że takie lokalizacje są możliwe w kalendarzu nowego promotora, który od 2022 roku przejmie na 10 lat organizację zawodów cyklu Grand Prix. - Eurosport i grupa Discovery posiadają tak gigantyczne zaplecze i możliwości, że znając ich cele i filozofię to wiem, że nie zawahają się ich użyć. Mogą nas dzięki temu czekać bardzo spektakularne widowiska. To jest potrzebne, by wskrzesić ten entuzjazm wśród kibiców wobec zawodów tej rangi. Zawodnicy powinni cieszyć się z udziału w zawodach, a nie martwić się czy zdążą z jednych na drugie - mówił wiceprezes One Sport.

Drużynowy Puchar Świata powróci?

Wszyscy rozmówcy byli jednak zgodni, że rok 2021 nie będzie tym przełomowym pod względem organizacji imprez sportowych. Pytani przez internautę o rozpoczęcie przyszłorocznego cyklu GP we Włoszech, Konikiewicz zasugerował, że to zasługa Włocha Armando Castagni, dyrektora FIM. - Nie jest dziś łatwo znaleźć lokalnego organizatora rundy, bo nikt nie wie na czym stoi. To jest kwestia dogadania się, zaufania. Mówię z naszego doświadczenia jako organizatora Tauron SEC.

W programie padł też temat tego, czy drużynowe zawody międzynarodowe tracą z roku na rok na poziomie.

- Dla tych którzy tęsknią za Drużynowym Pucharem Świata pewnie zawody reprezentacyjne zeszły na psy. Ja za DPŚ tęsknię, ale nie powiedziałbym, że imprezy międzynarodowe zeszły na psy - ocenił Dryła.

Międzynarodowa Federacja Motocyklowa wygasiła zawody reprezentacyjne, w których drużyny wystawiały po 5 zawodników w 2017 roku i nie jest zainteresowana ich wznowieniem. FIM Stawia od 3 lat na Speedway of Nations. Pytany o to czy One Sport mógłby wznowić zawody na kształt Pucharu Świata, chociażby w wydaniu europejskim, Konikiewicz odpowiedział zagadkowo.

- Wydaje mi się są szanse by rywalizacja drużynowa wróciła w przyszłości na światowe stadiony. To jest możliwe, ale to melodia przyszłości. Jeżeli pytacie o moje prywatne zdanie to DPŚ powinien funkcjonować tak jak dawniej i zrobimy tyle ile możliwe żeby tak się stało.

Rekordowy przetarg za prawa telewizyjne

Kolejnym z tematów, o którym rozmawiali eksperci był rekordowy przetarg na prawa telewizyjne do PGE Ekstraligi na lata 2022-2024. Jak udało nam się wcześniej ustalić, nowa umowa telewizyjna ma być szokiem dla środowiska i opiewać minimum na 120 milionów złotych. Na jej mocy ekstraligowy żużel ma pozostać nadal w rękach platformy Canal+.

- Ja się cieszę. Jeżeli ktoś chce tyle zapłacić za prawa do transmisji, to znaczy, że żużel jest tyle wart - mówił Michał Korościel. - Wiem jakie są realia telewizji, każdy liczy tam każdą wydawaną złotówkę. Niezależnie od tego kto wygra ten przetarg, to znaczy że żużel jest tyle wart, a oni jeszcze na tym zarobią. Nikt nie robiłby tego, żeby nie zarobić. Tak to można kupować prawa do Igrzysk Olimpijskich - dodał komentator telewizji Eleven.

- Rynek praw telewizyjnych jest bardzo dynamiczny i bardzo zmienny. Jest tak jak na giełdzie, to co dla kogoś zyskuje na wartości innego nie interesuje - mówił Konikiewicz. - To nie przypadek, że TVP nie jest zainteresowana udziałem w takim przetargu. Pewnie byłaby, gdyby prawa kosztowały 10 milionów złotych.

Na tym polega ta umiejętność, którą PGE Ekstraligia robi wybitnie od lat. Wartość rośnie systematycznie od 2010 roku, myślę, że to największy wzrost wśród wszystkich dyscyplin w Polsce w tym okresie. Tym bardziej, że inne dyscypliny mają problem żeby w ogóle przebić się do telewizji. I dlatego czapki z głów przed Wojciechem Stępniewskim i całą PGE Ekstraligą - zakończył działacz One Sport.

Zobacz także:
Dominik Kubera: To wygląda, jakby Unia postanowiła mnie ukarać za to, że odszedłem

Oglądaj TAURON SEC tylko w TVP Sport

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×