Żużel. Komarnicki po porażce Stali Gorzów: Nie ma żadnego kryzysu! Ten mecz to wybryk

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Anders Thomsen przed Fredrikiem Lindgrenem
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Anders Thomsen przed Fredrikiem Lindgrenem

Sensacja stała się faktem. Moje Bermudy Stal Gorzów przegrała na własnym torze z Eltrox Włókniarzem Częstochowa 44:46. - To jednak wcale nie oznacza, że zespół jest w kryzysie - mówi były prezes gorzowskiego klubu Władysław Komarnicki.

Częstochowianie już w Toruniu potwierdzili, że wracają na właściwe tory, ale wygranej drużyny Piotra Świderskiego w Gorzowie nie spodziewał się prawie nikt. Drużyna Stanisława Chomskiego miała jednak tym razem dużo dziur i musiała uznać wyższość gości.

- W wielkim szoku nie jestem, bo przeżyłem w żużlu zbyt wiele, żeby coś było w stanie mnie zaskoczyć. Ten mecz był bardzo dziwny, choć przepiękny. Traktuję go w kategoriach jakiegoś wybryku, bo Stal przegrała na własne życzenie. W życiu bym nie powiedział, że Wiktor Jasiński zrobi siedem punktów, a my i tak nie będziemy cieszyć się ze zwycięstwa - komentuje Władysław Komarnicki.

- Cała czwórka seniorów, która do tej pory robiła nam mecze, miała gorszy dzień. Nikogo nie można wyróżnić. To wcale nie oznacza jednak, że należy teraz ogłaszać alarm i mówić o wielkim problemie. Stal nie jest w żadnym kryzysie. W żużlu zawsze jest tak, że po serii wielkich meczów przychodzi dołek. W ostatnich latach była w stanie uniknąć tego tylko Fogo Unia Leszno, która była zespołem nadzwyczajnym. Oni mieli duet znakomitych juniorów i bez problemu łatali wszystkie dziury. Stal aż takiego komfortu nie ma - przyznaje były działacz gorzowskiego klubu.

Wygrana Eltrox Włókniarza w Gorzowie z całą pewnością sprawi, że walka o fazę play-off stanie się jeszcze ciekawsza. Co ciekawe, Komarnicki po przegranej częstochowian z Betard Spartą mówił, że w przypadku zespołu Piotra Świderskiego pociąg już odjechał i drużyna nie ma szans na czwórkę. Co myśli teraz? - Nie wiem, co mam sądzić o Włókniarzu po tym meczu. Pewne jest to, że niesamowitą robotę wykonuje dla nich Jakub Miśkowiak. Kiedy junior staje się liderem drużyny, to piszą się właśnie takie historie. Na ten moment trudno mi ocenić siłę rażenia tej drużyny i jej szanse na czwórkę - podsumowuje Komarnicki.

Zobacz także:
Lindbaeck wraca do żużla
Wilki rozjechały Unię!

ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Michelsen, Czugunow, Noskowicz i Gajewski gośćmi Musiała

Źródło artykułu: