Przed meczem Fogo Unia - Moje Bermudy Stal niewiele osób przypuszczało, że Rafał Karczmarz wyjdzie obronną ręką z rywalizacji z Jaimonem Lidsey'em, a gorzowscy juniorzy okażą się lepsi od pary gospodarzy, która wprawdzie nie ma wielkiego doświadczenia, ale przecież jechała w niedzielę na własnym torze. - Unia pierwszy raz poczuła, czym jest brak komfortu - mówi nam Marian Maślanka, były prezes Włókniarza Częstochowa.
- W poprzednich sezonach, kiedy słabiej jechał któryś z seniorów, to media o tym aż tyle nie mówiły, bo wszystko przykrywali juniorzy. Teraz "Byki" obudziły się w nowej rzeczywistości. Uważam, że to było widać już w trakcie pierwszego meczu. Doskonałym przykładem była nerwowa jazda Piotra Pawlickiego. On dobrze wiedział, że tym razem nikt jego punktów nie nadrobi i stąd brały się błędy - przekonuje nasz ekspert.
Fogo Unia to oczywiście nadal znakomity zespół. Maślanka jest przekonany, że drużyna Piotra Barona wkrótce wróci do gry, ale jego zdaniem raczej nie wydarzy się to w drugiej kolejce. - Jadą teraz do Częstochowy, a Włókniarz dysponuje jeszcze większą bronią w formacji młodzieżowej. Być może ma nawet najlepszych juniorów w lidze. O wygraną będzie gościom bardzo trudno. Kacper Pludra i Krzysztof Sadurski mają potencjał, ale zwyczajnie potrzebują czasu, żeby go uwolnić - zauważa.
ZOBACZ WIDEO Lambert opowiada o różnicach w poziomie lig. Mówi też o Motorze Lublin
- Jeśli chodzi o pozycję U24 i wpadkę Lidsey'a, to byłbym już bardziej ostrożny. Pojechał słabo, ale to mógł być tylko wypadek przy pracy. Australijczyk może odbić się w Częstochowie. Z drugiej strony Włókniarz na tej pozycji ma kapitalną obsadę. Może wybierać pomiędzy Bartoszem Smektałą a Jonasem Jeppesenem. To wielka jakość. Jedynym znakiem zapytania jest w zasadzie Fredrik Lindgren, ale z nim może być tak, jak z seniorami Fogo Unii w zeszłym roku. Jego ewentualny słabszy występy mogą przykryć znakomici juniorzy - tłumaczy Maślanka.
Były prezes przed meczem Eltrox Włókniarz - Fogo Unia pokusił się o prognozę, która na pewno nie ucieszy kibiców z Leszna. - W tym roku nie typuję, ale gdybym miał to robić, to postawiłbym na częstochowian. Uważam, że mistrz Polski na wygraną poczeka do trzeciej kolejki, kiedy przyjdzie mu się zmierzyć u siebie z eWinner Apatorem Toruń - podsumowuje Maślanka.
Zobacz także:
Dziwny przypadek Martina Vaculika
Start wciąż nie ma kevlarów