[b]
PLUSY[/b]
Charakter Fogo Unii Leszno. Zimny prysznic na inaugurację i nieudany początek drugiego meczu. Obrońcy mistrzowskiego tytułu źle weszli w pojedynek z Eltrox Włókniarzem Częstochowa, jednak krok po kroku zaczęli się odbudowywać i w pewnym momencie wskoczyli na taki pułap, że nawet Leon Madsen nie potrafił już wygrać żadnego wyścigu. Drużyna trenera Piotra Barona po raz kolejny potwierdziła, że gdzie jak gdzie, ale pod Jasną Górą spisuje się wybornie.
Nie pomogli nieopierzeni w ekstraligowych bojach juniorzy, trudno jeździło się liderowi, Emilowi Sajfutdinowowi, ale leszczynianie pokazali to, z czego są znani. Kompaktowość i kolektywność. Komuś idzie słabiej, to reszta bierze sprawy w swoje ręce. Fenomenalnie spisywał się Janusz Kołodziej, udanie prezentował się Jaimon Lidsey, a przecież obydwaj słabiej spisali się w 1. kolejce. Poza początkiem mistrzowie naprawdę nie pozwolili Lwom na wiele.
Mobilizacja ROW-u Rybnik. Na krótko przed trudnym meczem w Gdańsku wiadomość o absencji swojej największej gwiazdy i lidera, Michaela Jepsena Jensena (otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa) miała prawo osłabić morale w śląskim zespole. Było jasne, że Duńczyka będą musieli zastępować koledzy i jak pokazała przyszłość, musieli być to wyłącznie młodzieżowcy. Było więc jasne, że taka dziura będzie trudna do załatania.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Chomski, Krakowiak, Świderski i Kuźbicki gośćmi Musiała
Tymczasem ROW od samego początku czuł się nad polskim morze dobrze, wykorzystywał swoje okazje oraz problemy Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Zabrakło mu dosłownie kilkudziesięciu metrów, by wracać do Rybnika ze zwycięstwem. Rekiny zmobilizowały się, przystąpiły do meczu z zamiarem odniesienia korzystnego rezultatu i to im się ostatecznie udało.
MINUSY
Falstart nowych nabytków Eltrox Włókniarza. Jonas Jeppesen, Bartosz Smektała i Kacper Woryna zdobyli razem 11 punktów z 3 bonusami. Nowe twarze w częstochowskim obozie wypadły więc blado, choć oczywiście trzeba zaznaczyć, że Duńczyk dopiero co debiutował w PGE Ekstralidze, więc oczekiwania wobec niego nie mogą być jeszcze takie, jak w przypadku krajowych seniorów. Rudowłosy zawodnik toczył zresztą zażarte boje na dystansie. W jego przypadku wyszedł jeszcze brak doświadczenia i ogłady na salonach.
Co innego Woryna i Smektała. Męczyli się przez całe spotkanie, widać było, że brakuje im prędkości i punktów zaczepienia, by móc zacząć gonić za coraz szybszymi rywalami z Leszna. Prezes Michał Świącik może traktować sprowadzenie obu jako inwestycję na przyszłość, ale nie zmienia to faktu, że bagaż doświadczeń zebranych przez lata pozwala też od nich dużo wymagać. Ta dwójka i Fredrik Lindgren z pewnością mocno zawiodła oczekiwania.
Słabiutka postawa Wiktora Lamparta. Biorąc pod uwagę poprzedni rok to drugi z rzędu ligowy mecz juniora Motoru Lublin bez zdobyczy punktowej. Za pierwszym razem przeszkodziła kontuzja, teraz już urodzony w 2001 roku zawodnik zaliczył pełny występ. Bardzo nieudany, bo w każdym z trzech wyścigów Lampart dojeżdżał do mety daleko za rywalami. Nie nawiązał walki nawet z mniej objeżdżonymi w PGE Ekstralidze juniorami z Gorzowa.
Sygnał ostrzegawczy w rozwoju kariery młodszego z rzeszowskich braci pojawił się już w ubiegłym sezonie, gdy notował słabsze rezultaty od tych z roku 2019, gdy zdarzało mu się kończyć spotkania z dwucyfrowym dorobkiem na koncie. Od pewnego czasu młodzieżowiec Koziołków stoi w miejscu, a inauguracja nowego rozdania tylko to potwierdziła. Należy mieć nadzieję, że większa częstotliwość startów i ciągła praca z powrotem pozwolą wydobyć z tego utalentowanego żużlowca jego niemałe możliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Tomasz Gollob: Gdyby to było możliwe, jeździłbym znowu [WYWIAD]
Motor Lublin bez szans w Gorzowie! Transfer Vaculika zaczyna się spłacać [RELACJA]