Jeśli wierzyć w stu procentach statystykom, jeszcze w niedzielę o godzinie 20:15 doszło do zmiany na tronie PGE Ekstraligi - najskuteczniejszym zawodnikiem był wówczas Nile Tufft, który wygrał podwójnie dwa pierwsze wyścigi, detronizując Bartosza Zmarzlika. Oczywiście wiemy, że był on wówczas zawodnikiem niesklasyfikowanym, a po drodze nie pokonał wcale mocarzy w obu drużynach, mając do tego trochę szczęścia, jednak i tak kibiców zaczęło zastanawiać kim jest junior o obcobrzmiącym nazwisku?
Nile Tufft nie ma polskich korzeni. Urodził się w mieście Bratford w Wielkiej Brytanii. Jego ojciec jest Brytyjczykiem, a matka Egipcjanką. Jako młode dziecko trafił do Polski. - Mój ojciec miał dużo pracy w Polsce w różnych firmach. Najpierw byliśmy w Bydgoszczy, ale mu się tam nie podobało. Przenieśliśmy się do Zielonej Góry i zamieszkaliśmy w niej przez rok. Później zamieszkaliśmy pod Żaganiem na małej wiosce - mówił o swoich korzeniach żużlowiec w programie na łamach FalubazTV.
Zawodnik zdał licencję w roku 2018. Chęć rozpoczęcia treningów miał już wcześniej, czekano jednak na jego obywatelstwo. Z pewnością nie był to jednak żaden "farbowany lis", który wychował się sportowo w innym kraju. Na mecze Falubazu chodził już jako małe dziecko. O Tuffcie pierwszy raz głośno zrobiło się w sierpniu 2018 roku. Po zawieszeniu Oskara Bobera, Motor Lublin nie miał czterech zdrowych polskich zawodników i wypożyczył wychowanka Falubazu.
ZOBACZ WIDEO Grzyb mówi, że Apator będzie czarnym koniem. Co na to Tomasz Bajerski?
Lublinianie nie mogą jednak wspominać go pozytywnie. Tufft zadebiutował 30 sierpnia 2018 roku i nie zdobył punktów. Dzień później pojechał do Daugavpils, gdzie w 4. biegu upadł na tor przy podwójnym prowadzeniu Lokomotivu jadąc daleko za resztą stawki. Sędzia przerwał bieg i pokazał siedemnastolatkowi czerwoną kartkę interpretując jego działanie jako wymuszenie przerwania biegu. Później, właśnie do 9 maja 2021 roku, w lidze już nie jeździł.
W kolejnych sezonach ścigał się głównie w imprezach młodzieżowych, jednak nie omijały go urazy. Zazwyczaj nie należał do ścisłej czołówki - w 2019 roku był zazwyczaj rezerwowym w drugim zespole Falubazu ścigającym się w DMPJ, w ubiegłym sezonie było już nieco lepiej. W imprezach młodzieżowych występował rzadziej od rówieśników, miał jednak pojedyncze sukcesy, jak 3. miejsce w turnieju Nice Cup w 2019 roku. Miał pecha w 68. Turnieju o Łańcuch Herbowy, gdzie po dwóch zwycięstwach upadł nie z własnej winy i skończył zawody w szpitalu.
Ten rok Nile Tufft zaczął od dwóch występów w DMPJ, gdzie pokazał się z dobrej strony, zdobywając w Lesznie raz 10, a następnie 7 punktów. Już przed sezonem mówił, że Piotr Żyto jest najlepszym trenerem, jakiego do tej pory spotkał i ten szkoleniowiec zaufał mu w niedzielę, gdzie pojechał w derbach Ziemi Lubuskiej.
W nich najpierw pokonał osamotnionego Kamila Pytlewskiego, który miał olbrzymie problemy już na starcie, a następnie wraz Maksem Fricke pokonał 5:1 sensacyjnie parę Rafał Karczmarz - Wiktor Jasiński. Zawodnik z egipsko-brytyjskimi korzeniami jechał przy kredzie i nie dał się wyprzedzić rywalom zza miedzy. Przynajmniej na chwilę, był jedynym niepokonanym żużlowcem w PGE Ekstralidze. Ostatni dla niego, ósmy bieg zawodów w którym trafił na trzech obcokrajowców brutalnie obnażył jego słabości. Mimo wszystko zrobił wynik ponad stan. Na pewno jego postać może ubarwić polski żużel.
Aktualnie znów liderem klasyfikacji najskuteczniejszych, z kosmiczną średnią 2,905 jest Bartosz Zmarzlik. Nile Tufft po derbach Ziemi Lubuskiej legitymuje się i tak doskonałą średnią 2,000 i jest drugim z najlepszych niesklasyfikowanych żużlowców, po Taiu Woffindenie. Już samo obracanie się wokół takich nazwisk, to dla niego wielka przygoda.
Czytaj także:
Jeden Patryk Dudek to za mało
Demolka w Częstochowie