- Bez wahania stawiam na Krzysztofa Buczkowskiego - mówi Michał Mitrut, dziennikarz Eleven Sports pytany o kluczowego zawodnika Motoru Lublin w 2021 roku. - W lubelskim zespole można być spokojnym o formę młodzieżowców czy też zagranicznych liderów. Kluczem, a mówiąc ściślej, języczkiem u wagi będą polscy seniorzy. Jarosław Hampel jest w tym biznesie zbyt długo by dać plamę, o niego kibice się nie martwią. Zakładam że największą zagadką jest dla nich forma Buczkowskiego.
Dziennikarz telewizyjnej stacji jest zdania, że ostatni sezon był słabszy przez kontuzję, której 35-latek nabawił się przed startem ligi. Zaznacza, że prawdziwym wykładnikiem formy Buczkowskiego są poprzednie, "normalne" sezony w PGE Ekstralidze. - Im dłużej analizuje ten transfer, tym bardziej jednak dochodzę do wniosku że Buczek spełni oczekiwania. Po pierwsze, to zawodnik który w pięciu kolejnych sezonach w Ekstralidze uzyskiwał średnią powyżej 1,5 punktu na bieg. Był bardzo stabilny. Wiadomo, w 2020 roku kontuzja zniweczyła jego przygotowania, ale więcej prawdy o tym zawodniku mówią lata 2014-2019, aniżeli sezon 2020 - dodaje.
Michał Mitrut wierzy, że brak problemów zdrowotnych i doświadczenie Buczkowskiego sprawi, że nie będzie odpuszczał na torze. - Ma 35 lat, więc jeszcze nie jest na tyle zaawansowany wiekowo, by przesadnie kalkulować na torze i unikać jazdy w kontakcie. Wystarczy, że nic go nie będzie bolało. Sam przyznał w jednym z wywiadów, że nawet nie zdawał sobie sprawy jak duży wpływ będzie mieć kontuzja na jego formę ostatnim sezonie Ekstraligi. Prędzej kupię taką wymówkę, niż ciągłe tłumaczenie się sprzętem. O tym raczej nie było mowy - zaznacza Mitrut.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
- Poza tym, zapominamy o tym że to zawodnik z bagażem doświadczeń na wysokim, również reprezentacyjnym poziomie. Bez porównania do Pawła Miesiąca, Jakuba Jamroga czy Dawida Lamparta. Pamiętacie baraż w Mallili z 2012? "Buczek" był wtedy drugi po Gollobie. Pamiętacie sezon 2014? Buczkowski zostałby mistrzem Polski z Unią Tarnów, gdyby nie plaga kontuzji przed decydująca fazą. I żeby dalej nie szukać - pamiętacie sezon 2019? Buczkowski zdobył wtedy ponad 100 pkt w Ekstralidze, był znacznie lepszy niż Hampel, czy Miesiąc. Ale nie mówiło się o nim w kontekście rewelacji. Wszyscy byliśmy wtedy przyzwyczajeni do jego dobrej dyspozycji. A przecież jeździł bardzo często jako doparowy, z nr 4, co przy starej tabeli biegowej utrudniało sprawę - dodaje komentator sportowy.
Odejście Krzysztofa Buczkowskiego z MrGarden GKM-u Grudziądz było jedną z niespodzianek w ostatnim okienku transferowym. Wydawało się, że po kiepskim sezonie kapitan drużyny zostanie, aby się odbudować "w domu". Tak się nie stało i w przyszłym sezonie Buczkowski będzie reprezentował barwy Motoru. Taki ruch był zaskoczeniem dla naszego rozmówcy. - To oczywiście zdumiewający transfer. Wręcz niewyobrażalny. Nie spodziewałem, że Buczek zdecyduje się na zmianę otoczenia, bo w Grudziądzu był coraz bliżej Roberta Kempińskiego i Pawła Staszka - żużlowców którzy w rankingu wszech czasów przywieźli najwięcej punktów dla GKM-u. I chociaż uwielbiam zawodników związanych emocjonalnie ze swoim klubem, to nie zdobędę się na krytykę tej decyzji. Uznał, że po sześciu kolejnych latach w Grudziądzu pora znów się sprawdzić poza strefą komfortu. Miał do tego prawo - zaznacza Mitrut.
- I wiecie z czym mi się to kojarzy? Z transferem Dariusza Stenki z 1990 roku. Przyjechał chłop z północy Polski, związał się z Lublinem i trafił na czasy, w których Motor zdobył medal DMP. Ten ruch do tej pory oceniany jest jako jeden z najlepszych krajowych transferów w historii lubelskiej drużyny. Kto wie, być może Buczkowski okaże się Stenką nowych czasów - kończy Michał Mitrut.
Zobacz także:
Żużel. Mateusz Szczepaniak chciał zostać w PGE Ekstralidze. Z Wilkami dogadał się bardzo szybko
Żużel. Były prezes mówi, żeby opóźnić start ligi nawet o miesiąc. Kalendarz na pewno nie runie