[b]
Noty dla zawodników Moje Bermudy Stal Gorzów:[/b]
Szymon Woźniak 5-. Nie wygrał ani razu, ale co z tego, skoro trzykrotnie dojeżdżał do linii mety za kompanem z pary, a to z kolei pozwoliło Stali na inkasowanie bezcennych dla losów meczu punktów. Dobrze startował i nie popełniał błędów, a także raczej nie narzekał na pracę sprzętu. Udany mecz tucholanina.
Anders Thomsen 5-. On z kolei trzykrotnie zwyciężał w piątkowych zawodach, z czego w dwóch przypadkach na 5:1 z Woźniakiem, a gdyby tak spojrzeć, w jakim momencie meczu to było, ta ocena dziwić nie może. Zaliczył jeden niemrawy bieg, lecz nie może to obniżyć mu zbyt mocno ogólnej noty. Duńczyk wyglądał lepiej niż w konfrontacji z częstochowianami.
Martin Vaculik 4+. Biegi z jego udziałem zakończyły się w sumie "tylko" na plus cztery punkty dla gorzowian i choć pewnie sobie wywalczył udział w ostatnim wyścigu dnia, to jednak miewał on małe kłopoty z torunianami. Na pewno trzeba mu oddać to, co zrobił w gonitwie dwunastej, gdy fenomenalnym manewrem minął nielubiącego oddawać prowadzenie Przedpełskiego. Spoglądając na całokształt, mamy przeczucie, że oczekiwał od siebie więcej.
Dobry występ Kacpra Woryny w Gorzowie. Jednorazowy wyskok czy przełamanie?
Marcus Birkemose 1. Chaotyczny, popełniający błędy i nieskuteczny. Otrzymał pełną szansę startu i zarazem debiutu na domowym torze, choć w blokach startowych czekał już w pewnym momencie Jasiński. Duńczyk nie wykorzystał okazji, bo torunianie punktowali go niemiłosiernie. W dwóch przypadkach bezlitośni byli dla niego choćby bracia Holderowie.
Bartosz Zmarzlik 5. Rzadko mu się zdarza przegrać dwa razy w Gorzowie z tym samym rywalem. Teraz taka sytuacja miała miejsce, ale już od trzeciej serii to był ten mistrz, którego wszyscy doskonale znają. Żonglował motocyklami, aż w końcu znalazł ten najlepszy.
Kamil Nowacki 1. Pokonanie Marcińca trzeba traktować w kategoriach oczywistej oczywistości, biorąc pod uwagę znajomość toru i doświadczenie. Wyglądał gorzej od Lewandowskiego i doprowadził do jego upadku, a także swojego po tym, jak nie opanował maszyny.
Wiktor Jasiński 4-. Dajemy całkiem wysoką ocenę, a to dlatego, że w każdym starcie przywoził za sobą zawodnika z Torunia. Najpierw na dystansie minął spokojnie Lewandowskiego, a potem nie miał żadnych problemów z wygraniem z Miedzińskim i Marcińcem. Nie brakuje opinii, że zasłużył na jeszcze jedną szansę. Zawodnik ten dalej czyni postępy.
Rafał Karczmarz bez oceny. Nie wyjechał ani razu na tor.
Noty dla zawodników eWinner Apator Toruń:
Adrian Miedziński 1. Jedyny punkt na koledze z pary i to jeszcze po jego szarpnięciu na początku gonitwy. Poza tym dwa niemrawe zera i siniaki po upadku, w którym na szczęście nikt nie zawinił. Wróciły demony z Wrocławia i Leszna, gdzie też był tłem dla rywali. Zawód.
Paweł Przedpełski 4. Był potencjał na bardzo dobrą notę, bo jak ma się dwie z rzędu, niemal identyczne zwycięstwa ze Zmarzlikiem na jego terenie, apetyt rośnie do ogromnych rozmiarów. Później już jednak tak dobrze nie było, a dwie podwójne przegrane z pewnością przyćmiewają wspaniały początek piątkowego ścigania, w którym imponował wyjściami spod taśmy.
Karol Żupiński bez oceny. Nie wyjechał ani razu na tor.
Chris Holder 4-. Chyba nawet nie o Miedzińskiego, a o niego były w Toruniu największe obawy. Tymczasem Australijczyk wykorzystał teoretycznie niezły układ biegów, bo po trzech startach, mając 5 punktów, przyznajmy szczerze, że nie jechał nic wielkiego. Druga faza spotkania była już dla niego znacznie lepsza, bardziej przebojowa i taka, za którą należą mu się małe brawa. Unikał błędów i sam korzystał z takowych rywali.
Jack Holder 5-. Ten występ potwierdził, że jest liderem Aniołów i że przepada za niełatwym w opinii wielu 329-metrowym owalem przy Kwiatowej. Dobrze wspominany w Gorzowie młodszy z australijskich braci w każdym kolejnym starcie pokonywał jeźdźca Stali i tylko Zmarzlika nie zdołał, ale to mu wstydu przecież nie przynosi. Jego spektakularna akcja z biegu siódmego, gdy momentalnie wykorzystał lukę między rywalami lub też potem ta z dziesiątego, gdy poskromił Vaculika, na pewno zapadną kibicom w pamięć.
Krzysztof Lewandowski 3. Obiecująco, jak na to, że nie przejechał w Gorzowie zbyt wielu kółek. Jasiński pokonał go na trasie bez kłopotów, ale sam start 16-latek miał bardzo dobry. Potem nie przestraszył się Nowackiego, ale niestety przypłacił to potężnym upadkiem. Cud, że młodzian nie doznał w jego wyniku żadnego złamania.
Kamil Marciniec 1. Nie wiemy, czy posiada auto marki Audi, ale w tym meczu jego dorobek wskazuje właśnie na klasyczne cztery kółeczka. Jeździł bardzo daleko z tyłu i bez wyrazu. W przeciwieństwie do tego, jak zwykle spisują się na drogach wspomniane niemieckie auta.
Robert Lambert 3-. Kto wie, czy ta ocena nie powinna być niższa, bo był to trochę mecz, który przejechał jakby z boku i bez wyrazu. Miał lepszy moment, gdy wygrał z Vaculikiem, skutecznie się przed nim broniąc, ale poza tym nic wielkiego utalentowany Brytyjczyk nie zaprezentował. Dwukrotnie z kolegą z duetu przegrywał 1:5.
SKALA OCEN:
6 - fenomenalnie
5 - bardzo dobrze
4 - dobrze
3 - przeciętnie
2 - słabo
1 - bardzo słabo
CZYTAJ WIĘCEJ:
Termiński wskazuje przyczyny kolejne pięknej porażki. Mówi, gdzie Apator może wygrać
Stal wróciła na fotel lidera, ale na jak długo? Tabela i statystyki PGE Ekstraligi