Polscy żużlowcy zwykli w zimie trenować na motocyklach crossowych, dzięki czemu nieraz można ich spotkać na terenach zielonych. Zdarzały się też specjalne akcje marketingowe, w trakcie których Jarosław Hampel jeździł po dachu zamarzniętego Spodka w Katowicach, a Maciej Janowski, Przemysław i Piotr Pawliccy szaleli po wyłączonym z ruchu rondzie w Lublinie.
Daniel Bewley najwidoczniej pozazdrościł polskim kolegom, bo wybrał się na brytyjskie wybrzeże i postanowił... jeździć po plaży. "Przygotowania do sezonu 2021. Pierwsza jazda w tym roku i po raz pierwszy na plaży" - skomentował w social mediach zawodnik Betard Sparty Wrocław.
Bewley miał mnóstwo frajdy z jazdy po piasku. W pewnym momencie młody żużlowiec wjechał nawet do morza. Jazda w wodzie nie była jednak dla niego większym problemem, co może być dobrym prognostykiem przed kolejną kampanią PGE Ekstraligi, gdyby żużlowcom Betard Sparty przyszło rywalizować w trudnych warunkach torowych.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bogate zakupy u Patryka Dudka. Żużlowiec Falubazu nie odczuł, żeby zrobiło się taniej
Wrocławski klub mogą zmartwić jednak późniejsze wybryki Bewleya na pit-bike'u. Brytyjczyk zanotował bowiem niegroźny upadek. Na szczęście nic mu się nie stało, ale warto przypomnieć, że przed rokiem zawodnik złamał łopatkę wskutek jazdy na BMX-ie.
Gdyby polscy żużlowcy chcieli następować Bewleya, powinni się mocno zastanowić. Jazda po plaży w naszym kraju najpewniej zakończyłaby się mandatem w wysokości 500 zł. W wyjątkowych przypadkach sprawa może zostać skierowana do sądu, a ten może ustalić karę w wysokości do 5 tys. zł.
Czytaj także:
Bałagan w eWinner 1. Lidze. Cieślak grzmi
Andrzej Witkowski chce rewolucji w polskim żużlu