Żużel. Lwim pazurem: Regulamin finansowy w dużej mierze to fikcja. Przemyślmy salary cap [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Łaguta (czerwony) i Vaculik (biały)
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Łaguta (czerwony) i Vaculik (biały)

Marian Maślanka w felietonie porusza ważny temat regulaminu finansowego w polskim żużlu oraz dodatkowych umów sponsorskich, które, tak się zdarza, nie są realizowane. "Recepty na to nie mam. Może warto pomyśleć o salary cap?" - pisze Maślanka.

W tym artykule dowiesz się o:

"Lwim pazurem" to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego wieloletniego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Co jakiś czas jak bumerang wraca w mediach temat regulaminu finansowego. Nie ulega wątpliwości, że to niezwykle skomplikowana i złożona kwestia. Na razie wygląda to tak, że do otrzymania licencji wystarczy wypełnić wymagania regulaminowe, natomiast wszelkie dodatkowe umowy pozostają do rozstrzygnięcia między stronami. W tym przypadku obowiązuje kodeks cywilno-prawny.

Nie jest to do końca czytelne. Pytanie jednak brzmi, jak to zmienić? "Przerzucić" wszystko w kontrakt? W tej chwili takiej możliwości nie widzę. Zawodnicy mają też swoich indywidualnych sponsorów i zgodnie z regulaminem pewne miejsca na kevlarach dla siebie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Czy start ligi należy przełożyć, jeśli kibice nie będą mogli wejść na trybuny? Reprezentanci Polski komentują

Na tym etapie uważam, że zagadnienie jest trudne do rozstrzygnięcia. Zastanawiam się, co zrobić, aby sytuacja z kontraktami była bardziej klarowna i czytelna. Myślę, że na ten temat powinna w środowisku żużlowym odbyć się duża dyskusja. Na tę chwilę nie mam recepty na to, jak to rozwiązać. Na pewno jednak do tematu trzeba podejść ostrożnie, tak aby pomóc, a nie zaszkodzić.

Niestety obecnie regulamin finansowy w dużej mierze jest fikcją, bo kwoty, które są płacone regulaminowo są mniejsze od pieniędzy, które wynikają z umów sponsorskich, także tych realizowanych przez klub. Żyjemy jednak w państwie prawa, przynajmniej mam taką nadzieję. Dlatego jeżeli umowę podpisują dwie poważne strony, w tym przypadku klub żużlowy oraz firma zawodnika, mają oni swoich prawników, więc w sytuacji problemów drogi do ich rozwiązania są. Droga sądowa jest jednak długa i często niewiodąca do rozwiązania końcowego. Bywa, że te sprawy ciągną się latami. Znamy przecież przypadki zawodników, którzy nie otrzymali pieniędzy z tytułu umów sponsorskich.

To nie jest dobre i tak nie powinno być. Obecny system zaciemnia obraz i powoduje napięcia. Chociaż wydaje mi się, że w momencie, gdy zawodnik jest w koncepcji składu na kolejny rok albo jest pomysł, by wrócił do klubu po jakimś czasie, to nagle te pieniądze z umów sponsorskich się znajdują. Zdecydowanie jest to nieprawidłowe.

Cały czas szukam propozycji na rozwiązanie tej kwestii. Może warto rozpatrzeć wariant, który stosują Amerykanie w NBA czy NFL, czyli salary cap*? Powtórzę: trzeba głębokiego zastanowienia, jak to uzdrowić. Nie jestem przekonany, że po likwidacji regulaminu finansowego zawodnicy poszliby na to, aby zarabiać mniej. To za daleko zaszło. Tu sprawę twardo musiałyby postawić władze Ekstraligi, Polskiego Związku Motorowego oraz kluby. Wówczas byłoby to do zrobienia, ale jakoś nie mam przekonania do takiej solidarności. Nie jest jednak wykluczone, że zmusi nas do tego życie i koszty zostaną obniżone. Na ten moment twierdzę jednak, że będzie to bardzo trudne.

Marian Maślanka

*Salary Cap to maksymalna kwota, jaką kluby mogą wydać na pensje zawodników w danym sezonie (za probasket.pl).

Czytaj również:
-> Cieślak mówi o finansowej bombie, która wybuchnie w drugiej połowie sezonu
-> Canal+ weźmie PGE Ekstraligę na cztery lata?

Źródło artykułu: