Żużel. Stanisław Chomski odpowiada, czy Stal jest w kryzysie. Mówi też o torze i błędach

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

- Nie będę przecież wieszał psów na Zmarzliku po tej minimalnej porażce. Wcześniej ciągnął wynik drużyny. Bolą błędy, które wynikały z niespasowania sprzętowego - mówi po porażce z Włókniarzem Stanisław Chomski, trener Stali.

[tag=860]

Moje Bermudy Stal Gorzów[/tag] niespodziewanie przegrała z Eltrox Włókniarzem Częstochowa 44:46. - Nasza drużyna jest tak skonstruowana, że mamy czterech doświadczonych zawodników, którzy mają ciągnąć wynik. Formacja młodzieżowa i U24 mają coś dorzucić i wtedy powinno być dobrze. Szkoda tego wyścigu młodzieżowego, który prowadziliśmy 5:1. Juniorzy Włókniarza zdobyli 19 punktów. To zrobiło różnicę - oceniał po meczu Stanisław Chomski.

Wśród gospodarzy zabrakło indywidualnych zwycięstw seniorów. - Taktyka była taka, żeby silnego swojego zawodnika ustawić na mocnego rywala. Bartosz Zmarzlik dwa razy wygrał z Leonem Madsenem, ale ważne punkty dorzucił z kolei Kacper Woryna, który do tej pory nie był jednym z filarów Włókniarza. Zamienił się rolami z Madsenem. Swobodę w prowadzeniu drużyny z Częstochowy robią juniorzy. Mając w odwodzie Jakuba Miśkowiaka, który poza wyścigiem młodzieżowym nie przegrywał, to jest obraz tego z czego wynikał brak trójek przy nazwiskach naszych liderów - dodaje trener Stali.

Gorzowianie po czterech pierwszych zwycięstwach, przegrali teraz drugi mecz z rzędu. - Przyszedł moment, że te ogniwa, które do tej pory funkcjonowały bez zarzutu, nie spasowały się tak, jak trzeba. Pogoda nie ułatwiała nam przygotowania toru. Trenowaliśmy, przygotowując się na podobną nawierzchnię, ale trening nie odda na sto procent warunków meczowych. Szkoda, że ten mecz nie odbył się w pierwotnym terminie. Nie mówię, że wygrywalibyśmy wtedy, bo teraz można tylko gdybać. Półtora miesiąca nie mieliśmy u siebie spotkania. Przyjechał rywal, który okazał się minimalnie lepszy od nas, ale nie ma mowy o żadnym kryzysie czy zadyszce - podkreśla Stanisław Chomski.

ZOBACZ WIDEO Mechanicy Czugunowa zapowiedzieli, że się zwolnią. Zawodnik Sparty tłumaczy dlaczego

- Przypuszczałby ktoś, że Bartosz Zmarzlik po czterech seriach zdobędzie tylko 6 punktów? Pewnie nie. Co mam teraz na nim wieszać psy? Do tej pory ciągnął nam wynik zarówno w meczach wygranych, jak i przegranych. Tak to czasami bywa. To jest tylko sport - dodaje trener gorzowian.

Na plus można z pewnością zaliczyć postawę Wiktora Jasińskiego, który uzbierał 7 punktów. - Formacja juniorska swoje zrobiła. Oczywiście, tak jak wspomniałem, szkoda wyścigu młodzieżowego. Żal mi tych chłopaków, bo są załamani, szczególnie Kamil Nowacki. Bartosz Zmarzlik też wie, że niektóre wyścigi, mimo tej słabszej dyspozycji sprzętowej, była szansa na zdobycie może z dwóch punktów więcej. Takich sytuacji można wymieniać, gdzie pogubiliśmy punkty. Błąd Thomsena w czwartym wyścigu. Tu punkcik, tam punkcik i uciekło nam zwycięstwo. Nie mówię o sytuacjach torowych, gdzie Lindgren wyprzedzał na trasie, bo był szybszy. Bolą błędy, które wynikały z niespasowania sprzętowego - dodaje Chomski.

Przed Stalą Gorzów teraz pojedynek z eWinner Apatorem Toruń na swoim torze. Torunianie przyjadą też szukać punktów na Jancarzu. - Wszyscy będą szukać punktów wszędzie. Włókniarz po dwóch porażkach u siebie został skreślony, a oni wygrali teraz dwa razy na wyjazdach. Dzisiaj częstochowianie są w zupełnie innej sytuacji. My przegraliśmy na swoim torze, ale pojedziemy do Częstochowy i też możemy wygrać. Bywało już tak w historii, że przegrywaliśmy u siebie ze Spartą, a wygrywaliśmy we Wrocławiu. Pojechaliśmy do Leszna i odwrotnie było. To jest sport. Ktoś musi wygrać, ktoś przegrać. Szkoda, że w tym meczu padło na nas - zakończył trener Chomski.

Zobacz także: Antonio Lindbaeck wraca do ścigania
Zobacz także: Komarnicki mówi, że wynik Stali był wybrykiem

Źródło artykułu: