Losy meczu w Łodzi rozstrzygnęły się w ostatnim biegu, w którym zwycięstwo Orłowi zapewnił Brady Kurtz. - Kapitalny wyścig. To było ściganie na poziomie PGE Ekstraligi. Wynik mógł pójść w każdą stronę - twierdzi trener ROW-u Rybnik.
- Końcowym rezultatem jestem trochę rozczarowany, bo należało wygrać, ale nie robiłbym też tragedii. To porażka na wyjeździe i to zaledwie dwoma punktami - przekonuje szkoleniowiec rybniczan.
Dla niektórych wygrana ROW-u w Łodzi była czymś oczywistym, bo drużyna Marka Cieślaka świetnie weszła w sezon. Rozbiła Cellfast Wilki, a później zremisowała w Gdańsku, mimo że musiała radzić sobie tam bez Michaela Jepsena Jensena. Tymczasem Orzeł miał za sobą jeden mecz. Wygrał, choć nie zachwycił u siebie z Unią Tarnów.
ZOBACZ WIDEO Cegielski mówi absurdalnej sytuacji. Chodzi o ekwiwalent za wyszkolenie
- Orzeł to dobra drużyna. Mają klasowych liderów. Nie wiem, skąd przed startem ligi niektórym wzięła się wizja, że oni będą najsłabsi. Być może wynikało to z sugerowania się słabym poprzednim sezonem Brady'ego Kurtza, który jest teraz zupełnie innym zawodnikiem. Marcin Nowak, Norbert Kościuch, Aleksandr Łoktajew, a nawet Luke Becker to też wartościowe ogniwa – chwali rywali były trener kadry.
Cieślak po pierwszej w tym sezonie porażce zachowuje spokój. - Na razie potwierdza się, że pierwsza liga jest bardzo mocna i wyrównana. Po dwóch pierwszych meczach niektórzy za bardzo się rozpędzili. Ja z góry wiedziałem, że nikt nam nic za darmo nie wyda. Dla mnie od początku było oczywiste, że w Rybniku należy stworzyć bastion. Musimy wygrywać u siebie dość wysoko, bo ogromne znaczenie będą mieć punkty bonusowe. Po meczach w Gdańsku i w Łodzi mamy duże szanse, żeby je sobie później dopisać. Oczywiście, na wyjazdach też trzeba walczyć o wygraną, ale jeśli się nie uda, to trzeba przegrać jak najniżej. Tak widzę naszą drogę do celu. Poza tym najpierw i tak trzeba dostać się do play-off. Dopiero później zacznie się decydująca rozgrywka - podsumowuje Cieślak.
Zobacz także:
Swiącik mówi o drużynie i formie Woryny
Skrzydlewski krytykuje sędziego