Otarli się o śmierć. Teraz z sukcesami prowadzą rodzinny biznes

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Ales Dryml (z lewej) i jego brat Lukas
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Ales Dryml (z lewej) i jego brat Lukas

Starszy z braci Ales Dryml leżał w śpiączce po wypadku w Anglii. Młodszy Lukas mógł udusić się własnym językiem w Krsko. Uratował go ojciec. Obecnie jedni z najlepszych czeskich żużlowców w historii prowadzą własny biznes.

W tym artykule dowiesz się o:

Ales jr i Lukas Drymlowie to synowie byłego żużlowca Alesa Drymla. Obaj poszli w ślady ojca, wielokrotnego medalisty mistrzostw Czechosłowacji. Sukcesami przebili swojego tatę, który pomagał im w karierze.

Ale ich historia nie jest usłana różami. Obok tytułów i medali były chwile dramatyczne, kiedy ich życie zawisło na włosku. Wyszli jednak z opresji i teraz wiodą spokojne życie, prowadząc rodzinny biznes.

Spełnił dziecięce marzenia

- Od dziecka, od pierwszego kontaktu z motocyklem typu pitbike marzyłem o tym, by zdobywać medale i tytuły mistrzowskie. Na pewno momentem, który zapamiętam do końca życia było zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata juniorów w Slany w mojej ojczyźnie. Kapitalne wspomnienia mam także z Grand Prix, gdzie cztery razy stawałem na podium czy wygrywałem z najlepszymi wówczas żużlowcami na świecie. A ścigałem się wtedy z wielkimi gwiazdami - podkreśla Lukas Dryml.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Greg Hancock gościem WP SportoweFakty. Obejrzyj rozmowę!

W 2003 roku był w życiowej formie. Podczas Grand Prix Słowenii w Krsko zanotował groźny wypadek, zahaczając o dmuchaną bandę, wtedy jeszcze montowaną także na prostych, a nie tylko na wirażach. Czech uderzył głową o tor. Życie wówczas uratował mu jego ojciec, który jako pierwszy zauważył, że nieprzytomny syn może udusić się językiem, który wpadł mu do gardła.

- Z samego wypadku, ani tego, co się działo zaraz po nim, kompletnie nic nie pamiętam - mówi teraz Dryml.

Od tego zdarzenia kariera Czecha wyhamowała. - To był potworny wstrząs. Uderzyłem mocno głową. Długo dochodziłem do siebie. Nie wiem, czy ten upadek sprawił, że moja kariera poszła w dół. Prawdopodobnie to była przyczyna, że spuściłem z tonu i nigdy już nie wróciłem na poziom, na którym się wtedy znajdowałem - uważa obecnie Lukas Dryml.

Kontuzje zmorą braci

- Miałem sporo urazów, także bardzo poważnych. Każda kontuzja spowalnia zawodnika i wybija z rytmu. Przytrafiały mi się one w ważnych momentach mojej kariery. Zawsze po dojściu do zdrowia, czułem się na siłach wracać na szczyt. Niestety, to nie często się udawało. Generalnie jednak w mojej karierze miałem sporo sukcesów, a teraz możemy tylko gdybać, czy byłoby ich więcej bez tak poważnych urazów. Chciałem zostać mistrzem świata. Nie udało mi się ta sztuka, ale i tak sukcesów trochę się uzbierało. Swego czasu byłem czołowym zawodnikiem Grand Prix - wspomina Czech.

Były żużlowiec nie kryje, że obecnie, kilka ładnych lat po zakończeniu kariery odczuwa skutki karamboli, które przeżył na torze.

- Czasami odzywa się ból w kostce, którą miałem złamaną. Momentami mam problemy z obojczykiem, który z kolei złamałem pod sam koniec kariery. Prawda jest taka, że czasami brakowało czasu, żeby to wszystko do końca zaleczyć i wracałem na tor szybciej. Raz po raz mój organizm teraz przypomina mi o tym, że kiedyś byłem pokiereszowanym żużlowcem - śmieje się 40-latek.

Przeżył dramat brata

Starszy z czeskich braci Ales w 2006 roku walczył o życie w szpitalu w Oxfordzie po tym, jak po wypadku podczas meczu ligi angielskiej doznał urazów czaszki. Był podłączony do respiratora. W śpiączce spędził kilka dni. Czuwali przy nim młodszy brat i ojciec. Rokowania lekarzy były niepokojące. Ales Dryml wybudził się ze śpiączki i w zaskakująco szybkim tempie wracał do zdrowia. Nawet fakt, że przez żużel otarł się o śmierć, nie zniechęcił go do dalszego uprawiania sportu.

Wrócił na tor. Karierę kontynuował do 2016 roku. Był m.in. mistrzem Europy indywidualnie i w parach wraz ze swoim bratem. Ścigał się także w Grand Prix, ale bez takich sukcesów, jak jego młodszy brat.

Bez wątpienia to jedni z najlepszych żużlowców w historii czeskiego speedwaya.
- Ales w trakcie kariery też miał poważne złamania obojczyka czy ramion. Wydaje mi się, że do dzisiaj odczuwa także skutki urazu głowy. Chwilami zauważam, że brat rozpamiętuje zbyt dużo pewne sprawy. Przypuszczam, że to może być pokłosie kontuzji głowy. Generalnie jednak prowadzi normalne życie. Spotykamy się razem z przyjaciółmi i cieszymy życiem - podkreśla młodszy z braci, Lukas.

Prowadzą samochodowy biznes

Bracia nie tylko razem ścigali się na żużlu, ale teraz wspólnie prowadzą rodzinny biznes w Pardubicach.

- Od czasu zakończenia kariery zajmuję się firmą. Prowadzę rodzinny biznes w branży motoryzacyjnej Auto Dryml Pardubice. Działamy wspólnie z bratem. Jestem kierownikiem sprzedaży samochodów nowych i używanych. Od 2014 roku, kiedy zakończyłem się ścigać, mocno zaangażowałem się w rodzinny biznes. Przyznam się szczerze, że pochłania mi to naprawdę sporo czasu - mówi Lukas Dryml.

- Jestem tak zagonionym człowiekiem, że nie mam czasu oglądać żużla w telewizji. Praca i życie rodzinne wypełnia mi czas. Staram się jednak być w miarę na bieżąco z tym, co dzieje się w świecie żużla. Sprawdzam wyniki i informacje w serwisach internetowych - dodaje.

16 kwietnia Lukas Dryml świętuje 40. urodziny. Kiedy dzwonimy do niego z życzeniami jest zaskoczony.

- Dziękuję bardzo za pamięć i życzenia urodzinowe. Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł zobaczyć się z przyjaciółmi i znajomymi na stadionach czy to w Pradze podczas Grand Prix czy w Cardiff. Uwielbiam SGP w stolicy Walii. Ma niepowtarzalny klimat. Podobne opinie słyszałem o Warszawie. Chciałbym też tam kiedyś zawitać. Tak jak wspomniałem, nie mam zbyt dużo czasu na podróżowanie na SGP, ale spróbuję go znaleźć, by poczuć jeszcze raz tę nieprawdopodobną atmosferę cyklu, którego kiedyś sam byłem częścią - kończy Lukas Dryml.

Zobacz także: Oskar Ajtner - Gollob był na zakręcie. Czy wróci do sportu?
Zobacz także: Raper kontra żużlowiec. Wszystko przez wywiad

Źródło artykułu: