Tai Woffinden nabawił się kontuzji łopatki pod koniec kwietnia w meczu wyjazdowym w Grudziądzu. Uraz okazał się na tyle skomplikowany, że przerwa w startach zawodnika Betard Sparty Wrocław przedłużyła się i pojawił się on w szeregach dolnośląskiej ekipy dopiero w starciu z Fogo Unią Leszno.
- Nie oglądam żużla będąc w domu - powiedział Woffinden w nSport+, pytany o to czy obserwował poczynania Betard Sparty w PGE Ekstralidze pod swoją nieobecność.
Zaskoczony słowami Woffindena w studiu nSport+ był Marek Cieślak. Szkoleniowiec ROW-u Rybnik podał przykład z własnej drużyny. Gdy nie tak dawno Michael Jepsen Jensen zmagał się z koronawirusem i nie mógł pomóc "Rekinom" w Gdańsku, to regularnie wysyłał wiadomości tekstowe i zdjęcia trenerowi.
ZOBACZ WIDEO Mechanicy Czugunowa zapowiedzieli, że się zwolnią. Zawodnik Sparty tłumaczy dlaczego
Woffinden w rozmowie telewizyjnej przyznał też, że zdecydował się na powrót do ścigania, choć nie jest jeszcze w pełni sił. - Daleko mi do pełni sił, ale mogę już wrócić do jazdy. Moje ciało mi na to pozwoliło. Trenowałem w ostatni piątek, a także ten wcześniejszy. Wtedy jednak nie byłem gotów. Normalnemu człowiekowi rehabilitacja tego urazu zajęłaby trzy miesiące - dodał trzykrotny mistrz świata.
- To jest dziwna kontuzja. W piątek rano szykowałem mleko i gdy podniosłem rękę, by włożyć je do lodówki, to nagle poczułem ból. Z drugiej strony, podczas późniejszego treningu tego bólu nie było. Dlatego robię wszystko, by unikać ruchów, które go wywołują. To jest trudny uraz w leczeniu - podsumował Woffinden.
Czytaj także:
Były uczestnik cyklu Grand Prix wraca do żużla!
Kibice byli w szoku! Zmarzlik przegrał z juniorem