Żużel. Mocne słowa Witolda Skrzydlewskiego: Mamy spółdzielnię. Może czas zacząć importować sędziów?

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski

Orzeł Łódź przegrał ze Zdunek Wybrzeżem 44:46. Po meczu głos zabrał Witold Skrzydlewski, który krytycznie odniósł się do pracy sędziego. - Nie boję się powiedzieć, że w lidze jest spółdzielnia - stwierdził były prezes klubu z Łodzi.

- Na torze drużyny stworzyły piękne widowisko. To była prawdziwa walka. Wszyscy, którzy je oglądali, na pewno jednak wyraźnie widzieli, że sędzia nie błysnął - komentuje spotkanie ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk Witold Skrzydlewski.

Były szef łódzkiego klubu uważa, że w sobotnim spotkaniu doszło do ewidentnych pomyłek ze strony arbitra Tomasza Fiałkowskiego. - To jest dla mnie karygodne. Nie boję się powiedzieć, że powstała spółdzielnia. Od razu zaznaczam, że można mnie pocałować w czubek nosa, bo nie jestem członkiem klubu, sponsorem ani prezesem, ale normalnym kibicem. Jeśli komuś nie podobają się moje wypowiedzi, to zapraszam do sądu w miejscu, gdzie się wypowiadam, a więc w Łodzi. Można skierować sprawę - tłumaczy Skrzydlewski i idzie nawet o krok dalej.

- Uważam, że powinniśmy się nad kilkoma rzeczami zastanowić. Skoro nie ma sędziów w zastępstwie, to może trzeba zrobić tak jak w piłce nożnej i importować ich z innych krajów? Być może to mogłoby pomóc - zastanawia się działacz, który już po porażce w Bydgoszczy zapowiadał, że mecz ze Zdunek Wybrzeżem będzie trudny dla Orła.

ZOBACZ WIDEO Pawlicki mówi o rywalizacji ze Zmarzlikiem, nagonce na niego i ostrej jeździe

- My jedziemy o utrzymanie, które nadal nie jest pewne. Z kolei klub pana Zdunka zainwestował wielkie pieniądze. Chcą awansować. Wiedziałem, że porobią serwisy, by się odbić. Gdyby u nas przegrali za trzy punkty, to marzenia o PGE Ekstralidze mogliby włożyć między bajki. To dlatego spodziewałem się tak trudnej przeprawy - przyznaje.

Skrzydlewski pochwalił także swoich zawodników. W szczególności Aleksandra Łoktajewa i Mateusza Dula. Ten pierwszy zaimponował mu, że wystąpił w wyścigu jedenastym, mimo że chwilę wcześniej opuścił tor w karetce. - Ten jeden bieg pojechał na adrenalinie. Później nie dał już rady. Jeśli chodzi o pana Dula, to był dla mnie najważniejszym zawodnikiem. Zdobył dziewięć punktów, a najgorszy był w biegu juniorów. Chłopak pokazał, że warto w niego inwestować. To nie był pierwszy mecz, w którym błysnął. Tym razem ograł nawet pana Kułakowa, który w wywiadzie telewizyjnym był pod wrażeniem jego jazdy - zauważa Skrzydlewski.

Co jego zdaniem czeka Orła w kolejnych meczach? - Musimy uciułać 12 punktów, żeby nie spaść z ligi. Najpierw trzeba modlić się, żeby Unia Tarnów przegrała swój mecz. W kolejnych naszych spotkaniach trzeba wygrywać zdecydowanie, bo przy meczach na styku jedna lub druga decyzja sędziego kończy się naszą porażką - podsumowuje Skrzydlewski.
Zobacz także:
Komarnicki pełen obaw przed Fogo Unią
Najważniejszy bój dla Falubazu od lat

Źródło artykułu: