Żużel. Trener Falubazu mówi, że klub zrobił świetny interes. Gdyby nie Pedersen, byłby w czołówce ligi
Kiedy Max Fricke przychodził do Falubazu, wielu ekspertów podchodziło do tego ruchu z dystansem. Niektórzy mówili, że zielonogórzanie wzięli zawodnika, którego nikt nie chciał. Na razie Australijczyk pokazuje, że warto było na niego postawić.
- Nie można oceniać zawodnika tylko po punktach. Max jechał równie dobrze, ale jego pech polegał na tym, że musiał cztery razy rywalizować z Nickim Pedersenem, który miał w piątek wielki dzień. Dostał najtrudniejsze biegi. Gdyby trafił do innych wyścigów, to jestem przekonany, że znowu zakończyłby mecz z dwucyfrowym dorobkiem. Jestem z niego bardzo zadowolony. Cieszę się, że wzięliśmy go do drużyny. To był bardzo dobry ruch - mówi nam szkoleniowiec Falubazu.
Fricke to na razie pozytywne zaskoczenie, bo zimą wydawało się, że większym wzmocnieniem dla zielonogórzan będzie transfer Mateja Zagara. Słoweniec na razie nie zachwyca. Ma 36. średnią biegopunktową w lidze, a Australijczyk jest 12. Na wyniki byłego żużlowca Motoru trzeba wziąć jednak pewną poprawkę, bo w spotkaniu z GKM-em zmagał się z dużym bólem, przez co nie mógł pokazać swoich pełnych możliwości. Żyto jest przekonany, że również Zagar wkrótce wskoczy na wysoki poziom.
- Myślę, że nasza drużyna będzie się rozwijać. Nie tylko Matej będzie lepszy, bo juniorzy też robią postępy. Poza tym bardzo się cieszę, że jedziemy aż piątką wychowanków. W PGE Ekstralidze to ewenement - podsumowuje szkoleniowiec.
Zobacz także:
Burzliwa dyskusja z udziałem Lindgrena
Dwie legendy w szczerej rozmowie
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>