"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Ciężko dyskutować z decyzją POLADY, która uznała, że kara rocznego zawieszenia dla Maksyma Drabika jest zbyt łagodna. Nie znamy szczegółów tej sprawy, ale skoro polska antydopingówka złożyła odwołanie, to najwidoczniej musiała mieć jakieś argumenty i jakieś uwarunkowania tej decyzji istnieją.
Czytałam opinię Krzysztofa Cegielskiego, że zabrakło współpracy zawodnika i Betard Sparty Wrocław z POLADĄ. I w tym przypadku ciężko mi się z tym zgodzić. To chyba naturalne, że klubowi zależało na tym, by wrócił jak najwcześniej do jazdy, by okres ewentualnego zawieszenia był jak najkrótszy.
Każdy klub w takiej sytuacji powinien był robić wszystko, by zawodnika uniewinniono. Dlatego wątpię, by ze strony Betard Sparty wystąpiła jakaś obstrukcja w postępowaniu przed POLADĄ.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bogate zakupy u Patryka Dudka. Żużlowiec Falubazu nie odczuł, żeby zrobiło się taniej
Zwróciłabym jednak uwagę na zmianę władzy w WADA, czyli światowej organizacji antydopingowej, gdzie rządzi obecnie Witold Bańka. Dużo mówi się o tym, że WADA chce teraz jasno mówić "nie" dopingowi i łamaniu przepisów, stąd tendencja do surowych wyroków. I to nie tylko w Polsce.
Nie przesądzam w tym miejscu czy rok zawieszenia dla Drabika to kara surowa czy łagodna. Każdy może mieć swoje zdanie w tej sprawie.
Zastanawiam się, czy będąc nadal prezesem klubu radziłabym zawodnikowi, by dobrowolnie poddał się karze, czy może wybrałabym opcję odwoływania do wszelkich możliwych organizacji. Muszę napisać, że chyba nie ma rozwiązań idealnych w takich sprawach.
Betard Sparta wykorzystała w sprawie Drabika wszystkie środki odwoławcze, ale po coś one są. Nie można klubu za to winić. Może zawodnik nie był przekonany o swojej winie w tej sytuacji, stąd tak zaciekła walka? Może cała sytuacja z przyjęciem infuzji dożylnej wyniknęła z nieświadomości?
Musimy zwrócić uwagę na to, że przypadki Maksyma Drabika i Patryka Dudka, który dość szybko dowiedział się karze, są zupełnie inne. U Drabika nie stwierdzono obecności zakazanej substancji. Na dodatek, przecież on sam sobie nie zaaplikował kroplówki. Dlatego, tak ja to rozumiem, klub wyciągnął do niego pomocną dłoń i zapewnił mu wsparcie w całym procesie odwoławczym.
Jestem w stanie uwierzyć w to, że Drabik nie czuł się winny w tej całej sytuacji. Kroplówkę podał mu przecież lekarz klubowy, któremu zaufał, bo co miał zrobić? Jak można nie mieć zaufania do lekarza? To są czynniki, nad którymi trzeba byłoby się pochylić w tej sprawie, a o nich mówi się najmniej.
Czytaj także:
Tego odwołania dało się uniknąć? Cegielski o sprawie Drabika
Marek Cieślak przestrzega kluby PGE Ekstraligi