Żużel. Chociaż nie był liderem, to kibice go uwielbiali. Marcel Kajzer symbolem odrodzenia PSŻ-u

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Marcel Kajzer
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Marcel Kajzer

Często wydaje się, że aby stać się ulubieńcem kibiców należy być liderem na torze. Tak jednak nie jest zawsze. Udowodnił do Marcel Kajzer, który chociaż był zawodnikiem drugiej linii, to poznańscy fani kibicowali mu jak nikomu innemu.

Mówiąc o legendach PSŻ-u Poznań z pewnością można byłoby poruszyć temat Adama Skórnickiego, Norberta Kościucha, Daniela Pytela czy Rafała Trojanowskiego. Każdy z nich swego czasu dla poznaniaków zdobywał solidne zdobycze punktowe i przede wszystkim kojarzył się z atrakcyjnymi czasami dla kibiców ze stolicy Wielkopolski. Warto jednak podkreślić rolę zawodnika, który jednoznacznie kojarzy się z reaktywacją poznańskiego speedwaya.

Marcel Kajzer to zawodnik, który spędził najwięcej czasu w PSŻ-ie po reaktywacji klubu w 2017 roku. Chociaż niemal każdego roku w stolicy Wielkopolski mieliśmy do czynienia ze sporą rotacją, to on był tym jedynym stabilnym punktem zespołu. Co ciekawe, podczas czterech sezonów w barwach Skorpionów nigdy nie zbliżył się do roli lidera zespołu (najlepiej zaprezentował się w 2018 roku kiedy miał średnią biegową na poziomie 1,833), a kibice mimo wszystko go uwielbiali.

Co więc wpływało na to, że fani darzyli go taką sympatią? Przede wszystkim oddanie dla klubu. Mowa tutaj zarówno o jego postawie na torze, jak i poza nim. Jeżeli chodzi o postawę Marcela Kajzera podczas meczów, to nigdy nie oszczędzał swojego zdrowia.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Przedpełski: Jest to frustrujące, kiedy ktoś na starcie spisuje cię na stratę. Myślę, że Apator ma fajny skład

Najlepszym tego przykładem jest chociażby sytuacja z Derbów Wielkopolski pomiędzy TŻ Ostrovią a PSŻ-em w 2018 roku. Po upadku w 1. biegu Marcel Kajzer nie został dopuszczony do dalszej części zawodów przez sędziego. Zawodnik jednak za wszelką cenę chciał udowodnić, że jest zdolny do dalszej jazdy, więc zaczął na torze robić... pompki i pajacyki. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.

Natomiast jeżeli chodzi o jego postawę poza torem, to zachowywał się jak typowy kapitan. Po pierwsze starał się utrzymywać chemię w zespole. Natomiast po drugie, sam potrafił zaopiekować się kolegami z drużyny. Tak było m.in. w przypadku Marka Lutowicza, który dzięki Kajzerowi wrócił z żużlowego niebytu. Co więcej, pomoc Kajzera wpłynęła na to, że Lutowicz został jednym z najlepszych młodzieżowców na poziomie 2. Ligi Żużlowej. Z pewnością jest to postawa jaką powinni naśladować kapitanowie innych drużyn.

Ponadto, Marcel Kajzer zawsze był otwarty na kibiców. Niezależnie od tego czy chcieli z nim porozmawiać fani czy przedstawiciele mediów, potrafił dla nich znaleźć chwilę. To z pewnością również mocno wpłynęło na to jak był odbierany przez żużlową społeczność.

Prawdą jest, że Marcel Kajzer przez 14 lat zawodowej kariery nie osiągnął wielu sukcesów, a na torze zbyt wiele nie zarobił (więcej na ten temat TUTAJ). Jednak przede wszystkim był to zawodnik, który kochał speedway i pokazywał to na każdym kroku. Dzięki temu zyskał ogromną sympatię kibiców i chociaż w ostatnich latach w stolicy Wielkopolski przewinęło się kilka ciekawych nazwisk, m.in. Frederik Jakobsen, David Bellego czy Marcus Birkemose, to właśnie Kajzer wybierany jest jako zawodnik najbardziej kojarzący się z nowym PSŻ-em.

Zobacz także: Szkółka Apatora rośnie w siłę
Zobacz także: Unia Leszno przygotowana na wypadek kontuzji

Komentarze (2)
avatar
P0ZNANIAK
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
motogonki
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajny, sympatyczny chłopak. Jeździł głównie dzięki wsparciu pana Mikołajczyka z Rawicza.