To była trzecia porażka częstochowian w sezonie 2021. Drużyna, która miała bić się w tym roku o najwyższe cele, przegrała drugi raz na własnym torze. Zrobiła to w dodatku w beznadziejnym stylu. Gospodarze mieli ogromne problemy z wygrywaniem wyścigów. Ta sztuka udała się trzy razy juniorowi Jakubowi Miśkowiakowi i raz Fredrikowi Lindgrenowi. Szwed zrobił to w 15. wyścigu, kiedy losy rywalizacji były już rozstrzygnięte.
Nic więc dziwnego, że kibicom częstochowskiego klubu puściły nerwy. Na klubowym fanpage'u pojawiło się już mnóstwo pytań o domowy tor, który od początku sezonu nie jest atutem drużyny Piotra Świderskiego. - Nie wiem, jakie były plany, ale mogę mówić o efektach. Częstochowianie kompletnie nie czuli tego toru. W związku z tym pełna odpowiedzialność spada na barki trenera - nie ma wątpliwości Jacek Frątczak.
- Trzeba oczywiście pamiętać, że dziś mamy ekstremalny wystrzał pogodowy. Jest kilkanaście stopni więcej. Częstochowianie do tej pory nie grzeszyli formą ani prędkością. W momencie, kiedy dochodzi do tak radykalnej zmiany, to ten efekt zostaje spotęgowany i drużyna jest jeszcze bardziej pogubiona. Niektórym takie tłumaczenia mogą wydawać się śmieszne, ale takie rzeczy dzieją się, kiedy drużyna jest bez formy. To pokazuje skalę problemu. Pytań jest zresztą więcej. Można się zastanawiać, dlaczego nie ujrzeliśmy dziś Bartłomieja Kowalskiego i dlaczego Jakub Miśkowiak, który wygrywał biegi, nie został wykorzystany do maksimum - zauważa nasz ekspert.
Sytuacja Eltrox Włókniarza staje się coraz trudniejsza. Jeśli drużyna szybko się nie otrząśnie, to niebawem może stracić szanse na play-off. - Ubiegłoroczny przykład Moje Bermudy Stali Gorzów pokazuje, że nie można nikomu odbierać szans. Problem polega jednak na tym, że żaden z zawodników nie jest w formie. Zawodzą liderzy i ci, którzy dołączyli zimą do drużyny. Nie ma też mentalnego lidera. Zadanie robi się ekstremalnie trudne, bo punkty stracone w domu trzeba odrobić gdzieś na wyjeździe, a poza tym trzeba szarpać się o bonusy - podkreśla Frątczak.
- Jestem bardzo ciekaw, co powie teraz trener, bo na razie mamy obraz nędzy i rozpaczy. Szkoda mi tylko Michała Świącika, bo jako prezes na pewno to przeżywa. Musi być zawiedziony tym projektem. Włókniarz powinien coś zrobić. Moim zdaniem potrzebne są grube zmiany sprzętowe. Od tego bym zaczął - podsumowuje były menedżer klubu z Torunia.
Zobacz także:
Jaki plan Apatora na kolejne lata?
Gdzie oglądać żużel w telewizji?
ZOBACZ WIDEO Żużel. Hampel od lat nie miał tak udanego startu sezonu. Żużlowiec mówi o swojej formie