Żużel. Trener GKM-u o meczu z Fogo Unią, swoich wyborach i szansach na powrót Kasprzaka

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak w kasku czerwonym

ZOOLESZCZ DPV Logistic GKM dzielnie walczył, ale przegrał na własnym torze z Fogo Unią Leszno 39:51. Po meczu trener Janusz Ślączka mówił, że gdyby mógł go rozegrać jeszcze raz, to pewnie podjąłby nieco inne decyzje.

- Sam wynik nie wygląda najlepiej, ale jako drużyna nie jechaliśmy źle - mówi Janusz Ślączka. - Wysoka wygrana gości to efekt dwóch ostatnich wyścigów, które wygrali podwójnie. Wcześniej spotkanie było bardzo zacięte. Walczyliśmy jak równy z równym. Nie mam wątpliwości, że w starciu z mistrzem Polski każdy z moich zawodników dał z siebie wszystko - dodaje trener grudziądzan.

W piątek Janusz Ślączka postawił na ten sam skład, który dał mu remis w spotkaniu z Motorem Lublin. Paweł Miesiąc zastąpił Krzysztofa Kasprzaka i zdobył pięć punktów. Zdecydowanie gorzej wypadł natomiast Roman Lachbaum. Rosjanin zakończył mecz z dwoma "oczkami". W swoim drugim starcie przegrał z juniorem gości Krzysztofem Sadurskim i później swoje szanse otrzymał Norbert Krakowiak.

- Gdybym miał podejmować decyzję jeszcze raz, to zapewne pojechałby Norbert. Może i zdobył tylko punkt, ale wystartował w dwóch mocnych wyścigach. W tym trzynastym po trasie pokonał Jaimona Lidsey'a. Dodam, że on jedzie naprawdę dobrze na treningach, ale ma problem, żeby przełożyć to później na mecz. Wierzę jednak, że w końcu się przełamie. W tej chwili widać, że drzemie w nim większy potencjał. Chciałem dać Romanowi szansę, ale jej nie wykorzystał - przyznaje Ślączka.

Wygląda więc na to, że w kolejnych meczach szkoleniowiec grudziądzan będzie stawiać od początku na Norberta Krakowiaka. Na razie nie wiadomo, czy do składu wróci Krzysztof Kasprzak. Ślączka podkreśla jednak, że były żużlowiec Stali Gorzów robi wszystko, by odzyskać formę.

- W ostatnich dwóch meczach pojechał Paweł Miesiąc. Pod względem punktowym może nie były to wybitne występy, ale dał z siebie maksimum. Na pewno nie brakowało mu woli walki. Zobaczymy, kto pojedzie w kolejnym spotkaniu. Muszę się nad tym dobrze zastanowić. Jeśli chodzi o Krzysztofa, to zainwestował w siebie dużo pieniędzy. Od początku rozgrywek miał zupełnie nowe silniki, ale one się zacierały. To był ogromny problem. Widać jednak światełko w tunelu, bo na treningu spisywał się naprawdę nieźle. Krzysztof jest na pewno bardzo zaangażowany. To nie jest tak, że wyleciał ze składu i nic nie robi, bo jest zupełnie odwrotnie. Na razie miał wielkiego pecha - podsumowuje Ślączka.

Zobacz także:
Były menedżer krytykuje Apatora
Menedżer Motoru widzi problem po meczu z Apatorem

ZOBACZ WIDEO Ocenianie zespołów po dwóch, trzech meczach. Opinia o Włókniarzu szybko się zmieniła

Źródło artykułu: