Żużel. Syn legendy stracił rok. Teraz może być objawieniem ligi

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Erik Riss
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Erik Riss

Wolfe Wittstock po raz drugi wystartuje w rozgrywkach polskiej ligi. Właściciel drużyny, Frank Mauer, liczy na lepsze wyniki niż w poprzednim sezonie.

W Wittstocku mogą być zadowoleni z postawy drużyny w pierwszym roku startów i to mimo ostatniego miejsca w ligowej tabeli. Debiutujący w ligowych zmaganiach zespół wygrał trzy spotkania na własnym torze.

W kolejnym sezonie działacze Wolfe Wittstock liczą na lepszą postawę swoich zawodników. W trakcie okienka transferowego klub przeszedł jednak małą rewolucję i trudno powiedzieć na co będzie stać przebudowaną ekipę ze wschodu Niemiec.

Z drużyny odszedł przede wszystkim Lukas Fienhage, który był skuteczny nie tylko jako junior, ale także startując z pozycji seniorskich. Zastąpić go będzie bardzo trudno. Tę rolę ma spełniać Erik Riss, który stracił cały poprzedni rok.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Według nas to właśnie ten zawodnik może być kluczowy dla losów Wolfe. Syn Gerda, wielokrotnego mistrza świata na długim torze, notował sukcesy głównie w longtracku. Na swoim koncie, podobnie jak ojciec, ma tytuł najlepszego żużlowca globu w tej odmianie wyścigów.

W polskiej lidze Erik Riss znany jest przede wszystkim z występów dla Stali Rzeszów. Ma za sobą także epizod w Kolejarzu Opole. Z dobrej strony pokazał się podczas Speedway of Nations 2019, czym zwrócił na siebie uwagę wielu działaczy.

Od postawy Rissa może dużo zależeć. Jeśli będzie jeździł na miarę swojego dużego potencjału, to powinien być liderem drużyny i motorem napędowym Wolfe. 25-latka stać, by zostać czołowym zawodnikiem nie tylko klubu z Wittstocku, ale także całej 2. Ligi Żużlowej.

Zobacz także:
Skrzydlewski o tym transferze nie powiedział nikomu
Komarnicki o piątym miejscu Zmarzlika

Komentarze (0)